Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-04-2020, 14:57   #36
Draugdin
Wiedźmin Właściwy
 
Draugdin's Avatar
 
Reputacja: 1 Draugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputację
Na dół rozpadliny zszedł zaraz po Amosie. Nawet w myślach zażartował sam do siebie, że jak trwoga to do zbrojnego, i jak co do czego to dwóch "największych" na pierwszą linię - zawsze się będzie za czym schować.
Żarty żartami, ale było to jedyne słuszne i logiczne rozwiązanie przynajmniej w tym przypadku. Amos i on w razie potrzeby potrafiliby sobie bodajże dać radę najlepiej i najdłużej w razie nieprzewidzianych problemów.

Na szczęście nic takiego się nie wydarzyło. Na dole panował wręcz nienaturalny spokój. Chociaż z drugiej strony czego by się można spodziewać po ukrytych w ziemi ruinach. Spokój mógłbyś, a raczej nawet musiał być jedynie pozorny bądź chwilowy, gdyż przecież znikali tu bez śladu poszukiwacze przygód, a nawet całe drużyny. Nie można było o tym zapomnieć, ani uśpić nawet na moment czujności zmysłów.
Swoją drogą Draugdin podziwiał i jednocześnie nie mógł się nadziwić jak potężne siły musiały tu działać, żeby tak całą cytadelę przenieść pod ziemię.

Zanim cała ekipa pofatygowała się na dół trochę czasu upłynęło. Tym bardziej, że niektórym zwykłe zejście po linie nie wystarczało. Nauczył się jednak nie oceniać i nie komentować. Wiedział nie od dziś, że wzajemna tolerancja i akceptacja była podstawą skutecznej i owocnej współpracy.

Podczas gdy czynione były pewne przygotowania, przed ruszeniem dalej zarówno Draugdin jaki i Amos pozostawali czujni wypatrując i nasłuchując ewentualnych zagrożeń. Nic się nie wydarzyło. Mogło to niestety być zarówno dobrym znakiem jak i celowym usypianiem czujności. Czas pokaże. Na pewno nie będzie to wycieczka krajo a raczej lochoznawcza. Gdy wszyscy byli już przygotowani drużyna ruszyła dalej, a raczej w głąb. W głąb zrujnowanej i opuszczonej cytadeli. Czy na pewno opuszczonej? To właśnie mieli sprawdzić. Ruszyli w głąb. W głąb ziemi też.

Jako, że ustali aby poruszać się szykiem, w którym jeden zbrojny miał być na początku a drugi na końcu, Draugdin bez sprzeciwu zgodził się zabezpieczać tyły. Z długim mieczem w dłoni posuwał się powoli za towarzyszami. Póki co dobył jednego z dwóch mieczy, w walce którymi się specjalizował, gdyż wiedział, że sięgnięcie po drugie ostrze w razie potrzeby będzie trwało mniej niż mgnienie smoczej powieki. Co jakiś czas tylko oglądał się za siebie, żeby być pewnym co do bezpieczeństwa pleców swoich jak i całej drużyny.
 
__________________
There can be only One Draugdin!

We're fools to make war on our brothers in arms.
Draugdin jest offline