Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-04-2020, 16:59   #50
Marrrt
 
Marrrt's Avatar
 
Reputacja: 1 Marrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputację
Buka, Efcia, Mart

Puste korytarze, cisza i brak jakiego ruchu był naprawdę przygnębiający, żeby nie powiedzieć upiorny. Z każdym pokonanym metrem Veronica zastanawiała się czy aby nie lepiej było zostać w centrum dowodzenia. Z drugiej strony była obawa o to co zadanie w Strefie A. I ta właśnie obawa popychała ją na przód. Nawet namierzeniem dwóch istot w równoległych korytarzach nie zmieniło postanowienia pani dyrektor.
Veronika z całych sił starał się nie okazywać strachu czy zwątpienia.
A gdy dotarli do kolejki, gdy usiedli w jej pustych zamkniętych wagonach pani dyrektor wyraźnie odetchnęła z ulgą.
Na wynurzenia ochoty nie miała. W końcu nie była to wycieczka integracyjna. Usiadła koło Marines, wszak nietaktownie byłoby stwarzać jakieś bariery i podziały między nią a nimi.

Gdy kolejka zatrzęsła się da Silva aż podskoczyła. Jej dłoń mimowolnie wylądowała na kolanie siedzącego obok kaprala Evansona i mocno się na nim zacisnęła.
Nie dało się już ukryć, że pani dyrektor się boi.
A słysząc, że coś łazi po dachu Veronica przesunęła się bliżej, właściwie to wtuliła się w wojskowego.
Kapral złapał szybko za uzbrojoną rękę Delukę. Nie był pewien, czy żołnierz zamierza od razu strzelać, ale wolał wyraźnie zakomunikować, żeby tego nie robił. Wagon nie miał okien. Cokolwiek było na zewnątrz, zdawało sobie sprawę tylko z pędzącego mechanizmu, a nie z tego co skrywał. A przynajmniej taką Evanson miał nadzieję. Gestem dał też Deluce znać, że mają być teraz cicho. I gdy chciał to samo pokazać da Silvie, zorientował się, że kobieta trzyma go kurczowo za kolano wbijając w nie palce. Zdjął tę dłoń jednocześnie ujmując ją przez moment mocno w tym równie dużo co i niewiele znaczącym geście i odbezpieczył M65 wzrokiem śledząc trasę odgłosów po dachu wagonika.
Nisko na podłodze - pokazał dłonią by cała trójka kucnęła.
Veronica nie zamierzała protestować. Bez szemrania i jak tylko cicho dało się wykonała zalecenie. Ona również śledziła odgłosy z dachu, podobnie jak Deluca, wodząc lufą pistoletu po suficie, za pojawiającymi się to tu, to tam, odgłosami.

Minuta. Dwie. I nic. Wagonik kolejki jechał, trójka ludzi nerwowo wpatrywała się w sufit, od czasu do czasu było słychać jakieś odgłosy. I w końcu zwolnili. I dojechali.

A Veronica omal nie dostała zawału, zdając sobie sprawę z pewnego, istotnego faktu.

Drzwi kolejki otwierały się automatycznie po dojechaniu do każdej stacji, i to Z OBU STRON KOLEJKI.
“Piiiiiing”. Wagonik oznajmił dotarcie na miejsce, i otwieranie drzwi. Ten dźwięk był niemal jak sygnał wykonania na nich wyroku.

To co było na dachu, nie śpieszyło się z dostaniem do środka. Możliwe, że zdając już sobie sprawę z działania środowiska, na którym żerowało. Gdy więc kolejka zaczęła zwalniać, Evanson wycofał wszystkich na tył wagoniku. Gotów przesłać pozdrowienia pełną serią w to co wlezie.
Da Silva z napięciem i przerażeniem odliczała sekundy do chwli gdy kolejka stanie i drzwi, które dawała im jakąś tam osłonę otworzą się wpuszczając do środka nieznane. Zasłonięta ciałami dwóch marines położyłą dłoń na pistolecie, który dostała od Agnes. Jakiż poczuła zawód, gdy, wbrew temu co naczytała się w różnych powieściach, nie poczuła się do tego silniejsza.

Po lewej stronie wagoniku, w jego drzwiach, pojawił się odwrócony do góry nogami łeb Xenomorfa. Sukinkot zajrzał do środka sycząc, wciąż będąc częściowo na dachu. Zeskoczył w końcu na dół, płynnie i zwinnie niczym prawie jakiś kot, po czym wszedł do środka, kierując się prosto na trójkę ludzi. Łapy rozchylone na boki, pazury gotowe do ataku, z plugawej gęby ciekła jakaś posoka. Rzucił się w przód… i oberwał serią ze Smart Gun w tors, a drugą po lewej nodze. Do tego i z pistoletu strzelał Deluca, oraz Da Silva.

A Xeno nie zginął. Co prawda piszczał naprawdę dziwacznie, gdy oberwał z M56, co trochę nawet przypominało… piski świni, zalał się swoją zielono-żółtą posoką, jednak zaatakował. Cios pazurów wymierzony w Evansona został jednak sparowany samą bronią Marine. Ale to i tak nie zmieniało faktu, iż wielka bestia była już tuż przed mężczyzną, gotowa rozszarpać go, i wszystkich pozostałych na strzępy.

Tu w zasadzie Arc nawet nie miał czasu oceniać, czy kombinować. Trafił im się naprawdę twardy kawał skurwysyna i to był ich pech. Pech obcego był natomiast taki, że spośród wszystkich formacji marines, to właśnie szkolenie smartgunnerów przewiduje radzenie sobie z ostrzałem wrogów w zwarciu. A Arc tych lekcji nie opuścił. Jak taranem pchnął masywnym działkiem obcego, by zyskać niezbędne do salwy miejsce i wywalił z M65 centralnie w xenomorfa przed nim. I wiedział jedno. Cokolwiek się stanie, będzie blizna do kolekcji. I pancerz do wymiany. Dwie serie, wpakowane w bebechy Xenomorfa, niemal przecięły go na pół, a wszędzie tryskała ta cholerna kwaso-jucha. Jakimś cudem jednak, ani Evanson, ani jego sprzęt nie oberwał więcej niż kroplą, a sama bestia padła, wreszcie ubita… choć truchło zaczęło topić podłogę wagonu, a do tego i pojawiły się kwasowe opary.

To jednak nie był koniec. Prawymi drzwiami kolejki wszedł do środka kolejny, pieprzony Xeno, wywijając nerwowo swoim ogonem.
- Pierdolę to! - Krzyknął Deluca, po czym w jego dłoni pojawił się granat z niebieską nakrętką. Rzucił nim w kierunku nowego przeciwnika, jednocześnie kładąc łapę na ramieniu Veronici, i mocnym ruchem ściągnął ją ku podłodze.
- Fire in the Hole! - Wrzasnął Marine, i pieprznęło.

Da Silva była mocno skołowana po wybuchu ledwie o parę metrów od nich, i do tego miała spore problemy ze słuchem. Dziwaczne piszczenie, i spory brak posłuchu, jak na razie nie ustępowały… a gdy odkasłując podniosła się ponownie nieco w górę, wyglądając zza siedzeń wagonika, ujrzała wielką dziurę w samej kolejce, sporo spalenizny, kawałki Xeno, i metal topiony przez kwas.

Trójka ludzi, kaszląc i złorzecząc, czym prędzej wydostała się na zewnątrz po siedzeniach, unikając miejsc topionych przez kwasową juchę… kolejka była raczej stracona.

Da Silva jęknęła gdy łapa Deluci zacisnęła się na jej ramieniu i pociągnęła ją w dół. Jęknęła jeszcze głośniej gdy fala wybuchu dotarła do jej bębenków. To naprawdę zabolało.
Przez chwilę miała problemy ze stwierdzeniem gdzie jest.
Po omacku, gryzący dym drażnił nie tylko gardło, ale i oczy, wyszła, chyba z pomocą kaprala , z wagonu. Na peronie, który był sporo większy od wagonu, gazy nieco się rozrzedziły i widoczność nieco się poprawiła.
Gdy oczy przestały jej nieco łzawić Veronica da Silva spojrzała na ekran Motion Tracker, który nie pokazywał nic. To był chyba dobry znak.
- To już niedaleko!- Wykrzyczała ponieważ nie słyszała nawet siebie dobrze.
Oceniwszy sytuację tuż po wybuchu, Evanson uniesionym kciukiem skomentował decyzję Deluki. I jej wykonanie. Powrót co prawda wydłuży się nieco, ale wyszli z tego starcia nawet bez dziury w pancerzu.
Podał rękę zbierającej się da Silvie by mogła przejść przez kłębowisko dymiących resztek ksenomorfów i iskrzących instalacji.
OK?
Ledwo słyszał swój głos, ale to słowo akurat jest równie zrozumiałe bezgłośnie.

Na peronie słuch zaczął powoli wracać więc spróbował skontaktować się z Winters i zameldować. Bezskutecznie. Pewnie znów zakłócenia. Pozostało przeładować M65, pomachać do Agnes i Winters przez CCTV i iść dalej do sekcji mieszkalnej. Swoją drogę ciekawiło go dla kogo cywilka pcha się w takie bagno. Śmietanka korpo raczej nie zostawia w zwykłych koloniach dzieci. Obstawiał więc brata, lub siostrę.
Stąd Pani dyrektor to już nawet na ślepo trafiłaby do celu.
- Idziemy- powiedziała, jak dla niej samej za cicho i spoglądając na wskazania urządzenia, które w teorii miało dostrzegać przed ksenomorfami, ruszyła w kierunku wyjścia z peronu.
Smartgunner szybko ją dogonił by mieć wskazania trackera na oku. I widząc, że jej śpieszno, także, ją samą.
- Zapierd… znaczy się, lecicie, jak na wyścigach. Może tak trochę wolniej? - Skomentował to Deluca - Pani zostawiła włączone żelazko czy jak?? - Zwrócił się do Veronici, po czym zarechotał po nosem.
- Przecież nic tu nie ma - da Silva wskazała na ekran urządzenia. - To chyba oznacza, że droga wolna?
- Jak coś stoi bez ruchu, to i na MT nie widać - Wyjaśnił Marine, a pani dyrektor przemaszerowała po plecach stonoga w lodowatych kapciach?
- To po co wam takie badziewie?- Prychnęła Veronica usiłując tym odpędzić to nieprzyjemne uczucie.
- To od lat najnowsza technologia jaką sprzedają Korpusowi korporacje, psze pani. - odparł jej kapral z wyczuwalnym rozbawieniem - Tania i dobra. Jak jej użytkownicy.
- No dziękuję bardzo - w głosie pani dyrektor również pojawiło się rozbawienie, bo to ona w tej chwili używała tego urządzenia.
- Witamy w Korpusie psze pani - odpowiedział Evanson.
Da Silva uśmiechnęła się, nawet szczerze rozbawiona.
- Szybko poszło. Ta cała rekrutacja do Korpusu.
 
__________________
"Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin
Marrrt jest offline