Rzezimieszek pokręcił głową z niedowierzaniem. Cały ten syf, w który dał się wpakować był dziełem fanatyków religijnych i czarodziejów. Jedni i drudzy najpewniej uważali, że racja jest po ich stronie. Każdy próbował zrobić robotę nie swoimi rękami, a najlepiej aby zrobiła to konkurencja. Rzezimieszka nie obchodziło, czy kolegium Kateriny jest czarne, czerwone, czy w kropki. Cycki miała nieco przymałe, ale miała ładną buzię, dupkę też niczego sobie, a jej autorytarny ton przypominał mu pewną szlachciankę, która w łóżku robiła cudeńka. Niers nie wiedział, czy bardziej rajcują go jej kruczoczarne włosy, czy właśnie ów autorytarny ton, czy też może robił to, aby mieć to z głowy i móc wrócić do Remer aby pogawędzić z pewnym typem, który go w całą drakę władował. Może nawet lubił takie draki, bo zdał sobie sprawę, że jakby Leto odpyskował bardziej czarodziejce, i zaczęliby się siekać, nawet by mu to odpowiadało.
- Dobra, kończmy to - mruknął Karl i po prostu wszedł do środka, w odsłonięte zaklęciem Kateriny drzwi wieży.