Walhir siedział przy pustym kuflu, nie wypił na tyle by być pijanym to też z chęcią by się jeszcze napił. Łzy spływały mu po twarzy i wsiąkały gdzieś w brodę. Ktoś zaczął się śmiać, po nim kolejne osoby
-jak oni śmią ranić nasze uczucia, to niesprawiedliwe....-szeptał do Wulfgara- spójrz na nich, zataczają się jak dzieci... nie dla nich krasnoludzkie przysmaki.- pokręcił głową w smutku. *Gdzie mój młot* pomyślał. Zanosiło się na sporą burdę i ktoś tu będzie musiał posprzątać... |