Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-04-2020, 12:44   #201
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 52 - 1940.IV.12; pt; popołudnie; Lofoty

Czas: 1940.IV.12; pt; popołudnie; godz. 16:40
Miejsce: Pn. Norwegia; Lofoty; Selfjord, frachtowiec “Alster”
Warunki: korytarze, plamy światła i ciemności, wilgotno, zimno, bujanie fal



Noémie Faucher (kpt. D.Perry); George Woods (por. M.Finney); Birgit



W zimnej, stalowej czerni ładowni wątłe światła latarek i ludzkie głosy wydawały się mocno nie na miejscu. Wydawały się wątłe i ciche. Zwłaszcza po gwałtownej kanonadzie która dopiero co ucichła a jeszcze zdawała się odbijać echem od gołych, stalowych ścian i uszu tych którzy ją przeżyli. Wielu z tych co przeżyło krwawiło i nadawało się tylko do lazaretu. Właściwie niewiele osób wyszło z tej strzelaniny bez szwanku.

Kapitan Perry była jedną z tych osób. Dopiero co była na samym dnie ładowni, pośród nieruchomych sznurów ciężarówek. Musiała dzielić jedyne światło latarki jaką mieli na trzy osoby aby pomóc nawigować swoim ludziom. Jednemy by wyciągnął ledwo przytomną Niemkę spod ciężarówki, drugiemu aby przykrył konstrukt plandeką. Czy to coś jeszcze żyje czy nie nie było wiadomo. W każdym razie jakoś nie ruszało się z miejsca. Ale po ciemku i w świetle latarki tym bardziej widać było ten nienaturalny brokat który jarzył się drobinkami to tu to tam, zwłaszcze w widocznych trzewiach stwora którego poszatkowały brytyjskie kule.

Akurat dwójka towarzyszących jej szturmowców też była cała. Problem był w wyciągnięciu ledwo przytomnej Birgit na wyższy poziom. Do dyspozycji mieli tylko drabinę a po niej trudno było kogoś wnieść na górę. Sama Niemka była zbyt słaba by tego dokonać. Stwór który ją dopadł rozszarpał jej łydkę. Gdyby miał więcej czasu zapewne zrobiłby z nią to co z kapralem Barlowem i innymi których dopadł wcześniej. No ale przeszkodzili mu prawie w ostatnim momencie. Więc Birgit miała rozszarpaną łydkę ale gdzie indziej nie widać było ran na jej ubraniu. Niestety na razie mogli tylko prowizorycznie obwiązać ranę i mieć nadzieję, że dotrwa do przybycia do lazaretu.

Na górze zaś brytyjska kapitan zastała istne pobojowisko. Na galeryjce leżeli zabici i ranni. Niemcy i Brytyjczycy. Z całej ósemki szturmowców jakie im przydzielono na HMS “Penelope” tylko jeden wyszedł bez szwanku. Marynarz Slater. O dziwo ten co go bosman posłał na początku pod same drzwi by pomógł kolegom je zamknąć. I chociaż zdawało się, że był w samym epicentrum walk to wojenne szczęście mu sprzyjało i wyszedł z tego cało. Jego koledzy mieli mniej szczęścia. Dwóch Brytyjczyków zginęło. Jeden z tych dwóch marynarzy których spotkali mocujących się z drzwiami na samym początku i jeden z Royal Marines który padł w końcowej jak się teraz okazało fazie walk gdy strzelali się po ciemku.

Ale reszta marines też była mniej lub bardziej ranna. Sam bosman Robinson zdołał odczołgać się do korytarza z jakiego tu na początku weszli. Oberwał mocnym, mauserowskim nabojem w pierś. Inne postrzały wydawały się mniej groźne. Podobnie dwóch jego podwładnych w tym Anderson, którego bosman razem ze Slaterem wysłał na pomoc przy drzwiach. Ale Andersonowi w przeciwieństwie do Slatera fortuna nie sprzyjała i ledwo dowlókł się do korytarza. Zaległ obok krwawiącego bosmana. Dwóch szturmowców oberwało chyba jakimiś rykoszetami lub lekkim, pistoletowym ammo bo byli ranni ale zdecydowanie lżej. Łącznie zostało więc im na chodzie ze trzech całych i dwóch lżej rannych marynarzy.

Do tego agenci i ich jeńcy. George oberwał ponownie podczas strzelaniny. Już prawie na sam koniec jakaś ołowiowa osa rozerwała mu biceps. Na szczęście nie było to zbyt poważne trafienie. Oberwał akurat jak sięgał po leżący na podłodze karabin. Chyba ten co został po bosmanie. Ale dał radę złapać za broń i strzelać w stronę błysków na sąsiedniej galeryjce. Jaki był tego efekt to nie wiedział. Widział też błyski wystrzałów od strony “swoich” drzwi więc ostrzeliwani do tej pory Brytyjczycy odpowiedzieli ogniem. Strzelali się praktycznie po ciemku, na błysk luf przeciwnika. Bo nikt nie miał głowy ani wolnej ręki aby trzymać latarkę skoro wszyscy zdolni do walki dzierżyli karabiny. Po chwili zorientowali się, że przeciwnik nie odpowiada ogniem i strzelanina stopniowo urwała się. Zresztą akurat agentowi Spectry urwała się dość prędko bo w magazynku bosmana zostało mu tylko trzy czy cztery pociski. A przecież nie miał czym ich uzupełnić a po ciemku nie bardzo było jak podawać sobie te magazynki. No ale zaraz potem strzelanina i tak ustała.

Niemcy też ponieśli straty. W świetle latarek dało się dojrzeć poszatkowane kulami ciała. Ci od “ich” galeryjki mieli na sobie szare mundury wojsk lądowych. Cała czwórka. Ci z tej drugiej byli z granacie Kriegsmarine. Tam były dwa ciała. Wszyscy zginęli od ran postrzałowych. Chociaż sądząc z czerwonych śladów na obu galeryjkach jacyś ranni musieli dać radę wycofać się gdzieś dalej. Ale na tyle co sięgały światła latarek nie było ich samych widać. Ale widocznie zrezygnowali z walki o tą ładownię z klatką i resztą.

W końcu marines zmajstrowali uprząż z pasów transportowych jakie znaleźli w ładowni i wyciągnęli ciężko ranną Niemkę na poziom galeryjki. Sama Birgit musiała walczyć z własną słabością. Piekielnie bolała ją rozszarpana przez konstrukt noga. A mimo to jakoś dotarło do niej, że słuch jej wrócił prawie do normy. Słyszała wokół siebie głosy, czuła jak najpierw ktoś ją złapał i wyciągnął spod ciężarówki mówiąc coś po angielsku. Potem chwilę siedziała oparta o ścianę ładowni. Wreszcie przesunięto ją kawałek dalej a pod pachami umieszczono jakąś linę czy coś takiego. I wywindowano ją na górę. Tam zaległa obok rannych Brytyjczyków. Ktoś jej zrobił opatrunek na tą poszarpaną nogę. No i już jej nie mdliło od przebywania w pobliżu konstruktu.

- Pani kapitan? Jakie rozkazy? - jeden z marines, tych trzech co byli nadal w jednym kawałku, podszedł do oficer dowodzącej pytając o rozkazy.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline