14-04-2020, 09:57
|
#282 |
| Marian wszedł na tył auta dając kierownicę Mervinowi. - Nie ma zbyt dużo benzyny, więc nie szalej. Masz, tu jest telefon Sharon, nie jest zablokowany. Zobacz czy ma mapy ściągnięte offline, może da się sprawdzić ostatnią trasę bez połączenia z internetem. - oddał telefon przyjacielowi samemu biorąc się za zdejmowanie zakrwawionego i powyginanego pancerza. Szło mu opornie tym bardziej w towarzystwie podskakującego na nierównościach pojazdu, ale ostatecznie udało mu się powciskać wszystkie klamry i pancerz odpuścił.
Polak o wiele szybciej, ale nie bez sapania wyzwolił się ze swoich hibernatuskich ubrań i korzystając z wody i walizek obmył się i przebrał w nowe ciuchy. Sprawdził jeszcze stan swoich ran zastanawiając się Nawet wypsikał znalezionym antyperspirantem!
Ponownie założył pancerz i przesiadł się na przód. - Chcesz? - wskazał doktorkowi dezodorant. - Zastanawiam się, czy nie pozbyć się starych ubrań. Może uda się zmylić te psy choć na chwilę, na przykład jakby je zrzucić gdzieś w jakiś dół, albo na jakąś stację? Co o tym myślisz? - spytał. Mimo ran i zmęczenia wyglądał zdecydowanie lepiej. Jeśli nic się nie stanie ciekawego, to zamierzał wykorzystać czas na sen. Dopiero teraz poczuł jak bardzo zmęczony jest zarówno fizycznie, jak i psychicznie wykańczające były ostatnie dni. |
| |