Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 07-08-2007, 21:06   #101
Patronaty i PR
 
Redone's Avatar
 
Reputacja: 1 Redone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputację
O bogowie! Kolejne ofiary z każdą minutą. I battlestar zniszczony... Przegramy. Dostajemy po tyłkach jak przedszkolaki. Czy jest jeszcze jakaś nadzieja?

- No dalej ludzie, ruszać się, i niech mi już żaden nie próbuje ginąć bo pójdę za nim do samych piekieł by mu nakopać w dupę!

Trzeba trochę pokrzyczeć na załogę, nie mogą się ani na chwilę rozluźniać. Nie teraz, kiedy sytuacja jest tak beznadziejna. Mam nadzieję, że wymyślili coś mądrego na CIC bo w tej chwili mogę równie dobrze przestać strzelać. Ale nie zrobię tego, nie dopóki latają tu jeszcze jakieś Raidery.
 
__________________
Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher
Redone jest offline  
Stary 08-08-2007, 22:32   #102
 
shade's Avatar
 
Reputacja: 1 shade nie jest za bardzo znany
Il
Caprica
-Tak jest powiedział Thomas. Duke wziął plecak i jedną apteczkę, tylko na tyle pozwalała mu złamana ręka. Julie i Dan położyli nieprzytomnego Edwarda na prowizoryczne nosze i wzięli zapas amunicji prowiantu a Thomas drugą apteczkę i dwa karabiny Edwarda i Petera. Major nachylił się nad ciałami zerwał z łańcuszków oba nieśmiertelniki i schował do kieszeni w tym momencie pojawił się błyski i grom gdzieś daleko. Na horyzoncie pojawiła się ognista kula która szybko uformowała się w wielki grzyb. Takich atomowych grzybów na horyzoncie było mnóstwo, oznaczało to że bombardowanie planety wciąż trwa.

-Zaraz kogoś brakuje... Flash! krzyknęła Julie -Gdzie jest sierżant?!
-Przegapiliśmy jednego z naszych?! Ludzie co z wami! Jahenberg wściekł się słysząc że kogoś brakuje.
-Wydawało mi się że wszystkich wyciągnęliśmy, za drugim razem nikogo nie widziałem raptor był pusty. wyjaśnił pilot
-Trudno musimy iść do lasu nie wiadomo kto zauważył naszą kraksę...

Las był bardzo gęsty, ciemne chmury i blisko siebie rosnące drzewa sprawiały że było bardzo ciemno, bujna roślinność wilgotne podłoże i wystające korzenie utrudniały marsz szczególnie Julie i Danowi niosących wciąż nieprzytomnego Edwarda. Cała szóstka zrobiła mały postój na malutkiej polance by zmienić opatrunki i uodpornić się przeciw promieniowaniu. W wyniku nuklearnego bombardowania promieniowanie na całej planecie mogło być wysokie a zastrzyków wystarczyło na dwa tygodnie. Major sprawdził swój stan ekwipunku, wszystko było żywność, amunicja ciężka broń na tostery i wszystko to co wziął przed odlotem brakowało tylko jednego drobiazgu – złotego medalionu.

Selin
CIII – hangar
Raptor wjechał do hangaru, w środku było tłoczno, technicy ganiali od raptora do raptora, marines pomagali uciekinierom z Atlantii wysiąść i kierowali ich w odpowiednie miejsca medycy opatrywali rannych. W hangarze była ponad setka ludzi jednak to tylko część załogi z battlestara , można było tylko mieć nadzieje że reszta uciekła na inne okręty. Jakiś mężczyzna w pomarańczowym kombinezonie stal na dużej skrzyni i wykrzykiwał rozkazy –Szybko skierujcie ludzi do korytarz a raptory usuńcie na bok by wprowadzić Vipery! od razu było widać że to ten człowiek był „władcą” tej części okrętu. Porucznik wyszedł z maszyny trzymając kurczowo czarną teczkę. Przy raptorze stał uzbrojony marines –Proszę kierować się do najbliższych drzwi, jeśli ktoś jest ranny niech natychmiast uda się do medyka lub oficera medycznego w korytarzu A. mówił w kółko powtarzając ten sam tekst.

Bogard
CIII - CIC
-Raptory wróciły do hangaru, zyskaliśmy dodatkowo dwa skrzydła. Szef Tor informuje że hangar jest zatłoczony i są problemy z organizacją. powiedziała Godfrey

-Pożary ugaszone a zagrożone sektory odcięte.
-Dobrze, miejmy nadzieje że to nas zbyt dużo nie kosztowało. powiedział Ian do oficera odpowiadającego za stan okrętu. –Terry mamy dwa razy więcej raptorów i ewakuowaliśmy okręt, zabierajmy naszych z zewnątrz i wynośmy się stąd.

Redone
Orbita Caprici
Ostatnie raptory wróciły do domu, cyloni na szczęście nie specjalnie zainteresowali się operacją ewakuacji wiec większych problemów nie było. W końcu nadszedł rozkaz do odwrotu piloci skierowali się na najbliższy pas. Redone zostawiła za sobą pobojowisko pełne martwych szkieletów i poszarpanych kadłubów. Lądowanie nie było trudne choć różniło się od tych wykonywanych wcześniej, było chaotyczne na szczęście CAG technikę lądowania miała we krwi. Lądowanie przy zerowej grawitacji jest znacznie łatwiejsze niż w atmosferze którejś z kolonii.

Nadszedł czas aby Caprica III opuściła orbitę stolicy. Bitwa była przegrana, była to raczej szybka rzeź którą udało się przetrwać. Cyloni w niespełna godzinę od przybycia CIII rozprawili się z obrońcami, a skoro główna flota została tak szybko rozgromiona to można było od razu przyjąć że cała wojna została przegrana jeszcze nim się zaczęła. Battlestar uruchomił FTL i zniknął by wyskoczyć gdzieś w pustej martwej przestrzeni. Na radarach było pusto, Perr i jej piloci byli zmuszeni czekać na pasie gdyż cały hangar był zablokowany dopiero po pewnym czasie zaczęto wciągać pierwsze maszyny. Viper Redone został opuszczony do wnętrza gwiazdy bojowej na wielkiej platformie. Hangar wciąż jeszcze był zatłoczony lecz było już na tyle miejsca by wciągać myśliwce. Tor podszedł do maszyny Angeli i gdy ta już wychodziła z kokpitu zapytał wścibskim tonem –Cholera coś ty sobie na dziobie rozmazała bo chyba nie wielką truskawkę?! dziób maszyny był poplamiony czymś czerwonym wyglądało to trochę jak zamarznięta krew. Selin stał w korytarzu dookoła było pełno członków jego starej załogi, w centrum tego całego tłumu stał jakiś oficer marines z CIII. W ręku trzymał jakąś kartkę, wyglądał na doświadczonego żołnierza, zawracał się do ludzi uprzejmie i wyjaśniał im obecną sytuację na okręcie. –Battlestar ma pełną załogę i w obecnej chwili są problemy ze znalezieniem miejsca dla załogi Atlantii lecz gdy tylko cała sytuacja zostanie omówiona z dowódcą zapewniam że znajdą się miejsca dla każdego. Jedyne co w tej chwili mogę powiedzieć to: witam na BS Caprica III
 
shade jest offline  
Stary 09-08-2007, 05:20   #103
 
kszyk's Avatar
 
Reputacja: 1 kszyk jest jak klejnot wśród skałkszyk jest jak klejnot wśród skałkszyk jest jak klejnot wśród skałkszyk jest jak klejnot wśród skałkszyk jest jak klejnot wśród skałkszyk jest jak klejnot wśród skałkszyk jest jak klejnot wśród skałkszyk jest jak klejnot wśród skałkszyk jest jak klejnot wśród skałkszyk jest jak klejnot wśród skałkszyk jest jak klejnot wśród skał
Ilian siedzial oparty o pien.Wraz z pozostalymi patrzyl na kwitnace na horyzoncie grzyby. Znaki smierci, zniszczenia i...musial to przyznac, potwornej kleski ludzkosci.Cisza ktorapanowala wsrod "oddzialu" zaczynalaswidrowac uszy. Ilian podniosl glowe. Bitwa gdzies tam w niebie sie skonczyla, nie bylo juz widac blyskow wybuchow.
-Sluchajcie, wiem co czujecie, ale nie mozemy sie poddawac. Muismy sie zbierac, bo nie wiemy kto odbierze sygnal ratunkwoy.-kilka osob pokiwalo glowami. Ilian wyziagna z uprzezy elektroniczna mape. Kilka razy nacisnal klawisze i odnalazl szkic topograficzny terenu.
-Dobra idziemy na polnoc, jakis kilometr. Tam jest dobre miejsce zeby obserwowac wrak raptora, no i ukryc sie przez kilka dni. Do tego czasu skorolep pozwali rannym sie troche podkorowac
Kilka postaci ruszylo przed siebie. Z rozbitkow powoli znow zamieniali sie w zolnierzy. Teraz kazdy musial zmierzyc sie z wlasnymi demonami sam na sam. Ilian nie mogl wiele pomoc, mogl tylko trzymac ich przy sobie.
Major wlozyl reke do kieszeni. Medalionu nie bylo. Wypuscil ciezko powietrze przez nos. Nie mysl o tym. Nie mysl...
 
__________________
Srebrny w mózgu chip
wolnym czyni mnie
gdy zespolony z metalem
dostrajam się
kszyk jest offline  
Stary 10-08-2007, 17:20   #104
 
Lavi's Avatar
 
Reputacja: 1 Lavi ma w sobie cośLavi ma w sobie cośLavi ma w sobie cośLavi ma w sobie cośLavi ma w sobie cośLavi ma w sobie cośLavi ma w sobie cośLavi ma w sobie cośLavi ma w sobie cośLavi ma w sobie cośLavi ma w sobie coś
Terry oczekiwał na komunikat o bezpiecznym powrocie naszych. Na jego szczęście długo nie musiał czekać.

-Raptory wróciły do hangaru, zyskaliśmy dodatkowo dwa skrzydła. Szef Tor informuje że hangar jest zatłoczony i są problemy z organizacją. powiedziała Godfrey

- Przenosić ludzi do jednego sektoru niech tam na razie siedzą, potem się z nimi porozmawia.

Nagle Terry usłyszał głos EXO z interkomu.

–Terry mamy dwa razy więcej raptorów i ewakuowaliśmy okręt, zabierajmy naszych z zewnątrz i wynośmy się stąd.

- Niech nasza eskadra wraca do hangarów, a potem dokonać skoku w bezpieczne współrzędne, gdzieś z dala od kolonii. - powiedział.

Komandorowi ciężko jest opuszczać pole bitwy ale ginąć na marne jest jeszcze gorsze. Jedyne co mogą teraz zrobić to skoczyć, przeczekać, zaplanować coś i ewentualnie działać. No ale nie wszystko na raz, na początek trzeba zebrać zabawki i uciekać.
 
__________________
"I never make the same mistakes twice" -- by Me :P
Lavi jest offline  
Stary 10-08-2007, 20:18   #105
 
Chrapek's Avatar
 
Reputacja: 1 Chrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłość
Raptor wjeżdżał do hangaru z irytującą powolnością. Już zza okna widziałem piekło które rozgrywało się wewnątrz Caprica'i - jej hangar pełen był techników, pilotów, rozbitków ze zniszczonych battlestar'ów (w tym tych którzy chodzili jeszcze o własnych siłach i tych ktorych trzeba było z raptorów wynieść). Drzwi ładowni otworzyły się z sykiem, i kazałem ludziom spieprzać na zewnątrz, po czym sam zszedłem po trapie rozglądając się badawczo na boki. Tu i tam migały mi naszywki z godłem Atlantii noszone przez przestraszonych i zdezorientowanych ludzi. Jednak nie to mnie najbardziej przeraziło. Największym ciosem było dla mnie to, że wszystko wskazywało na to, iż jestem jedynym żyjącym oficerem z Atlantii; tu i tam bowiem pojawiali się technicy, żołnierze czy szeregowi marynarze, nie było jednak nikogo kto miałby chociażby stopień chorążego. Miałem nadzieję, że przynajmniej część naszych pilotów powróci na Caprica'e.

W pierwszej chwili wydawało się, że tłum był poza jakąkolwiek kontrolą. I kiedy już myślałem o tym, żeby wziąć sprawy w swoje ręce usłyszałem głos tubylca (wyglądało na to, że to miejscowy Szef) karzącego wynosić się z hangaru. Wszyscy wykonywali ten rozkaz bez szemrania, i słusznie, bowiem wiedziałem, że hangar będzie za chwile musiał przyjąć nadprogramową liczbę Viper'ów. Ścisnąłem mocniej moją teczkę i ruszyłem do przodu. Ledwo weszliśmy do korytarza, a już zobaczyłem że technicy zaczęli wprowadzać "ptaszki" do hangaru. Moja załoga skupiła się wokół mnie; pierwszy raz przeszło mi przez myśl, że jako najstarszy stopniem jestem za nich odpowiedzialny...

Patrząc na to jak uwijają się technicy, chciałem nakazać swoim ludziom, aby im pomogli. Stwierdziłem jednak, że nawet jeśli specjaliści mają teraz masę roboty, to poradzą sobie lepiej bez zdezorientowanych ludzi z Atlantii, nie znających w dodatku dobrze okrętu na którym się znaleźli.
- Spokojnie - krzyknąłem do tłumu kotłującego się w korytarzu - Wszyscy uspokójcie się, i wykonujcie rozkazy miejscowych! - spojrzałem na oficera marines który starał się opanować chaos w korytarzu - Muszę natychmiast zameldować się w CIC - pokazałem teczkę - Za pańskim pozwoleniem, sir - pomimo wszystkich wydarzeń stare obyczaje ciągle obowiązywały. Że już nie wspomnę, że panoszenie się po obcym okręcie byłoby w najlepszym razie niestosowne, a nawet niewskazane.
 
__________________
There was a time when I liked a good riot. Put on some heavy old street clothes that could stand a bit of sidewalk-scraping, infect myself with something good and contageous, then go out and stamp on some cops. It was great, being nine years old.
Chrapek jest offline  
Stary 11-08-2007, 15:37   #106
Patronaty i PR
 
Redone's Avatar
 
Reputacja: 1 Redone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputację
- Truskawka? Taaak, to na pewno jakaś wielka kosmiczna truskawka, takimi się teraz żywią cyloni, nie wiedziałeś?

Powiedziałam to poważnie po czym wybuchnęłam śmiechem, którym zaraził się również Tor.

- No szefie, będzie trzeba wyczyścić mojego ptaszka, świetnie się dziś spisał. I na bogów, cieszę się, że cie widzę, bo były momenty, w których myślałam iż nigdy już nie zobaczę Battlestara od wewnątrz. Musimy się potem napić tego bimbru co to go ktoś pędzi.

Zostawiłam szefa samego, na pewno ma teraz sporo roboty. Jeszcze chwilę zostałam w hangarze i porozmawiałam z pilotami oraz starałam się pomóc o ile było to możliwe. A kiedy tylko znajdę czas, udam się pod prysznic.
 
__________________
Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher
Redone jest offline  
Stary 11-08-2007, 16:58   #107
 
shade's Avatar
 
Reputacja: 1 shade nie jest za bardzo znany
Selin
-Widzę że jak na razie pan jest tu najstarszy stopniem z Atlantii. powiedział oficer -Dobrze komandor pewnie będzie chciał z panem porozmawiać, jeden z moich ludzi zaprowadzi pana na mostek. wskazał palcem jednego z marines a ten zaprowadził porucznika. W korytarzach kłębiło się od ekip ratunkowych medyków i personelu okrętu który starał się posprzątać cały bałagan jaki narobili cyloni. Po dość długiej i uciążliwej drodze przez duszne korytarze w których było czuć spaleniznę żołnierz doprowadził Selina do CIC. Oszklone drzwi automatycznie uchyliły się. W środku było znacznie spokojniej niż w innych częściach battlestara. Wszyscy siedzieli na swoich stanowiskach robiąc to co do nich należy a dowódca stał przy stole taktycznym przeglądając jakieś papiery.

Bogard
CIII - CIC
Sytuacja na battlestarze powoli się uspokajała, pożary ugaszono, dziury załatano a w hangarze posprzątano cały bałagan. EXO zajmował się ostatnimi sprawami przy kontroli uszkodzeń a komandor oczekiwał na raporty o stanie okrętu maszyn i załogi.
Shelly podeszła do dowódcy z kilkoma raportami. Pierwszy dotyczył uszkodzeń: liczne uszkodzenia kadłuba w tym ok. 6 przebić, całkowity spadek ciśnienia w kilku korytarzach i ugaszone pożary w tym największy który spustoszył korytarz w pobliżu hangaru, oraz uszkodzony wodociąg. Następny dotyczył stany Viperów i Raptorów: CIII zyskała 8 dodatkowych Raptorów z Atlantii jednak stracono jednego Vipera MkVII i jednego Raptora który prawdopodobnie spadł do atmosfery Caprici.
Ostatni raport pokazywał straty w ludziach: ok. 20 ludzi z CIII, 5 z Atlantii którzy zmarli na skutek obrażeni, jeden pilot Vipera dwóch pilotów Raptora oraz 7 marines z dowódcą, majorem Generem.
Drzwi się otworzyły i do CIC wszedł jakiś mężczyzna niosący czarną teczkę.

Il
Po kilku minutach marszu gęsiego wszyscy doszli do wskazanego miejsca. Tak jak major przewidywał było to dobry punkt do obserwacji – przywalony pień pod którym była mała jama dająca schronienie przed deszczem, wszystko osłonięte zaroślami i na skraju lasu skąd raptor był jedynie dymiącym punktem jednak przez lornetkę wszystko było widoczne jak na dłoni. Wszyscy schronili się pod wielkim pniem, jako pierwszy do obserwowania wraku zgłosił się pilot. Edward wciąż był nieprzytomny jednak stan był stabilny i nic nie zagrażało jego życiu. Środki przeciw bólowe przestały działać i Il znów poczuł wszystkie rany i siniaki na swoim ciele.
Potężne gromy odległych eksplozji nuklearnych wciąż wstrząsały okolicą lecz za każdą chwilą coraz rzadziej, albo cyloni powoli kończyli bombardowanie albo po prostu nie było już za bardzo czego niszczyć.
Marines siedzieli cicho z posępnymi twarzami. Mapa elektroniczna działała poprawnie jednak na system namierzania satelitarnego nie można było liczyć tak więc Wódz musiał się posiłkować starymi mapami jakie były w bazie danych małego komputera. 40km od miejsca katastrofy zaczynały się przedmieścia większego miasta do którego prowadziła droga nieopodal jednak nie było wiadome w jakim jest stanie.
-Jeśli flota przegra możemy tu utknąć a wówczas ni spodziewał bym się akcji ratunkowej... no chyba że ze strony blaszaków. szepnął sierżant do Iliana tak aby pozostali tego nie słyszeli.
-Poczekajmy tu jeszcze jakiś czas a później poszukajmy jakiegoś transportu z planety.

Redone
Tor zaczął się śmiać razem z Angelą, rozkazał kilku technikom wprowadzić Vipera na swoje miejsce. –Niech mi ktoś zdrapię tę truskawkę tylko lakieru nie porysować. powiedział wciąż uśmiechając się do Redone lecz gdy tylko usłyszał że ktoś na pokładzie ma bimbrownię na twarzy szefa znów pojawiła się kwaśna mina –No dobra! Kto mi na pokładzie wódę pędzi!. CAG doszła do pokoi pilotów, chciała już wejść pod prysznic lecz okazało się że woda nie chce płynąć.
Piloci wrócili do swoich kajut, niektórzy zmęczeni i inni jeszcze bardziej nakręceni niż przedtem. Jeden z pilotów powiedział –Przykro mi ale podobno pożar uszkodził wodociąg i odcięli wodę na całym pokładzie.
 
shade jest offline  
Stary 11-08-2007, 19:00   #108
 
Chrapek's Avatar
 
Reputacja: 1 Chrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłość
Oficer marines łaskawie zezwolił mi na audiencję u dowódcy. Kiedy zbierałem sie do wyjścia, zauważyłem, że wylądował właśnie Viper CAG'a, a piloci wraz z technikami żartują między sobą poklepując się po plecach. Tak, piloci to była zupełnie inna rasa ludzi - nikt kto nimi zostawał, nie powinien być do końca normalny. Doskonale zdawałem sobie z tego sprawę, ponieważ... Sam kiedyś nim byłem. Po drugiej stronie lustra, wszystko wyglądało zupełnie inaczej, a rola oficera w ciągu ostatnich godzin coraz mniej mi się podobała.

Marine prowadził mnie do CIC niemal za rękę. Słusznie - w końcu mogłem być agentem Cylonów. Natomiast głupotą z jego strony było niesprawdzenie co takiego jest w teczce którą trzymałem; w końcu mogłem tam mieć bombę, prawda? Korytarze zatłoczone były od personelu Battlestara i co chwila musiałem przeciskać się między ludźmi zajętymi swoimi obowiązkami. Otarłem pot z czoła - było tutaj piekielnie duszno i gorąco. Jak zawsze podczas alarmu wszystkie systemy wietrzące były wyłączone aby zapobiec ewentualnemu rozprzestrzenianiu się pożaru. W końcu udało mi się dotrzeć do CIC które wyglądało w porównaniu do reszty okrętu jak istna oaza spokoju.

Przekroczyłem próg i... Powróciły wspomnienia. CIC Caprica'i co prawda diametralnie różniło się od Atlantii, ale widok stołu taktycznego przy którym codziennie spędzałem tyle czasu... Cóż, nie był to mój dom, ale poczułem się tutaj jakby mniej bezdomny. Zidentyfikowałem mężczyznę stojącego przy stole taktycznym jako dowódcę okrętu.

Przygryzłem wargę - meldowanie o porażce, w dodatku obcemu oficerowi... Do mojej świadomości nie mogło ciągle dotrzeć że jestem najstarszym oficerem Atlantii.
- Komandorze - zasalutowałem dowódcy - Melduje się porucznik Mikael Selin z Battlestar Atlantii. Jestem w tej chwili jej najstarszym oficerem - szybkim ruchem otworzyłem teczkę. Przelotnie spojrzałem na marine za moimi plecami. Gdybym miał tutaj bombę, już by wszyscy nie żyli - Tutaj są logi Atlantii.
Zastanawiałem się: co powie dowódca? Zapyta się co się stało? Przesłucha mnie? A może zruga? Podejrzewałem, że żadna z tych trzech możliwości. W końcu trwała bitwa, i komandor miał co innego na głowie niż przepytywanie uratowanego oficera ze zniszczonego okrętu.
- Komandorze, za pańskim pozwoleniem chciałbym pomóc tutaj, w CIC - "dobry oficer taktyczny zawsze się przyda" - pomyślałem. Poza tym wiedziałem, że kiedy tylko bitwa ucichnie, będę musiał pójść i porozmawiać z ludźmi... Teraz już MOIMI ludzi.
 
__________________
There was a time when I liked a good riot. Put on some heavy old street clothes that could stand a bit of sidewalk-scraping, infect myself with something good and contageous, then go out and stamp on some cops. It was great, being nine years old.

Ostatnio edytowane przez Chrapek : 11-08-2007 o 21:00.
Chrapek jest offline  
Stary 12-08-2007, 14:54   #109
 
Lavi's Avatar
 
Reputacja: 1 Lavi ma w sobie cośLavi ma w sobie cośLavi ma w sobie cośLavi ma w sobie cośLavi ma w sobie cośLavi ma w sobie cośLavi ma w sobie cośLavi ma w sobie cośLavi ma w sobie cośLavi ma w sobie cośLavi ma w sobie coś
Sytuacja na battlestarze powoli się uspokajała, pożary ugaszono, dziury załatano a w hangarze posprzątano cały bałagan. EXO zajmował się ostatnimi sprawami przy kontroli uszkodzeń a komandor oczekiwał na raporty o stanie okrętu maszyn i załogi.

Shelly podeszła do dowódcy z kilkoma raportami. Pierwszy dotyczył uszkodzeń: liczne uszkodzenia kadłuba w tym ok. 6 przebić, całkowity spadek ciśnienia w kilku korytarzach i ugaszone pożary w tym największy który spustoszył korytarz w pobliżu hangaru, oraz uszkodzony wodociąg. Następny dotyczył stany Viperów i Raptorów: CIII zyskała 8 dodatkowych Raptorów z Atlantii jednak stracono jednego Vipera MkVII i jednego Raptora który prawdopodobnie spadł do atmosfery Caprici.

Terry popatrzył na Godfrey odebrał raporty po czym powiedział.

- Dziękuje

Spojrzał na pierwszy z nich. "Uszkodzenia kadłuba, hmm kilka przebić, odcięty korytarz i do tego uszkodzenia wodociągów. Tym trzeba będzie się zająć najpierw" - ustalał sobie już plan komandor w myślach.

Gdy skończył z pierwszym zabrał się za drugi. Tym razem sprawa była ciekawsza, gdyż CIII zyskała dodatkową eskadrę chociaż stracili jednego Raptora z marines.

Ostatni raport pokazywał straty w ludziach: ok. 20 ludzi z CIII, 5 z Atlantii którzy zmarli na skutek obrażeni, jeden pilot Vipera dwóch pilotów Raptora oraz 7 marines z dowódcą, majorem Generem.

Ta wiadomość zmartwiła komandora, gdyż major Genre był nie tylko oddanym przełożonym ale także przyjacielem. Teraz gdy go nie ma musi omówić cały plan na nowo z kimś innym.

Terry popatrzał w na ekran po czym znów na raporty. "Jak tylko będziemy mogli wrócimy po was" - powiedział pod nosem. Przeglądanie raportów przerwało otwarcie się drzwi do CIC.

Do CIC wszedł jakiś mężczyzna niosący czarną teczkę. Podszedł do Komandora, zasalutował i powiedział.

- Komandorze - oficer z zasalutował komandorowi.

Komandor odparł tym samy po czym dodał.

-Spocznij.

- Melduje się porucznik Mikael Selin z Battlestar Atlantii. Jestem w tej chwili jej najstarszym oficerem.

- Witamy na pokładzie CIII. - odparł Terry.

- Tutaj są logi Atlantii.

Oficer podał mu logi z Atlantii. Terry za bardzo nie wiedział po co mu one, ale skoro były zapakowane w czarną skrzynkę i zostały one tutaj dostarczone przez niego to musi tam być coś ważnego.

- Komandorze, za pańskim pozwoleniem chciałbym pomóc tutaj, w CIC.

- Poruczniku Selin twoi żołnierze potrzebuje Cię teraz, są zagubienie i nie wiedzą co robić. Wesprzyj ich na duchu, a do rozmowy co zaszło na Atlantii wrócimy za jakiś czas. Ja tymczasem spojrzę na te logi i uporządkuje trochę ten bałagan.- powiedział po czym zwrócił się do Godfrey.

- Mamy jakieś dobre miejsce żeby ulokować tych ludzi. Przecież nie będą oni spali na korytarzu. - patrzał w oczekiwaniu na odpowiedź od Godfrey.
 
__________________
"I never make the same mistakes twice" -- by Me :P

Ostatnio edytowane przez Lavi : 12-08-2007 o 23:13.
Lavi jest offline  
Stary 17-08-2007, 09:20   #110
Patronaty i PR
 
Redone's Avatar
 
Reputacja: 1 Redone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputację
Mam nadzieję, że jak najszybciej to naprawią, inaczej w kajutach będzie się unosił nieprzyjemny smrodek. Po tak ciężkim dniu każdy zasłużył chociaż na prysznic. Nie mówiąc już o jedzeniu.

No właśnie, może w końcu przydałoby się coś zjeść. Nie lubię jadać w samotności, zebrałam kilka znanych mi osób i namówiłam ich na wspólne jedzenie. Udaliśmy się do stołówki i wymienialiśmy się najnowszymi informacjami. Statek niestety mocno ucierpiał, nasze szeregi także. Tylko co dalej? Czy Komandor ma jakiś plan?
 
__________________
Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher
Redone jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 21:29.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172