Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-04-2020, 17:05   #25
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 11 2053.IV.11 pt, wieczór, NYC

Czas: 2053.IV.11 pt, wieczór
Miejsce: Nowy Jork, Wschodni Pas, Dzielnica Świateł, mieszkanie Julie
Warunki: ciepło, sucho, jasno na zewnątrz b.zimno, łagodny wiatr, mżawka


- To poczekasz? Ja się szybko przebiorę. - rzekła blondynka o niezbyt długich włosach i kolczykiem w dolnej wardze zostawiając gościowi szklankę poczęstunku. Zdążyły spotkać się przed siedzibą dawnego ONZ jakąś godzinę temu. Jeszcze widno było. Zresztą teraz jeszcze też. Chociaż pogoda była pod psem. Czyli typowa dla tego miasta. Od rana panowała zimnica. Z rana padał deszcz a przez resztę dnia chmury kłębiły się jakby lada chwila znów miało lunąć. Chociaż nie lunęło. Ale i tak było wilgotno, szaro i ponuro. Do tego podmuchy wiatru ochładzały dodatkowo, że chociaż temperatura niby była na plusie to zimna wilgoć kradła ciepło z każdego odsłoniętego fragmentu ciała. Dlatego bez kurtki czy płaszcza nie było sensu wychodzić. Pomijając, że w tym mieście powietrze miało zwyczaj być widoczne i dało się je kroić nożem a do tego jak miecz nad głową wisiała groźba, że w każdej chwili buchnąć może jakimś syfem z którejś ze szczelin. Więc na ulicach dominowały zatukane w płaszcze i peleryny postacie.


---



Przedpołudnie



Grafik na ten dzień Amanda miała dość zajęty. Chociaż bez urwania głowy. Z samego rana, właściwie to już późnego ranka a może wczesnego przedpołudnia wygrzebała się z własnego łóżka razem z azjatycką blondynką. Maki pracowała prawie codziennie ale nie pracowała od rana. Więc mogły sobie pozwolić by pospać dłużej. Azjatka przy śniadaniu była cała w skowronkach i wczorajszy wieczór a zwłaszcza końcówkę, wspominała z sympatią i ciepłym uśmiechem. Zgodziła się też dołożyć coś do wspólnego garnuszka na tą drogę.

- Oj Inu, i tak chciałam ci zapłacić tysiaka za tą podróż no to jak już z wami jadę to i wam zapłacę tego tysiaka za bilet. Mam nadzieję, że to nie ograniczy naszych relaksujących masaży w czasie wolnym. - Maki roześmiała się wesoło nie robiąc żadnych trudności z tą kasą. Tylko nie teraz bo teraz nie miała ze sobą takiej gotówki. Ale była się gotowa umówić z przepatrywaczką gdzie i jak może jej przekazać te pieniądze.

- A kiedy spotkamy się następnym razem? Teraz zaczyna się weekend no to będę mocno zajęta. No ale dlatego też będę w “Fugu” gdybyś mnie potrzebowała. - chciała wiedzieć gdy już się rozstawały przed domem zamieszkałym chyba przez wszystkie dziewczyny z “Fugu” dokąd Inu odprowadziła swoją masażystkę. Stały tak jeszcze chwilę pod ponurym niebem i na ulicy zawiewanej nieprzyjemnym wiatrem.


---



Południe



Potem przyszła kolej na spotkanie z Kanmi. To akurat nie było takie trudne. Wystarczyło wziąć podwózkę konną furgonetką do ich ulubionej knajpy “U Marcusa”. Zastała go akurat jak coś jadł. Zapewne śniadanioobiad sądząc po południowej porze doby i obfitości posiłku. Blondyn był żywo zainteresowany jak poszło spotkanie z Ayumi i co z tego wyszło.

Za to pytania o czarnego muscle cara z białą, płonącą czachą na masce chyba się nie spodziewał. Zastanowił się chwilę przeżuwając kolejny kęs i wpatrzony gdzieś w podłogę za stołem.

- Taakk… Chyba tak… Chyba kojarzę podobną furę. Nie wiem czy to ta. Ale widziałem ją parę razy na mieście. Ma niezłego kopa. To chyba ma taką ktoś z Dzielnicy Świateł. Może ktoś z Psów ale nie jestem pewny. Tak słyszałem tylko. - rzekł z roztargnieniem gdy próbował się przeorać przez zasoby swojej motoryzacyjnej pamięci. A tych zasobów o furach, silnikach, kierowcach, trasach miał całkiem sporo.

Przy okazji zrewanżował się wieściami o ich Land Roverze. Dzisiaj zaczęli montować osłonę przeciwwodną silnika. No to z parę dni potrwa. Ale z pracującym weekendem no to na poniedziałek, wtorek no na środę już na pewno powinno być zrobione. Reszta zamówionych bajerów była już zamontowana więc jeśli coś się nie spieprzy albo nie urodzi no to po tym terminie odzyskają swoją maszynę. No ale na razie do tej pory nie udało mu się zdobyć choćby namiaru na sprawne CBR.


---



Popołudnie



Popołudniu było zebranie w siedzibie Koi. Skład był szczuplejszy niż ostatnim razem. Właściwie poza Inu była tylko Ayumi i Hori. Ale w końcu Amanda odpowiadała za ich furę a Hori za resztę konwoju. I Japończyk nie meldował o jakichś większych trudnościach. Jeszcze parę dni i gdzieś do połowy tygodnia pojazdy powinny być gotowe do drogi. Zostały jeszcze te CB radio bo jednak nie było go tak łatwo zdobyć. Chociaż trafił na handlarza który mu obiecał, że sprowadzi, znajdzie i tak dalej. Więc była szansa, że może się uda to załatwić w przyszłym tygodniu.

Podobnie z przeróbką ciężarówki jaka miała przewozić krwistoczerwone Porsche. Dźwigary na beczki były już zrobione. Beczki też sprowadzono. Więc można było już załadować przesyłkę na pakę i zasłonić ją tymi dźwigarami. Hori zaprosił nawet na małą demonstrację do chłodnych pomieszczeń podziemnego parkingu. No i rzeczywiście tam już okularnik Sadao prezentował mechanizm. Okazało się, że zrobił to jako rampę jaka unosiła się do góry. Trochę podobnie jak kiedyś montowano drzwi do garaży. Rampa wraz z beczkami unosiła się do góry. Tylko hydraulika napędzająca rampę miała swój limit więc mechanik sugerował, że beczki lepiej by nie były napełnione do końca. Przynajmniej nie wszystkie. No ale gdy się rampa uniosła w kontenerze ciężarówki przezentował się ukryty za nią garaż akurat na jedną osobówkę. A jak się opuściła po paru chwilach to wyglądało to jak tył ciężarówki przewożącej beczki.

Natomiast nie było Leroya. Może uznał, że jak się zjawia raz na tydzień to wystarczy a w poniedziałek przecież był. Może więc pokaże się w ten poniedziałek po weekendzie gdy też Ayumi planowała kolejne zebranie. Ale dała znać, że spieszyć się z wyjazdem w tak daleką trasę nie trzeba więc chyba w przyszłym tygodniu raczej nie ruszą w drogę. By można było dopiąć przygotowania na ostatni guzik. I Hori wydawał się być zadowolony z takiego werdyktu.

- A jak dotarłyście wczoraj z Maki do domu? Wszystko dobrze? - już gdy Hori wyszedł i Ayumi też zbierała się do wyjścia zapytała jeszcze w progu Inu o tą końcówkę wczorajszego wieczoru. Przez całe spotkanie szefowa wydawała się miła i żadne z wieści jakie przynieśli z miasta jej podwładni jej nie rozzłościło. Ile ten luz w grafiku miał wspólnego ze sprawą Leroy’a tego Inu nie wiedziała. Ale nie można było wykluczyć, że to może być jeden z powodów wyrozumiałości szefowej co do czasu potrzebnego na przygotowania.


---



Zmierzch



Po powrocie do domu Amanda wreszcie miała trochę czasu dla siebie. Mogła przeprać swoje rzeczy i zostawić je do wyschnięcia. Przy takiej kiepskiej pogodzie to mogły schnąć i dwa dni. I już jej zbyt wiele czasu nie zostało do umówionego spotkania z Julie. Akurat by się przygotować i zabrać ze sobą trzy paczki zdobytych w zatopionym markecie szlugów. Okazało się, że u Chińczyka na rogu wystarczyły dwie paczki aby zdobyć pojemnik z maścią o przyjemnym zapachu. Jak zapewniał do masażu będzie idealne! Zresztą miał tego trochę o różnych zapachach. Od igielnego, przez aromaty kojarzące się z kwiatami i owocami.


---



Wieczór



- Jeszcze się odświeżę i będę gotowa! Napijesz się czegoś?! - Amanda zdążyła w sam raz na koniec zmiany Julie. No i ta znów się urwała studencki kwadrans prędzej. I potem konnymi autobusami pojechały do niej. No i teraz brunetka czekała aż blondynka uszykuje się do wyjścia. Okazało się, że recepcjonistka mieszka podobnie do niej. Może we własnym a może w wynajmowanym mieszkaniu na trzecim piętrze kamienicy. Ma do dyspozycji dwa pokoje, kuchnię i łazienkę. Taki kamieniczny standard. Mieszkanie nie było wysprzątane na błysk ale przez to panował jakiś swojski, domowy nieład. Na jednej z półek dostrzegła całą kolekcję CD-ków do grania i DVD do oglądania. Ale to chyba był całkiem popularny element nowojorskich mieszkań. Telewizji może nie było ale były komputery, laptopy, telewizory i wieże do odtwarzania filmów i muzyki. Więc jak ktoś miał coś ponad niezbędne minimum to starał się coś mieć podobnego.

- Przepraszam za bałagan, nie spodziewałam się gości! - krzyknęła gdzieś z łazienki gospodyni szykująca się do wyjścia. Spieszyła się co było widać. Tą mieszaninę zniecierpliwienia, chaosu, pośpiechu i ekscytacji by już przewinąć do tego co najfajniejsze. Do piątkowej imprezy na jaką czekało się cały roboczy tydzień. No ale jak się czekało na taką szykującą się osobę to był czas na podziwianie wnętrz. Samą gospodynię zresztą też. Bo Julie bez wahania pozbyła się swoich firmowych ciuchów prawie jak tylko weszły do jej mieszkania. Ale zanim nałożyła te które planowała na wieczór poszła do łazienki w samej bieliźnie. Przy okazji więc Amanda mogła dostrzec, że na swojej szczupłej sylwetce ma trochę tatuaży których pod wierzchnim ubraniem tak nie było widać. Miała wytatuowane większość jednego ramienia i jedną łopatkę. I jakieś małe coś po lewej stronie pępka. Teraz sądząc po pluskach dobiegających z łazienki doprowadzała się do porządku po całym dniu pracy w recepcji. Ale chyba nie chciała się tak całkiem odcinać od swojego gościa bo drzwi do łazienki były do połowy otwarte.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline