Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-04-2020, 23:05   #38
JohnyTRS
 
JohnyTRS's Avatar
 
Reputacja: 1 JohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputację
Panika, narastająca panika. Wreszcie snop światła zbliżył się na tyle, że tamten zobaczył Hectora i Jackie.
- Nie po oczach kretynie! - krzyknęła Jackie wolną ręką zasłaniając oczy.

Jak ją jeszcze oślepiło, to koniec, pomyślał młody Garcia.
-Pani Smith? To pani?! - głos męski, brzmiący młodo.
-A niby kto?! Święty Mikołaj? - Jackie powoli się opanowywała, wstępowała w nią nowa energia. Za to Hector... dla niego ta dyskusja była kompletnie nie na miejscu. Tracili czas.

Snop latarki skierowany był teraz na drogę, rozproszone odbite światło oświetlało jako tako ich wszystkich. Było ich dwóch, Chudzi, w workowatych, zbyt dużych ciuchach, krótkie włosy, bardzo podobni do siebie, przed dwudziestką. Jeden miał latarkę i pistolet, chyba dwudziestkę dwójkę. Drugi trzymał widły.
-Grzyby! W moim domu! - zaczęła Jackie, głos znowu jej się łamał.
- Atakują ze wszystkich stron. U Beazellów zaplątali się w płot, Paul i Mi się zabarykadowali, do nich nie wejdą...- zaczął ten wyższy, trzymający latarkę. Nie dokończył. Hector ich nie usłyszał, odwrócił się dopiero jak tamten oświetlił dom Jackie.
Oraz idące w ich stronę sylwetki.

Grzyby. W odległości 10 jardów, idących od strony domu Jackie Smith. Któryś z nich chyba potrafił obsługiwać drzwi.
 
__________________
Ten użytkownik też ma swoje za uszami.

Ostatnio edytowane przez JohnyTRS : 26-07-2021 o 23:34.
JohnyTRS jest offline