| Meepo ożywił się, gdy postanowiliście ruszyć z nim na spotkanie wodza. - Żadna pułapka, Meepo uczciwy - powiedział i spojrzał na Archiego. - Calcryx to jest biały smoczek. Piękny biały smoczek. Najlepszy. - Potem przeniósł wzrok na Amosa. - Yusdrayl niedaleko, trzeba korytarzem iść, Meepo zaprowadzi. A goblinów to jest dużo, one atakujom często, bo im się nie podoba, że koboldzi zajęli swoje miejsce tutaj. I chcą nas zabić. I porwali Calcryxa. - Amos wyczuł, że mały kobold mówi prawdę.
Meepo osmutniał, ale po chwili podniósł jaszczurzy łeb. - Chodźcie ze mną, droga krótka, my raz dwa będziemy u Yusdrayla. - Machnął łapą, po czym ruszył przodem otwartym korytarzem.
Tak, jak było ustalone, Draugdin szedł za koboldem, potem Elora, Bran, Archie, Amos i tym razem zamykający pochód Willie. Po obu stronach korytarza znajdowały się zamknięte drzwi, a Meepo co jakiś czas rzucał w powietrze słowo "Łaskotki". - To taki nasz tajny kod, nasze hasło - wyjaśnił wam. - W niektórych z komnat siedzą moi bracia, a jak słyszą to hasło, to znaczy, że wszystko jest w porządku i nie muszą wychodzić, żeby sprawdzać, co się dzieje. Mówiłem, że Meepo uczciwy.
Niedługo potem doszliście do miejsca, gdzie korytarz skręcał w prawo. Przeszliście kilka dobrych metrów i weszliście do długiej, prostokątnej, szerokiej na jakieś 20 stóp sali. Przy zachodniej ścianie stał niski tron, zbudowany z kawałków murów spiętrzonych o stary ołtarz. Na tronie dostrzegliście małą, rogatą sylwetkę kobolda w białych szatach, która zdecydowanie nie wyglądała na wojownika. Na jednym z jego palców dostrzegliście masywny, złoty pierścień. Po obu jego stronach znajdowało się sześciu odzianych w łachmany strażników z krótkimi włóczniami. Szczyt tronu wieńczyła rzeźba smoczego łba, trzymającego w paszczy spory, metalowy klucz.
Widząc was, koboldzcy strażnicy ruszyli o krok, jednak postać w bieli zatrzymała ich jednym ruchem ręki. - Meepo mówił, że doprowadzi do wodza - powiedział strażnik smoka. - Oto Yusdrayl, nasz przywódca - po tych słowach padł na kolana i ukłonił się. - Co to ma znaczyć, Meepo? - zapytał sykliwym głosem Yusdrayl. Chociaż mówił w innym języku, niż wspólny, ci, którzy nie znali smoczego i tak go rozumieli. - Dlaczego przyprowadziłeś do mnie obcych z powierzchni? - Oni nie skrzywdzili Meepo, a mogli. Oni mogą pomóc znaleźć Calcryxa - rzucił spolegliwie Meepo, nie odrywając wzroku od podłogi.
Yusdrayl spojrzał na was, na chwilę zawieszając wzrok na stojącym z tyłu Willie'm, ale nic nie powiedział na temat obecności gnoma. - Dlaczego mam wierzyć w słowa Meepo? - zapytał. - Powierzchniowcy zwykle chcą nas zabić a nie współpracować. A już zwłaszcza gnomy... Wytłumaczcie się...
Wódz koboldów mierzył was spojrzeniem, ale nie wyczuliście od niego żadnej wrogości. Przynajmniej na razie. |