Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-08-2007, 16:58   #107
shade
 
Reputacja: 1 shade nie jest za bardzo znany
Selin
-Widzę że jak na razie pan jest tu najstarszy stopniem z Atlantii. powiedział oficer -Dobrze komandor pewnie będzie chciał z panem porozmawiać, jeden z moich ludzi zaprowadzi pana na mostek. wskazał palcem jednego z marines a ten zaprowadził porucznika. W korytarzach kłębiło się od ekip ratunkowych medyków i personelu okrętu który starał się posprzątać cały bałagan jaki narobili cyloni. Po dość długiej i uciążliwej drodze przez duszne korytarze w których było czuć spaleniznę żołnierz doprowadził Selina do CIC. Oszklone drzwi automatycznie uchyliły się. W środku było znacznie spokojniej niż w innych częściach battlestara. Wszyscy siedzieli na swoich stanowiskach robiąc to co do nich należy a dowódca stał przy stole taktycznym przeglądając jakieś papiery.

Bogard
CIII - CIC
Sytuacja na battlestarze powoli się uspokajała, pożary ugaszono, dziury załatano a w hangarze posprzątano cały bałagan. EXO zajmował się ostatnimi sprawami przy kontroli uszkodzeń a komandor oczekiwał na raporty o stanie okrętu maszyn i załogi.
Shelly podeszła do dowódcy z kilkoma raportami. Pierwszy dotyczył uszkodzeń: liczne uszkodzenia kadłuba w tym ok. 6 przebić, całkowity spadek ciśnienia w kilku korytarzach i ugaszone pożary w tym największy który spustoszył korytarz w pobliżu hangaru, oraz uszkodzony wodociąg. Następny dotyczył stany Viperów i Raptorów: CIII zyskała 8 dodatkowych Raptorów z Atlantii jednak stracono jednego Vipera MkVII i jednego Raptora który prawdopodobnie spadł do atmosfery Caprici.
Ostatni raport pokazywał straty w ludziach: ok. 20 ludzi z CIII, 5 z Atlantii którzy zmarli na skutek obrażeni, jeden pilot Vipera dwóch pilotów Raptora oraz 7 marines z dowódcą, majorem Generem.
Drzwi się otworzyły i do CIC wszedł jakiś mężczyzna niosący czarną teczkę.

Il
Po kilku minutach marszu gęsiego wszyscy doszli do wskazanego miejsca. Tak jak major przewidywał było to dobry punkt do obserwacji – przywalony pień pod którym była mała jama dająca schronienie przed deszczem, wszystko osłonięte zaroślami i na skraju lasu skąd raptor był jedynie dymiącym punktem jednak przez lornetkę wszystko było widoczne jak na dłoni. Wszyscy schronili się pod wielkim pniem, jako pierwszy do obserwowania wraku zgłosił się pilot. Edward wciąż był nieprzytomny jednak stan był stabilny i nic nie zagrażało jego życiu. Środki przeciw bólowe przestały działać i Il znów poczuł wszystkie rany i siniaki na swoim ciele.
Potężne gromy odległych eksplozji nuklearnych wciąż wstrząsały okolicą lecz za każdą chwilą coraz rzadziej, albo cyloni powoli kończyli bombardowanie albo po prostu nie było już za bardzo czego niszczyć.
Marines siedzieli cicho z posępnymi twarzami. Mapa elektroniczna działała poprawnie jednak na system namierzania satelitarnego nie można było liczyć tak więc Wódz musiał się posiłkować starymi mapami jakie były w bazie danych małego komputera. 40km od miejsca katastrofy zaczynały się przedmieścia większego miasta do którego prowadziła droga nieopodal jednak nie było wiadome w jakim jest stanie.
-Jeśli flota przegra możemy tu utknąć a wówczas ni spodziewał bym się akcji ratunkowej... no chyba że ze strony blaszaków. szepnął sierżant do Iliana tak aby pozostali tego nie słyszeli.
-Poczekajmy tu jeszcze jakiś czas a później poszukajmy jakiegoś transportu z planety.

Redone
Tor zaczął się śmiać razem z Angelą, rozkazał kilku technikom wprowadzić Vipera na swoje miejsce. –Niech mi ktoś zdrapię tę truskawkę tylko lakieru nie porysować. powiedział wciąż uśmiechając się do Redone lecz gdy tylko usłyszał że ktoś na pokładzie ma bimbrownię na twarzy szefa znów pojawiła się kwaśna mina –No dobra! Kto mi na pokładzie wódę pędzi!. CAG doszła do pokoi pilotów, chciała już wejść pod prysznic lecz okazało się że woda nie chce płynąć.
Piloci wrócili do swoich kajut, niektórzy zmęczeni i inni jeszcze bardziej nakręceni niż przedtem. Jeden z pilotów powiedział –Przykro mi ale podobno pożar uszkodził wodociąg i odcięli wodę na całym pokładzie.
 
shade jest offline