Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-04-2020, 19:20   #216
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 68 - IX.20; wt; południe

Czas: IX.20; wt; południe
Miejsce: wielkie miasto; brama obozu
Warunki: jasno, skwar, pogodnie, łagodny wiatr, opustoszałe miasto i dżungla,


Marcus



- A mnie w ogóle. Spadam stąd. Poczekam na was tutaj. - Bruce miał chyba nieco inne gusta niż Marcus. Zszedł z drogi odłączając się od pozostałej trójki i szybko zniknął im z oczu. Dwaj młodzieńcy z załzawionymi oczami popatrzyli niepewnie to na plecy odchodzącego to na idącego z nimi Marcusa. Ale po chwili wahania zostali z tym drugim. Chociaż spojrzenia mieli niepewne a te czaszki i trofea przy bramie chyba ich niepokoiły. Wodzili nerwowym spojrzeniem po blankach wieży i murów oraz tych kilku widocznych strażników owiniętych pelerynami i w gazmaskach. Teraz podeszli już na tyle blisko by mieć pewność, że tamci podobnie jak Marcus mają gazmaski.

- Jasne! Wchodźcie! A tamten gdzie polazł? - strażnik wychylił się z wysokości pierwszego czy drugiego piętra by spojrzeć w dół na podchodzącą do bramy trójkę. Pytał o Bruce’a widząc pewnie z wieży jak gdzieś odchodzi. Miał chrapliwy głos dodatkowo wytłumiony i zniekształcony przez gazmaskę. Marcus sam nie do końca był pewny jak jego własny głos brzmi dla innych przez własną gazmaskę.

Ciężkie drzwi uchyliły się nieco. Odsuwały się w bok na małych kółkach ułatwiających jej przesuwanie. Tubylcom pewnie nie chciało się dla trójki pieszych otwierać bramy na całą szerokość to zrobili szczelinę na tyle wąską by mogli przejść pojedynczo. Brama wydawała się solidnie ufortyfikowana. Na jej szczycie były dwie wieże jak w jakimś forcie. A one były połączone pomostem jaki przechodzący pod bramą mieli nad sobą. W podłodze były widoczne niewielkie szczeliny pewnie by móc w razie potrzeby razić znajdujących się na dole napastników. Na wieżach zaś była zamontowane stanowiska ciężkiej broni chociaż z dołu nie bardzo było widać jakiej. Na górze było trzech, może czterech strażników.

Za bramą było dwóch. Jeden stał z automatem zawieszonym niedbale na ramieniu kilka kroków za pierwszą bramą. Drugi stał z łańcuchem przy samej szczelinie. Pewnie to ten łańcuch słyszeli przed chwilą podczas otwierania bramy. Teraz pewnie czekał by ją zamknąć gdy goście przejdą dalej. A dalej była druga brama. Tak na długość tira czy autobusu dalej. Też już była uchylona i pewnie przez nią weszli ci dwaj co na nich czekali. Ci też byli poubierani w sprzęt chroniący przed niezdrowym powietrzem jakie tutaj panowało. W gazmaski, peleryny i gumowe buty w zielonkawych barwach jakby dorwali się do jakichś zapasów dawnej jednostki od zwalczania skażeń.

- Oh… - Ricardo z załzawionymi oczami dostał kolejnego ataku kaszlu akurat jak mijał bramę. Na w pół po omacku wpadł na idącego przed nim Marcusa potrącając go i popychając na tego strażnika z łańcuchem. Więc by nie upaść mężczyzna z Kill One musiał chwycić się tego czego zdążył. Czyli gumiastego ubrania strażnika. Ten chyba był tak samo zaskoczony jak Marcus ale złapał go mocno za klapy i odepchnął przypierając go do ściany. Musiał być całkiem silny bo nie sprawiło mu to większych trudności.

- Przepraszam, to przeze mnie. Dusi mnie. - chudzielec wymamrotał przeprosiny przez chustę jaka nieco tłumiła jego głos. Uniósł dłoń w pokojowym geście.

- Dobra nic się nie stało! Właźcie dalej! - zawołał z góry chyba ten sam strażnik co przywitał ich wcześniej. Ale przez ten moment zanim facet trzymający łańcuch nie odepchnął go na ścianę, gdy odruchowo pochylił się nad nim by go równie odruchowo złapać przez ten moment Marcus mógł zajrzeć za wizjery gazmaski tamtego. Przez krople na swoich wizjerach i kroplach na wizjerach tamtego nie widział zbyt dokładnie. I tylko przez moment. Ale tamten nie miał brwi. Tylko nagi kawałek jakby stopionej skóry jaki deformował mu jeden z oczodołów sprawiając wrażenie jakby miał tam jakiś guz który przysłaniał mu część oczodołu.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline