Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-04-2020, 18:54   #68
Col Frost
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Okno okazało się nie być zamknięte, więc z łatwością i bez najmniejszego nawet hałasu C-SGK1 i towarzyszący mu uczeń dostali się do środka. Pomieszczenie, w którym się znaleźli, nie było zbyt wielkie. Było w nim tylko jedno okno. Naprzeciw nich znajdowały się prosto wykonane, drewniane drzwi. Ściany były gołe, pozbawione jakichkolwiek ozdób, a na podłodze znajdowała się jedynie słomiana mata.

Drzwi również nie były zamknięte. Intruzi ostrożnie wyjrzeli na zewnątrz, ale na korytarzu nikogo nie dostrzegli. Sam korytarz również nie był zbyt bogato ozdobiony. A w zasadzie to w ogóle. Jedynie podłogę przykrywał długi, czerwony dywan z licznymi wzorami, który ciągnął się przez cały korytarz. Na obu ścianach korytarza było więcej drzwi identycznych do tych, którymi przeszli. Nie byli też w stanie dostrzec choć jednego końca, bo korytarz załamywał się zarówno na prawo, jak i na lewo od nich.


Na twarzy Raditza pojawił się grymas wściekłości, gdy usłyszał co Marduk miał do powiedzenia:

- I dopiero teraz mi o tym mówisz?! - wybuchnął, ale szybko się opanował i przestał krzyczeć, choć jego głos wciąż był gniewny. - Jeśli była tym kim myślę... Jeśli dotarła do bazy pierwsza mogła włączyć systemy obronne, mogła wykraść wszystkie dane, a nawet zafałszować te, które ściągnąłem z dysku... Módl się by było inaczej. W jednym masz rację. Lepiej żebyś to ty przekazał tę wiadomość Vegecie.


- Vorbis - odpowiedział policjant. - Masz pięć minut. Wkrótce przybędzie kapitan, nie może cię zastać w środku.

Służący Zere'ela był jedynym pacjentem w sali, która spokojnie mogłaby pomieścić jeszcze trzy takie łóżka jak jego. Na widok swojego pracodawcy zerwał się gwałtownie, ale ból szybko przybił go z powrotem do poduszki.

- P-pan Zere'el... - wystękał.

Nie wyglądał najlepiej. Jego przystojna dotąd twarz była mocno zniekształcona wskutek licznych opuchnięć. Prawe oko miał zaklejone bandażem. Spuchnięta warga utrudniała mu wyraźne mówienie.


Podróż do bazy przebiegła już bezproblemowo. Marduk odnalazł kapsuły saiyan, z których jedna zabrała go w podróż do domu. Najgorzej było po powrocie, albowiem Vegeta przyjął wiadomość jeszcze gorzej niż Raditz. Najpierw trzasnął swojego żołnierza na odlew, a potem stojący w pobliżu posąg zamienił w proszek. Jednak gdy przemówił jego głos był już spokojny i opanowany:

- Dam te dane do zbadania naszym naukowcom. Jeśli będzie na nich cokolwiek, co trzeba będzie sprawdzić, zrobisz to osobiście. A póki co, zejdź mi z oczu.

Resztę dnia Marduk spędził w swojej kwaterze, a następnego postanowił wybrać się do pobliskiej knajpki. Ruch był tam jak zawsze spory. Żołnierze rzadko odpuszczali możliwość napicia się. W środku przeważali żołnierza Frieza Force, ale nie było w tym niczego dziwnego. W końcu saiyanie współdzielili bazę z elementami Pierwszej Armii. Samych saiyan nie było w środku zbyt wiele, a po chwili nie było już żadnego, prócz Marduka, bo reszta najwyraźniej wypiła wystarczająco i wkrótce po wejściu młodego saiyanina, opuściła lokal.

Marduk zajął niewielki stolik w rogu pomieszczenia, skąd mógł mieć oko na wszystkich wokół. Skąpo odziana kelnerka szybko przyniosła mu coś do picia i zostawiła samego sobie. Saiyanin sączył trunek, przyglądając się innym gościom przybytku. Było ich w sumie ze dwudziestu. Nie zauważył u nich niczego nadzwyczajnego, ot zwykli żołnierze w czasie wolnym od zajęć.

A przynajmniej tak było dopóki nie zwrócił uwagi na parkę siedzącą przy barze. To byli kabochanie albo merianie, trudno jednoznacznie orzec, bo obie te rasy są do siebie bardzo podobne. Pozornie nie wyróżniali się zbytnio od otaczających ich osób. Tak jak inni byli ubrani w uniformy typowe dla Frieza Force: obcisłe kombinezony, charakterystyczny napierśnik, mieli nawet skanery, jeden zielony, a drugi czerwony. Jednakże ich odzienie było mocno zaniedbane, by nie powiedzieć podniszczone. Marduk dopatrzył się kilku dziur w tkaninie, niejednego wyszczerbienia na pancerzu. Typowy żołnierz nigdy by się tak nie nosił. Nawet świeży rekrut szybko się uczy od swojego sierżanta, że może pomarzyć o przepustce jeśli jego mundur nie wygląda idealnie.
 
__________________
Edge Allcax, Franek Adamski, Fowler
To co myśli moja postać nie musi pokrywać się z tym co myślę ja - Col

Col Frost jest offline