10-04-2020, 23:05
|
#321 |
| Gdy Felix zauważył nieznacznie zmieniające się ustawienie morrytów i ostrożne obstawianie wszystkich z ich kompanii, cofnął się parę kroków zniesmaczony i pociągnął za sobą Saxę. Jakoś w tej chwili wolał mieć za plecami obcy, pełen nieumarłych las niż kompanię świątobliwych. - Wzrok mnie nie myli, że święci panowie ustawiają się jakbyście chcieli zaatakować i nas pozabijać na dany znak jak nie będziemy już potrzebni? Tak przemyślanie, aby żadna linia obrony nie mogła się uformować. Bo po co innego sie tak rozpraszać, miast trzymać w kupie kamratów. Tylko kiedy? Już po otwarciu wrót, czy jeszcze przed? - Zapytał na tyle głośno aby zwrócić na ten fakt uwagę wszystkich z ich kompanii. - Nie możecie poczekać z tym aż nie poradzimy sobie z nieumarłymi? Po wszystkim możecie się choćby i pozabijać na tym bagnisku, jeno mnie i Saxy w to nie mieszajcie. Wasze spory, wasza sprawa. - Rękę z toporkiem zwiesił wzdłuż nogi gotów do zadania cięcia od dołu gdyby doszło do najgorszego. Puklerz trzymał na wysokości pasa, tak aby móc szybko zablokować potencjalny cios.
__________________ Our sugar is Yours, friend. |
| |