Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-04-2020, 21:12   #26
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
PRZEDPOŁUDNIE

- Nie chcę byś biegała z tą kasą. - Inu mruknęła cicho gdy jeszcze siedziały w kuchni jedząc śniadanie i popijając kawę. - Może wpadnę w weekend i zgarnę część? No… mogłabym się nawet umówić… na jakiś masaż.

- Masaż? Byłoby cudownie.
- Maki uśmiechnęła się ciepło i sympatycznie z miejsca zgadzając się taki dodatek do ich spotkania. - Ale w weekend to najlepiej rano albo tak do południa. Bo na 18-ą już muszę być w “Fugu”. A jak przyjdziesz do naszego domu to ci wypłacę ile zechcesz z tego tysiaka. - dopowiedziała szybko pogodnym tonem ciesząc się, że może łączyć przyjemne z pożytecznym.

- To wpadłabym rano… no może niezbyt wcześnie. O której musisz wyjść? - Inu dopiła kawę i odpaliła papieros.

- Zwykle wychodzę tak z pół godziny wcześniej. Nie mam zbyt daleko. - uśmiechnęła się Azjatka tym swoim uprzejmym, ciepłym, łagodnym uśmiechem. - Jeśli byś miała ochotę na masaż to najpóźniej byś musiała przyjść jakoś o 15-ej. Ale wcześniej też zapraszam cię bardzo serdecznie. Przyjdź zresztą o której chcesz. - dorzuciła jeszcze parę detali zapraszając Inu na to sobotnie spotkanie.

- To postaram się wpaść wcześniej. - Inu przytaknęła z ulgą. Piętnasta była to godzina, na którą była w stanie chyba dotrzeć, nawet po imprezie z pewną recepcjonistką.

Chwilę później kobiety wyszły z domu INu i zeszły na dół kamienicy. INu postanowiłą odprowadzić dziewczynę do domu.

- No to chyba jesteśmy umówione. - ucieszyła się blondwłosa Azjatka. Na koniec otarła policzkiem o policzek przepatrywaczki w przyjaznym pożegnaniu i pomachała jej dłonią na pożegnanie nim weszła w trzewia domu w jakim mieszkała wraz z innymi dziewczynami z “Fugu”.

Inu przytaknęła ruchem głowy i odpaliwszy papieros obserwowała jak blond Azjatka znika w budynku. Władowała się w niezłe gówno. Przyjemnie jej, cieplutko, ale cały czas miała dziwne uczucie, że coś śmierdzi. Na spokojnie wypaliła papieros obserwując budynek i jego okolicę nim ruszyła w kierunku domu Kanmi.



POŁUDNIE

Inu odpaliła papieros przyglądając się swojemu kierowcy. Nadal cholernie się jej podobał mimo tego całego randkowania z Maki więc… chyba jeszcze była normalna.
- Byłbyś w stanie się o nim… o tym muscle carze dowiedzieć więcej… wiesz… bez narażania własnego tyłka?

- Tak, chyba tak… Chociaż musiałbym się bujnąć do Dzielny Świateł… Zobaczę, może kumpel pożyczy mi brykę…
- Kanmi zastanowił się nad odpowiedzią żując kawałek pieczeni i zapijając piwem. Zmrużył oczy, pokręcił głową ale mówił jakby taka sprawa była do zrobienia.

- A jak wam poszło u Ayumi? - zapytał zerkając znad talerza na swoją partnerkę.

- Tylko uważaj na siebie, dobrze? Właściciel.. ech.. jeszcze trochę i by mnie do tej fury zaciągnął siłą. - Inu odpaliła papieros zastanawiajac się jak by tu ubrać odpowiedź na drugie pytanie.

- A u Ayumi… no jeśli chodzi o Maki.. to oficjalnie jesteśmy parką. - Mruknęła. - To ją przekonało do tego by pojechała z nami tyle że.. muszę się dowiedzieć kim jest ten Leroy.

- Coś ci zrobił?
- Kanmi zbystrzał i zamarł trochę z niezbyt mądrą miną bo zatrzymał szczęki w pół gryza co nie wyglądało zbyt poważnie.

- Tylko próbował zastraszyć, ale wstawili się za mną barmanka i jego kumpel to dał se siana. - Inu wzięła kilka buchów. - Jest ok... tylko jestem ciekawa co ten typek tam robił… wiesz to było tuż obok pracy Leroya.

- Aha czyli wszystko dobrze? No to dobrze.
- blondyn wyraźnie się uspokoił i wrócił do jedzenia. - A ten typ nie wiadomo… A był jakoś specjalnie ubrany? Jakiś mundur, emblematy czy coś takiego? No i jak cię uratowała barmanka i jakiś inny gość to chyba powinnaś im piwo postawić czy coś. - uśmiechnął się na koniec zerkając znad talerza na rozmówczynię po drugiej stronie stołu.

- Gostek wyglądał wiesz jak dawny punk czy metalowiec... spokojnie mógłby należeć do jakiegoś gangu w Det. Łysy z brodą. Z resztą miał na imię “Metal”. - Inu parsknęła. Prawdą było, że nie pierwszy raz ją zaczepiano i miło, że skończyło się bez wyciągania spluwy. Przyglądała się przez chwilę blondynowi.

- Barmance zostawiłam napiwek, a tamten Gostek nie chciał ze mną gadać. A z resztą… tamten miał brązowego terenowego pickupa. - Zakiepowała peta w przeznaczonej do tego puszcze i oparła się o stół. Swoimi szarymi oczami wędrowała po twarzy Kanmi. - Co ty na to, że będziemy z Maki udawać parkę?

- Metal? I punk? I brązowy pickup? Dobra sprawdzę. I jak to macie z Maki udawać parkę?
- blondyn pokiwał swoją blond głową, upił piwa ze szklanki i otarł usta rękawem przyjmując do wiadomości to co miał się dowiedzieć w dzielnicy Donny. Ale tego chodzenia z Maki to widocznie potrzebował więcej wyjaśnień.

- Tak przekonałam Ayumi, że nie chcę się z nią rozstawać aż na cztery tygodnie. Pod jednym warunkiem zgodziła się, że może z nami pojechać... normalnie, legalnie. Nie będzie żadnych przebieranek. - Inu spokojnie wyjaśniała ostatnie ustalenia przyglądając się swojemu kierowcy.

- No jak inaczej się nie dało… - odparł po chwili zastanowienia wzruszają ramionami chociaż twarz miał lekko wątpiącą. - No ale hej! Udało się! No to przynajmniej to mamy z głowy. - szybko jednak zwątpienie zostało zastąpione przez radość. Wzniósł szklankę piwa do góry w toaście po czym upił spory łyk. Zaraz otarł rękawem usta z piany i wrócił do jedzenia. Zjadł kawałek zastanawiając się chyba nad czymś.

- Słuchaj ale jak dobrze rozumiem to ona nigdy nie była za miastem? Maki. Ona wie w co się pakuje? Co trzeba zabrać na drogę? Weź może sprawdź czy ona ma wszystko co może być potrzebne po drodze. No jakieś śpiwory, karimaty, ciepłe ubrania, no takie podstawy. Bo ja nie wiem czy ona w ogóle wie jak świat za rogatkami enklawy wygląda. Bo chyba nie bardzo. - widocznie blondynowi przyszła do głowy ta myśl co oznacza zabranie w trasę kogoś kto chyba nigdy w takie trasy nie jeździł. A podróż szykowała się długa i skomplikowana. W końcu trzeba było przejechać praktycznie w poprzek całych dawnych Stanów.

- Ogarnę to. W weekend się widzimy. - Inu przytaknęła blondynowi. Nie pomyślała o tym. Mogła coś pożyczyć Maki, ale też nie miała jakichś hiper zapasów ciuchów i sprzętu. - Zgodziła się bym zgarnęła część kasy.. potrzebujemy jeszcze czegoś do auta?

- O! Zgodziła się rzucić kasą? No to gratka!
- tych wieści kierowca się widocznie nie spodziewał. Dokończył jeść obiad i odsunął talerz od siebie. Oparł się o oparcie ławy z połową piwa w szklance i zastanawiał się chwilę.

- No teraz do samochodu to raczej nie. I tak czekamy parę dni aż zamontują tą osłonę silnika. Raczej nie będą robić niczego nowego jeśli tego nie skończą. A ile ona chce rzucić tej kasy? - rozparty na ławie mężczyzna trzymał swoje piwo rozmyślając na głos nad tym jak dodatkowa kasa zmienia ich sytuację.

- Ile będziemy potrzebować. - Inu była ciekawa czy Kanmi coś wymyśli. - Ja myślałam też o jakichś zapasach… wiesz… gamblach na wymianę.

- O. To mówisz, że jedzie z nami sponsor?
- Kanmi uśmiechnął się ironicznie. Ale upił łyk ze szklanki i rozejrzał się dookoła lokalu. Wzniósł do góry szklankę, już prawie pustą w stronę baru aby przykuć uwagę Kelly i ta skinęła głową dając znać, że widzi i zaraz podejdzie do stolika.

- Nie wiem ile ona chce dać tej kasy. Jak coś więcej można kupić szlugów na wymianę. Albo lekarstw. Dragi też mają niezłe wzięcie za miastem ale cholera jak nas na jakimś trzepaniu z nimi złapią no to może być kiepsko. Chyba, żeby jakąś skrytkę zamontować w wozie to można by pobawić się w szmugielek przy okazji. Może tutaj, może gdzieś dalej. Trochę nie wiadomo co by na trasie miało wzięcie na taką wymianę. No albo zainwestować w maszynę. Jakieś pancerne szyby, montaż ciężkiej broni, trapy pod koła… Chociaż to znów by przedłużyło wizytę w warsztacie. A nie wiadomo kiedy będziemy startować. No a montaż na broń to jedno a sama broń i zezwolenie to też co innego. - wspólnik Amandy chyba był w dobrym nastroju pozwalając sobie na snucie takich luźnych rozważań. Mówił gawędziarskim tonem jakby opowiadał o jakimś filmie a nie tym co na nich może czekać w nadchodzących dniach i tygodniach. Wyglądało na to, że trochę opcji jest ale zależy od możliwości, kasy, czasu, ryzyka i priorytetów. Przerwał bo kelnerka podeszła do ich stolika wymieniając pustą szklankę na pełną.

- A dla ciebie coś? - zapytała Amandy zerkając na nią czy czegoś sobie życzy.

- Też piwo i może jakieś tosty? - Inu uśmiechnęła się do kelnerki. Poczekała aż Kelly przyjmie zamówienie i odejdzie.

- Co do Maki.. tak jak ci kiedyś wspominałam.. zaproponowała tysiaka, za wywiezienie z miasta. Rozumiem, że tą kasą możemy tak jakby dysponować. - Inu przyjrzała się Kanmiemu rozważając jego propozycje. - Chyba wolałabym fury już nie trzymać w warsztacie czyli załatwiać to co ewentualnie można zamontować samemu lub po prostu, trzeba by trochę pojeździć za tymi gamblami, bo szczerze nie chce mi się tego dźwigać w plecaku.

- A racja. No to daje nam tysiak? No to nieźle, za tysiak to już coś można się porządzić.
- blondyn sięgnął po nową szklankę piwa ucieszony z takie wiadomości. Ale nieco inaczej widział sprawę ich fury. - Posłuchaj ja też wolałbym jeździć swoją furą. Ale czeka nas długa trasa. Lepiej co się da załatwić porządnie teraz niż potem coś sztukować w trasie. Oni w warsztacie mają co potrzeba a my co będziemy mieć na trasie? Młotek, piłę i obcążki? - stwierdził nieco ironicznie. I trochę może przesadzał z narzędziami na drogę. Ale raczej trudno było w warunkach polowych mierzyć się z fachowym warsztatem.

- A co masz do dźwigania? Może jak pożyczę tą furę od kumpla to bym wpadł do ciebie? - zaproponował coś od siebie.

- No trzeba by kupić te wszystkie konserwy i inne gamble na handel. Pogadam też dziś z rodzinką, czy udałoby się coś dla nas załatwić. No ale trzeba by to kiedyś zamontować na aucie. - Inu także podziękowała za piwo i tosty, po czym zabrała się za jedzenie.

- To znów chcesz pogadać z Ayumi? Heh. Może sobie ustalcie stałą godzinę spotkań? - zażartował rozbawiony kierowca. Chociaż może było w tym trochę i zazdrości, że Amanda ostatnio bywała u szychy Koi całkiem często a ta okazywała jej zaufanie i sympatię. Zupełnie jakby przepatrywaczka w ostatnim czasie już awansowała z pół wolnego strzelca pracującego dla rodziny na kogoś zaufanego czarno - blond Japonki. Wcześniej nawet jak się spotykały to przez lub po wykonaniu zlecenia przez Inu i to nie za każdym razem. A teraz szefowa gościła ją nawet po kilka razy w tygodniu.

- A gamble na handel nie ma co wozić w bryce. Można trzymać u siebie. Zapakuje się je na furę jak będziemy już pakować się do odjazdu. No ale jak chcesz gdzieś buszowć dzisiaj to mogę cię podrzucić jak będę jechał do dzielni Donny. - blondyn pokręcił głową na znak, że nie bardzo widzi sens by wozić zbędne gamble w samochodzie. Ale też był gotów wspomóc partnerkę w tej wymianie aby podrzucić ją gdzie by chciała się wymieniać na fanty.

- Nie no nie planowałam ich wozić… miałam nadzieję, że uda się załatwić coś do autka. A towar po prostu kupiłabym tyle puch ile wejdzie i przetransportować je do domu, ale chyba nie wyglądam na kogoś kto udźwignąłby ze 100 sztuk, co? - Inu skończyła tosty i zabrała się za piwo. - A wieczorem.. idę na randkę z recepcjonistką z siedziby ONZ.

- Spoko. Podwiozę cię. Za jakieś dwie, trzy godziny mogę być u ciebie.
- kierowca uśmiechnął się swobodnie dając znać, że nie zostawi partnerki samej. Stuknął się szklanką ze szklanką Amandy, upił łyk i zagaił znowu.

- Idziesz na randkę z recepcjonistką? A Maki wie? Nie będzie robić dąsów? - blondyna chyba bawiło na całego te nowe przygody z dziewczynami jakie ostatnio przeżywała jego wspólniczka.

Inu westchnęła teatralnie.
- A już myślałam, że będziesz nieco zazdrosny. - Pokręciła z niedowierzaniem głową i upiła spory łyk piwa. - Mężczyźni.

- Co zazdrosny? Sama mówiłaś, że to tylko udawanie.
- roześmiał się wesoło przypominając rozmówczyni jej własne słowa o jej relacji z Maki. - A tą recepcjonistkę też chcesz zabrać w trasę? Bo wiesz, może trzeba pomyśleć o jakiejś większej furze. - kierowca chyba na poważnie miał niezły ubaw z tego randkowania Amandy z innymi dziewczynami.

- Jak zapłaci tysiaka. - Inu wzruszyła ramionami. - Przynajmniej mi ciepło będzie nocami, bo partner taki oziębły. - Rzuciła żartobliwie upijając kolejną partię piwa.

- Oziębły partner? To nie ładnie tak mówić o Maki. To przecież taka kochana dziewczyna. - Kanmi pochylił się nad stołem w stronę rozmówczyni szczerzył się coraz bardziej radośnie. Gdy tak pokręcił swoją blond głową jakby uważał słowa Amandy o swojej oficjalnej partnerce za niestosowne.

Inu także się nachyliła, przez co ich twarze się sprawie stykały.
- Och nie śmiałabym. Maki jest taka cieplutka i milutka. - Wyszeptała cicho, nieco konspiracyjnie. - Dobrze, że z nami jedzie będzie mnie ogrzewać.

- Jak to ciebie?
- Kanmi zmrużył brwi jakby akurat w tym kawałku coś mu nagle zaczęło nie pasować. Odchrząknął i upił łyka ze swojej szklanki a uśmiech znacznie mu przygasł. - Przecież mówiłaś, że tylko tak przez Ayumi udajecie parkę. No to jak pojedziemy w trasę to po co? - kierowca starał się chyba rzeczowo przedstawić wady takiego projektu.

- Bo Hori będzie donosił Ayumi? Bo Maki chyba podoba się masowanie mnie? - Amanda rzuciła przykładowe powody dla ciągnięcia tego cyrku dalej. - No i kto wie… może spodoba mi się to udawanie. - Inu udała zamyślenie.

- No… No tak, tak… No niby tak… - mężczyzna pijący piwo znów się go napił ale miał minę jakby dowiedział się coś co kompletnie pomieszało mu szyki. Zastanawiał się chwilę stukając palcem w bok swojej szklanki. - A to nie miało być tak, że ona będzie nas masować oboje? Wiesz tak siedzieć cały dzień za kierownicą jakie to męczące? - spróbował zacząć trochę z innej strony.

- Ale czy to nie będzie podejrzane jak będzie masowała ciebie, skoro jest moją dziewczyną? - Teraz to Inu dobrze się bawiła żartując sobie z blondyna. Choć nieco smutne było, że był zazdrosny o masaż, a nie o nią.

- Podejrzane? A skąd! Przecież dziewczyny z “Fugu” bez przerwy kogoś masują! - blondyn żarliwie zapewnił rozmówczynię, że wszelkie podejrzenia w tym temacie były całkowicie bezpodstawne.

Inu roześmiała się.
- No niech będzie. Na jakiś zwykły masaż mogę się zgodzić. - Amanda dopiła piwo.

- No! Właśnie! I tego się trzymajmy! - Kanmi też się roześmiał chociaż z wyraźnie wyczuwalną ulgą. Stuknął się szklanką z rozmówczynią aby za to wypić. - A zazdrosny o koleżankę z pracy być chyba nie wypada. Zwłaszcza jak się z nią nie jest w żadnym związku a ona chwali swoją nową dziewczynę. - mruknął jakby mimochodem rozglądając się po sali i gościach. Znów dobry humor mu chyba mu wrócił bo przybrał ten szelmowski i ironiczny uśmieszek.

- Yhym. - Inu ugryzła się w język, nie chcąc chłopakowi mówić, że po pierwsze się jej podoba, a po drugie spędzili noc. Uniosła swoje piwo. - To co… za powodzenie akcji?

- Jasne!
- wypił toast po czym z zadowoleniem odstawił szklankę na stół - To gdzie mam po ciebie podjechać. Będę chyba za jakieś dwie, może trzy godziny. - zapytał na koniec skoro już oboje skończyli główny posiłek tego dnia.
Amanda wypiła toast.

- Do domu, za te trzy godziny, wpadnę do rodzinki, a potem spróbuję jeszcze ogarnąć jakieś zakupy. - Przyznała się do swoich planów na najbliższy czas.



POPOŁUDNIE

Amanda przysłuchiwała się tym wszystkim rozmowom i gdybaniu mając swoje problemy w głowie. Czekało ją to całe wieczorne spotkanie… no i nadal nie było wiadomo co z Leroyem i CB radiem. Głos Ayumi wyrwał ją z zamyślenia i na chwilę wróciła do teraźniejszości.

- Tak… chyba świeże powietrze pomogło, bo poczuła się lepiej. - Inu uśmiechnęła do szefowej. - Dziękuję za wszystko.

- Cieszy mnie to bardzo. Chyba bym sobie nie wybaczyła gdyby moim gościom coś się stało.
- szefowa o czarno - blond włosach uśmiechnęła się również mówiąc jak na dobrą panią domu i gospodyni wypadało troszczyć się o swoich gości. - A poza tym jak wam idzie? Potrzebujecie czegoś? - zapytała z podobną troską w głosie.

- Czekam na info w sprawie tego CB... no i doposażamy auto. Pewnie trzeba by wymienić opony na pełne… - Inu nieco niepewnie wypowiedziała potrzebę, która przyszła jej jako pierwsza do głowy. - Trzeba też będzie ogarnąć zapasy na trasę i gamble na wymianę. Co do Leroya widzę się dzisiaj z recepcjonistkę z biura Donny może sprzeda mi nieco info.

- Recepcjonistka z biura Donny? - Ayumi uniosła brwi grymasie zadowolenia. - No to widzę, że działasz całkiem szybko. To w takim razie powodzenia czy życzę z tą recepcjonistką. Gdyby subtelne metody nie pomogły a uznasz, że coś mogłaby wiedzieć to daj znać. Poproszę chłopców by zaprosili ją na rozmowę. - uśmiechnęła się szefowa a z plotek jakie o niej Amanda słyszała to takie “zaproszenie na rozmowę” mogłoby się nie skończyć dla zapraszanej osoby zbyt przyjemnie.

- No a z oponami zajrzyj może do naszego warsztatu. Powołaj się na mnie. Nie wiem czy mają takie opony co wam potrzeba no ale może mają albo coś wymyślą. To sprytne chłopaki są. - dodała lekkim tonem sugerując wizytę w podziemnym parkingu pod biurowcem gdzie bazowały auta służbowe i prywatne rodziny oraz ekipa warsztatowa która je obsługiwała.

- Jak z nią się nie uda to spróbuję uderzyć z innej strony. Wolałabym nie stawiać niczego na ostrzu noża skoro mamy jechać z tym całym Leroyem w trasę. - Inu przedstawiła swój plan, a przynajmniej jakiś jego zarys. - A do warsztatu zajrzę.

- Oczywiście, oczywiście, detale zostawiam tobie. Zrób to jak uważasz. Po prostu mówię co można zrobić jeśli byłoby warto. Musimy zachować dyskrecję w końcu nie chcemy zaczynać otwartej wojny z Donną. Na to raczej ani ona ani my nie mamy ochoty. - Azjatka o dwubarwnych włosach przyznała podwładnej rację jakby eskalacja konfliktu nie leżała w jej interesie. No i była sprzeczna z ideą dyskretnego zdobywania informacji. Ale zostawiała sobie i Inu furtkę na niezbyt czyste zagrania względem jakichś recepcjonistek Donny.

Inu przytaknęła i pożegnała się z szefową tym ich klasycznym ukłonem. Ruszyłą w kierunku warsztatu. Trzeba było ogarnąć te opony skoro Ayumi pozwalała się na nią powołać. Trzeba było się nieco ogarnąć przed wieczornym wypadem z Julie no i może załatwić po drodze jakiś shopping.

A podziemiach parkingu czekała ją przyjemna niespodzianka. Wydawało się, że imię Ayumi działa jak magiczne zaklęcie. Wszyscy dla Inu byli mili, uśmiechali się, obiecywali pomoc. A nawet mieli pełne opony! Tylko Amanda nie do końca była pewna czy są w odpowiednim rozmiarze dla ich terenówki. Kanmi by pewnie od razu wiedział. Na oko wydawały się podobne. No w każdym razie załoga warsztatu obiecała je dla nich zatrzymać. Poprosiła by je odłożyć i obiecała że podjedzie po nie gdy tylko odzyskają auto z warsztatu.
 

Ostatnio edytowane przez Aiko : 20-04-2020 o 21:19.
Aiko jest offline