13-04-2020, 17:02
|
#287 |
| Popędzili między skały. Kręta ścieżka wiodła między nimi, by już niedługo potem zacząć się rozgałęziać. Yarislav wyglądał jakiegoś schronienia dla krasnoludów, ale nic nie znalazł. Jedyna nadzieja była w tym, ze pająki poszły przez las.
I tak było. Zasadniczo. Kolejna część goblińskiej armii ominęła skały, prawie cała. Prawie.
Usłyszeli gdzieś na sobą złowrogie klikanie. Domyślali się co to. Potwory szły po ścianach wąwozów i zbliżały się z każdą chwilą. Co jakiś czas jakiś cień przemykał nad ich głowami. W końcu stało się to, co musiało się stać. Jeden z olbrzymich pająków wylądował na ścieżce przed nimi, drugi zaś spadł tuż za zamykającymi pochód krasnoludami, blokując odwrót. Zielonoskórzy jeźdźcy wykrzyczeli coś w swoim plugawym języku, poganiając stwory do ataku. Te posłuchały i ruszyły bez chwili zwłoki.
__________________ Bajarz - Warhammerophil. |
| |