CZR-9 wcisnął duży niebieski przycisk aktywujący tarcze promienne. Nawet w środku Stelli dało słyszeć się szemrzący dźwięk o dużej amplitudzie, a na poszyciu bojowej fregaty przeszła błękitna fala zwiastujące nadejście chwalebnych tarcz energetycznych. W tym czasie Tempest był już na położonym na środku statku stanowisku szybkostrzelnego, obrotowego działka. Była to ciasna przestrzeń wokół której otaczały go ekrany i wskaźniki informujące choćby o odległości celów, przegrzaniu broni i hologramowa mapa taktyczna. Draug chwycił mocno obie poręcze sterownicze z palcem gotowym na spuście. Poczwórne lasery powinny zrobić im porządny ogień zaporowy, a nawet zniszczyć cel, choć Marudery MK3 słynęły z silnych jak na takie myśliwce tarcz energetycznych.
-Czas rozjebać Twi’Leczkowe zabawki, a jak!- krzyknął droid zabójca i Kelsan poczuł w tym samym momencie mrowienie na plecach. Głos CZR-9 brzmiał jeszcze bardziej naturalnie, wręcz biologicznie niż miało to miejsce, odkąd wgrał w siebie konstrukt osobowościowy kilku zbirów z Księżyca Przemytników.
Kelsan skupił się w całości. Nie był już młodym mężczyzną, który czasem odczuwał niepewność czy lęk. Był twardym jak skała zawodowcem, płynącym w rzece totalnej koncentracji i kompetencji za sterami YT-1760, która po modyfikacjach mogła być śmiało nazwaną maszyną do zabijania. Prawdziwym Asem Pik.
[media]http://www.youtube.com/watch?v=HpwUTJsI3xI[/media]
Marudery zmieniły szyk. Jeden leciał prosto, gotowy na uniki, skrzydłowi za to zmienili wektor lotu na wyższy by zejść z linii strzału i oflankować Stellę. Myśliwce znalazły się w optymalnym zasięgu do ataku, jednak laserowe działka bojowej fregaty mogły poszczycić się większym zasięgiem. Kelsan nacisnął na spust w dwuręcznej kierownicy sterowej i szybkostrzelne zielone, długie wiązki plazmy poleciały w przestrzeń kosmosu. Oczywiście pilot chciał tylko odebrać uwagę wrogich Twi’Lekańskich pilotów. W między czasie aktywowany komputer celowniczy wybrał pierwszy cel, czyli lecącego prosto na nich kapitana myśliwców, który uniknął ostrzału i dwa pociski wstrząsowe kiedy tylko wróg został namierzony wyleciały z wyrzutni po obu burtach, jak ogniste demony furii.
Pilot Marudera MK3 był zbyt łatwo ustawiony, całkowicie na prostej lotu rakiet. Te po chwili uderzyły w niego z całą mocą
propeno-trotyxu i ognisty wybuch rozerwał ciężki myśliwiec na strzępy.
Pozostałe dwa statki nie były na razie w perymetrze głównego uzbrojenia Stelli, jednak Kapitan Tempest ostro strzelał z cztero-działkowej wieżyczki będąc tylko ułamek sekundy za lecącym po prawej Maruderem. Kelsan musiał zastanowić się jaką pozycję przyjąć i czy skupić się na wsparciu i daniu szansy wieżyczce czy ustawić się tak by cała moc YT-1760 poszła w dwójkę oponentów.