Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-04-2020, 09:01   #163
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 36 - Napad

Czas: 2054.09.23; śr; południe;
Miejsce: Sioux Falls; miejska toaleta w Ruinach
Warunki: wnętrze pustostanu, umiarkowanie, półmrok na zewnątrz umiarkowanie, um. wiatr, pogodnie, jasno


- Dobra dziewczyny było punkowo ale ja już muszę lecieć. - gadało się wesoło i lekko. Wszyscy zdawali się pałać do siebie życzliwością i czuć przekonanie i wspólnotę interesów. Tak co do dalszych losów właśnie zakończonego filmu jaki miał dopiero powstać w zaciszu “MazziXXX” jak i co do samej firmy która nadal była w trakcie powstawnia i jeszcze jej przyszłość była mocno niepewna. No ale Rude Boy, tak jak uprzedzał na samym początku, musiał się zrywać.

- Idziesz już? To nie pomożesz nam tego znosić? - Indianka wskazała na ten cały ambaras jaki wcześnie też bez niego na raty przyniosły z osobówki fotograf. Z czego właściwie większość przeniosły Lamia i Eve zanim reszta towarzysta się zaczęła zjeżdżać.

- Nie mogę. Sprawę mam. - punkowiec przepraszająco rozłożył ramiona po czym sięgnął po swoją ciężką, nabijaną ćwiekami i ozdobioną mnóstwem naszywek kurtkę i zaczął ją ubierać.

- Ano tak, te urodziny… - Val pokiwała głową jakby przypomniało jej się co to za sprawa.

- Urodziny? Masz jakieś urodziny dzisiaj? - Indianka zapytała zaintrygowana patrząc pytająco najpierw na dredziarę a potem na mężczyznę który już właściwie był gotowy go wyjścia. Ten posłał kelnerce niezbyt zadowolone spojrzenie więc ta syknęła gdy zdała sobie sprawę z własnej wtopy.

- Ja nie. Mój syn ma. Kończy dzisiaj 5 lat. W każdym razie jego matka tak mówi. - widocznie lider “The Palantas” szybko przeszedł nad tym do porządku dziennego bo machnął na to dosłownie ręką i zaczął poprawiać sobie kurtkę, podkoszulek i spodnie.

- Masz syna?! - trudno było stwierdzić która z dziewczyn wydawała się bardziej zaskoczona taką rewelacją. Może nawet były wręcz zszokowane. Może poza Val która chyba była nieco bardziej wtajemniczona w temat. I dziewczyny na nią zerknęły jakby dla sprawdzenia tych wieści ale ona potwierdziła kiwaniem głową.

- Jego matka tak twierdzi. - punkowiec posłał im ten swój kpiący uśmieszek. Dojrzał nie wykończoną jeszcze butelkę wina i ruszył ostatni raz zwilżyć gardło.

- Aa too… Twój syn? Znaczy noo… - gangerka zaczęła ale chyba nie bardzo wiedziała jak zgrabnie zapytać bo trochę zaczęła się jąkać. Ale jedyny aktor w ich gronie chyba i tak domyślił się o co jej chodzi.

- Jego matka tak twierdzi. - uśmiechnął się znowy po czym sięgnął do kieszeni po kolejnego skręta.

- No ale… No wiesz… Znasz ją? Puknąłeś? - Diane wydawała się zafascynowana tematem prywatnego życia swojego idola. I nie tylko ona i nie tylko jej idola.

- Pewnie. Przed koncertem. Po. Wiele razy. Przez jakiś gorący sezon. Wiele lasek tak puknąłem. Cholera wie ile mogę mieć dzieci. - Rude Boy mruknął tonem jakby mówił o pogodzie. I to z zeszłego sezonu. Zamilkł gdy zaciągnął się pierwszym buchem ostatniego fajka.

- No ale może laska ci wkręca? Może nie ma tego dzieciaka z tobą? - Di kontynuowała temat ale chyba spora część żeńskiej obsady też wyglądała na żywo nim zainteresowaną.

- Chuj w to. Może mój może nie. Chrzanić to. Polubiłem go. Ale same widzicie jak się prowadzę. Nie nadaję się na ojca. Lepiej mu będzie z matką. Powinna sobie znaleźć jakiegoś porządnego faceta co się nimi zajmie jak należy. No ale obiecałem mu, że przyjadę na jego urodziny. No to jadę. Serwus. - punkowiec wsadził sobie szluga w zęby, wyszczerzył się tym kpiącym, prowokującym uśmieszkiem, machnął ręką na pożegnanie i wyszedł. Jeszcze słychać było odchodzące kilka kroków jego ciężkich glanów a potem cisza.

- Ale z niego numer. - odezwała się Jamie chyba nie bardzo wiedząc jak inaczej skomentować te rewelacje.


---



Po odjeździe gwiazdora lokalnej sceny w pierwszym odruchu stał się głównym tematem dla piątki z żeńskiej części ekipy filmowej. Ale dość szybko sam film, ekipa i powstające studio a także plany na najbliższe godziny i dni stały się ważne do omówienia. Na przykład blondynka w krótkim płaszczyku zagaiła temat czy znają kogoś kto mógłby im się jakoś przydać w ekipie. Najlepiej jako aktor czy aktorka bo nie ma co hermetyzować ekipy i trzeba być otwartym na nowe twarze i talenty. Ale nie tylko bo w dłuższej perspektywie będą potrzebowali naprawdę różnorodnych specjalistów. No ale to później. Na razie metodą małych kroczków zajmą się tym co mają teraz. No ale jakby kogoś znały…

- Ja znam… Znaczy chyba… Tylko tak słyszałam… - Jamie zgłosiła się pierwsza chyba pod wpływem impulsu. Ale prawie z miejsca się zmieszała i straciła wątek.

- Jakaś fajna foczka co się lubi pukać przed kamerą? - zaśmiała się rozbawiona Diane.

- Noo niee… To facet. - westchnęła zażenowna lodziara z wyraźnym ociąganiem.

- To ty znasz jakichś facetów? - zapytała motocyklistka z ironiczną złośliwością w głosie.

- Oj Di! Daj spokój! - Eve fuknęła na koleżankę by dała drugiej powiedzieć co jej leży na wątrobie. - No a co to za jeden? Dlaczego uważasz, że mógłby nam się przydać? - z kolei do długowłosej szatynki zwróciła się miłym, zachęcającym tonem.

- Bo koleżanki mi mówiły. Znaczy gadały o nim. Mówią na niego Niagara. Bo podobno ma taki spust… No ogromny. Dużo większy niż normalnie. Mimo, że z wyglądu to podobno taki sobie. Tak mówiły ale nie wiem dokładnie bo faceci i ich wytryski mnie nie interesują wcale. - lodziara szybko zakończyła ten niewygodny i chyba trochę krępujący ją temat.

- Facet by nam się przydał w studio. Znaczy jako aktor. Co prawda z dwojga skrajności to laski zawsze lepiej się sprzedają więc branża nastawiona jest na aktorki. No wiecie jak mamy tylko trzy aktorki to bez żadnego faceta nagramy filmik i wszyscy będą chcieli go oglądać. No ale jakbyśmy miały tylko trzech facetów? - Eve tonem eksperta wyraziła swoją opinię w tym temacie. Dziewczyny roześmiały się na tą uwagę i pokiwały głowami.

- No ale jednak przydałby nam się jakiś zawodnik. Lubię Rude Boy’a i na koncertach i poza nimi a nagrywa się z nim cudnie. No ale nie wiem czy możemy na niego liczyć tak w dłuższej perspektywie. Nawet jak nie ten co mówi Jamie to jakiś inny. - fotograf i kamerzystka chciała się chyba jakoś wytłumaczyć aby nie zabrzmieć zbyt obcesowo czy wyrachowanie względem pierwszego męskiego aktora w powstającej właśnie branży.

- No jasne ale inny facet to już nie będzie Rude Boy. - westchnęła Indianka patrząc na framugę drzwi przez jakie widziały ostatnio plecy odchodzącego gwiazdora. Val też pokiwała głową, że zgadza się z nią w pełni.

- Noo… Taki palant jest tylko jeden… - kelnerka dorzuciła swoje. Chwila dyskusja toczyła się jeszcze na temat czy któraś z dziewczyn nie zna kogoś kto chciałby w jakiś sposób ich wesprzeć. Ale skończyło się bez konkretów. Bo chociaż parę kandydatur, głównie koleżanek, padło to jednak wynik był niepewny i trzeba by się spotkać i obgadać z nimi sprawę. Najwięcej kontaktów, z racji zawodu, miała Eve. W końcu od czasu do czasu zdarzało jej się kogoś namówić na bardziej odważną sesję fotograficzną. No ale jak się zastanawiała która z owych modelek mogłaby być w mieście czy okolicy obecnie, i jeszcze dodać do tego sito chęci, wyglądu, prognoz co do zgody to nawet u niej wynik był mocno wątpliwy. Val nie była pewna czy ktoś z jej znajomy by się pisał na taką przygodę. Jamie może by miała jakąś koleżankę ale też by musiała z nią pogadać. A Diane większość znajomych miała w Mason więc tutaj czuła się trochę jak turystka.

Zaczęła się rozmowa czy któraś z dziewczyn z weekendowych imprez nie miałaby ochoty. W końcu się znały, lubiły i spędzały ze sobą swój wolny czas. Eve wspomniała, że wczoraj rozmawiały z Madi i mówiła, że może dzisiaj będzie.

- Wątpie by Madi się zgodziła nagrywać takie firmy na poważnie. W takich prywatnych jak u Betty to pewnie ale tak by w świat to puścić… Nie sądzę. Chociaż… Właściwie cholera wie… - motocyklistka w pierwszej chwili mówiła jakby była pewna co do odpowiedzi ich ulubionej masażystki ale w miarę jak mówiła traciła tą pewność. W końcu stanęło na tym, że chyba po prostu trzeba by z nią pogadać na spokojnie.


---




Czas: 2054.09.23; śr; popołudnie;
Miejsce: Sioux Falls; miejska toaleta w Ruinach
Warunki: wnętrze pustostanu, chłodno, półmrok na zewnątrz chłodno, dość silny wiatr, zachmurzenie, jasno


- Cholera, trochę zaczyna pizgać. Trzeba ruszyć tyłek i się ubrać. - Diane westchnęła pstrykając niedopałek precz. Mała kometa trafiła w brudne lustro gdzie rozbłysła w małej eksplozji i spadła do zlewu. Punkowca już dość dawno nie było gdy wreszcie się nagadały, obgadały, poplanowały dalsze spotkania i posunięcia a w końcu także zaczęły odczuwać chłód. Niebo spochmurniało i wiatr stał się mocniej słyszalny i odczuwalny. Chociaż nadal nie umywał się do tego o świtaniu. Część ekipy i tak się już zdążyła ubrać w to i tamto. W końcu i rozleniwiona Indianka wstała ze swojego miejsca i ruszyła aby pozbierać swoje rzeczy.

- No tak. Trzeba się zbierać. Pomożecie nam przenieść te wszystkie rzeczy do samochodu? - reporterka oderwała się od starego zlewu o jaki się dotąd opierała i wskazała na te wszystkie torby, pudła i kartony jakie teraz trzeba było zapakować a potem przenieść przez ten wąwóz gruzu do samochodu. Na kilka par rąk to by może obróciły na dwie, może trzy tury.

- Jasne. O rany ale jestem usyfiona. - motocyklistka dopiero jak spojrzała na siebie gdy już miała ubrać swoje rzeczy zorientowała się w jakim jest stanie.

- Jak my wszystkie. - uśmiechnęła się Jamie. Ale sceneria odcisnęła swój brudny ślad na trójce półnagich aktorek które dopiero teraz zaczynały się ubierać i szykować do powrotu w cywilizowane rejony miasta.

- Chrzanić to. Wezmę kąpiel u Betty. Ktoś ma ochotę dołączyć? - gangerka wróciła do naciągania swoich skórzanych spodni ale spojrzała koso na resztę towarzystwa.

- O. To ja bym chciała. Chyba jeszcze zdążę przed swoją zmianą. - kelnerka zgłosiła się z miejsca na bycie pasażerką Indianki oraz wspólną kąpiel.

- Oj ja bym bardzo chciała. No ale my musimy wracać do nas. Ja jeszcze w biurze dzisiaj nie byłam a wczoraj to ledwo zrobiłam minimum z dwóch dni. Ale możemy kogoś podrzucić. - Anderson zrobiła przepraszajacą minę na znak, że przyro jej ale musi odmówić temu zaproszeniu. Popatrzyła pytająco na lodziarę która w takim układzie została jako jedyna bez własnego transportu.

- No to jak bym wam nie przeszkadzała to bym zabrała się z wami. Wyrzucicie mnie gdzieś w centrum to będzie dobrze. - Jamie ucieszyła się z tej propozycji. Eve jeszcze machnęła ręką, że koło jej lodziarni, ratusza i jej domu i tak będą przejeżdżać więc żadna sprawa wyrzucić ją pod same drzwi. Więc gdy już wszystkie ubrania znów były na swoich właścicielkach przyszła kolej aby zapakować bagaże.

- To ja tu popakuję a wy możecie ponosić? Dam wam klucze. Lamia, pomożesz mi? - fotograf zaproponowała grafik na jaki wszyscy się zgodzili. I dość szybko jak ostatnia z aktorek wyszła ze niczyjej toalety publicznej zagaiła swoją wspólniczkę.

- Lamia. - zaczęła pakując składając lampy i pakując je do pudła. Zerknęła czy są same. - Właściwie jak to pierwszy publiczny film a oni byli naszymi aktorami to powinnyśmy im zapłacić. - zagaiła to co jej leżało na sercu. - No wiem, że kasa niszczy przyjaźń. No ale to biznes a nie nasze prywatne filmiki dla przyjemności. - podjęła temat gaży szybko przedstawiając wstępny kosztorys. Zazwyczaj za odważne zdjęcia w swoim studio płaciła modelkom z 50 do 100 papierów za godzinę. Można było mniej. Ale zwykle namawiała na sesje dziewczyny jakie się jej podobały i wolałaby miło ją wspominały. Także pod względem finansowym. Płaciło się nie tylko za same zdjęcia ale za samą dyspozycyjność. Więc tutaj na samym filmowaniu zeszła im z jakaś godzina. I druga na ustalenia, pogaduchy przed i po. To dawało jakieś dwie godziny licząc nawet czas samego punkowca. No ale 50 do 100 papierów, x2 godziny, x4 osoby…

- No stać nas. W niedzielę jak przyjdą możemy im wypłacić. Jemu to ty możesz zapłacić jak go spotkasz. No i jeszcze można im obiecać tantiemy od zysków ze sprzedaży. Jeśli jakieś będą. No ale to trochę kasy jest. Jeszcze nas stać ale jak będziemy znów coś kręcić znów trzeba by im zapłacić. Chciałabym być w porządku. No ale też mamy jeszcze tyle wydatków. Nie wiem jak to ugryźć Lamia. - krótkowłosa blondynka niby się pakowała do tych kartonów i pudeł ale ten finansowy aspekt gaży aktorów widocznie poważnie ją martwił. Kasa. Tak samo potrzebna jak na prowadzenie wojny. Lamia wiedziała, że dostała sporą wypłatę za ten zaległy przez pół roku żołd. Ale też i zauważalną część z niego już wydała. A bieżące tygodniówki wypłacane z ratusza nie miały szans pokryć strat. Starczały na standardowe koszta, zwłaszcza jak ktoś mieszkał na koszt systemu i począwszy od miejskiej komunikacji, przez służbę zdrowia wiele usług miał za darmo. No ale na rozkręcenie własnego biznesu to jednak nie miało szans wystarczyć. Nie była pewna jak finansowo stoi Eve ale gdyby miała pod swoim materacem górę talonów to pewnie tak by się nie martwiła tymi kosztami. Nie bardzo jednak było jak pogadać we dwie bo usłyszały zbliżające się kroki i zaraz wróciła Jamie.

- Eve ta twoja puszka jest za mała na to wszystko. Weź to może sama ogarnij. Już chyba niewiele tutaj zostało do zaniesienia nie? - lodziara w skórzanych spodniach wskazała kciukiem za siebie na kierunek skąd przyszła. Eve pokiwała głową, wzięła właśnie zapakowany karton i poszła sprawdzić co tam się dzieje przy samochodzie. No i nastąpiła karuzela zmian gdy Lamia albo pakowała, albo nosiła, albo ładowała te paczki na przemian z którąś z dziewczyn.

- Lamia? A ty naprawdę byś miała dla mnie jakiś filmik? Z samymi dziewczynami? Nie wkręcałaś? - pytała Jamie gdy szły razem do samochodu dźwigając pudła i kartony. I nieśmiało sondowała sprawę gotowa się umówić w bardzo elastycznych terminach i adresach na terenie miasta.

- Hej mała! Eve mówi, że zakładacie ten swój burdel tam u niej. Ale tam trzeba posprzątać, wywalić meneli czy inne śmieci, rozwalić jakąś ściankę czy co. To daj znać kiedy. Aha mówiła coś, że nie macie talonów by zapłacić za taki remont. Kurwa! Jakie zapłacić?! Jesteśmy kumpelami nie? No dobra, możemy pogadać o zapłacie w naturze. - Di wróciła buńczuczna natura gdy mijały się po drodze w tym kanionie. Gangerka chyba zapaliła się na całego do tego biznesu i była skłonna zrobić co się da by im pomóc.

- Lamia, Eve mówiła, że dzisiaj byłyście rano u Steve’a. Naprawdę nagrały was kamery?! A w ogóle to teraz będziecie mieszkać razem u Eve? - Val wyglądała na rozbawioną i rozpromienioną wieściami od kierowcy osobówki.


---



- No to chyba wszystko. Rany jak wrócę do domu to wezmę kąpiel. Wszystko mnie swędzi, ten piach to mam chyba wszędzie. - Jamie z Lamą przeszły jeszcze raz przez damską część toalety gdzie były kręcone zdjęcia. Zaniosły już wszystkie rzeczy z powrotem do samochodu i Eve jakoś jednak je tak upchała, że się zmieściły i zostało jeszcze miejsca dla długowłosej pasażerki. No ale na wszelki wypadek jeszcze wróciły by sprawdzić czy nic nie zostało. No ale chyba poza kartonem z końcówką drożdżówek chyba już nic więcej tutaj nie zostało.

- To Madi? Odjechała? Nie poczekała na nas? - pracownica lodziarni odwróciła głowę w stronę jaśniejszych plam okien zewnętrznych. Lamia też to usłyszała. Nieco przytłumiony przez te sterty gruzu ale jednak nadal czytelny odgłos uruchamiania a potem odjeżdżającego motocykla. - Aż tak się jej spieszyło? - zdziwiła się szatynka w skórzanych spodniach mając chyba trochę za złe gangerce, że na nich nie poczekała. Więc Val pewnie też bo przecież miały razem jechać do Betty. Zwłaszcza, że jak odchodziły to Indianka kokietowała dredziarę, że pozwoli jej zrobić sobie pedicure i w ogóle zadbać o stopy jak uzna za stosowne co było jak miód na uszy blondynki.

- Dasz radę? A ty jakieś masz plany na resztę dnia? Bo słyszałam, że w weekend nie ma cię w mieście. - szatynka w pożyczonej przez Lamię bluzie zagaiła kolejny temat skoro przed powrotem do samochodu jeszcze była okazja pogadać. A kartonik z kilkoma drożdżówkami był lekki więc nie było kłopotu go dźwigać. Lodziara wyszła pierwsza przez framugę drzwi i stanęła w przedsionku czekając aż reżyser kina akcji trzymająca ten karton odpowie i się z nią zrówna. I wtedy niespodziewanie na scenę wpadła Val. Dosłownie wpadła.

Usłyszały jakiś ruch od strony kanionu ale praktycznie od razu poznały sylwetkę o blond dredach i w letniej sukience. Val musiała biec. Sprintem. Ale akurat teraz się wywaliła więc upadła na ziemię wzbijając trochę kurzu. Skrzywiłą się boleśnie jęcząc cicho ale zaraz otworzyła oczy. Przez moment ich spojrzenia spotkały się. Kobiety która właśnie gruchnęła o ziemię i jej dwóch zaskoczonych przyjaciółek stojących w wejściu do publicznej toalety ledwo parę kroków dalej. Z tak krótkiej odległości dało się dostrzec, że na twarzy kelnerki ból spowodowany upadkiem tylko na moment zdominował inne uczucia. Ale te inne uczucia szybko odzyskały kontrolę nad jej mimiką. I bezbłędnie dało się rozpoznać to uczucie bo było jednym z najbardziej pierwotnych. Strach.

- Nie! - wrzasnęła ze strachu kelnerka próbując się podnieść. Zdążyła powstać mniej więcej na czworaka kierując się ku pozostałej dwójce gdy zza tego samego załomu wypadła kolejna postać.

- Mam ją! - wrzasnął jakiś facet i faktycznie ją miał. Dopadł Val zanim zdążyła się podnieść, złapał ją w pasie i powalił z powrotem na ziemię.

- Zostaw ją! - Jamie wrzasnęła otrząsajac się z momentu zaskoczenia i bez wahania ruszyła na napastnika.

- Tam są jeszcze dwie! - wrzasnął ten który mocował się z desperacko szamoczącą się kelnerką. I jak na zamówienie z kanionu wypadło jeszcze dwóch napastników. Ci widząc, że ten pierwszy powalił swoją ofiarę praktycznie bez zatrzymywania ruszyli na pozostałe dwie ofiary. Lamia odruchowo zarejestrowała, że mieli puste ręce. Chociaż chyba w ogóle mieli przy sobie jakieś noże, łomy, może i kabury ale nie miała czasu tego sprawdzać gdy wszystko działo się w mgnieniu oka.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline