Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-04-2020, 07:36   #69
Ayoze
 
Ayoze's Avatar
 
Reputacja: 1 Ayoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputację
Meepo ożywił się, gdy postanowiliście ruszyć z nim na spotkanie wodza.
- Żadna pułapka, Meepo uczciwy - powiedział i spojrzał na Archiego. - Calcryx to jest biały smoczek. Piękny biały smoczek. Najlepszy. - Potem przeniósł wzrok na Amosa. - Yusdrayl niedaleko, trzeba korytarzem iść, Meepo zaprowadzi. A goblinów to jest dużo, one atakujom często, bo im się nie podoba, że koboldzi zajęli swoje miejsce tutaj. I chcą nas zabić. I porwali Calcryxa. - Amos wyczuł, że mały kobold mówi prawdę.

Meepo osmutniał, ale po chwili podniósł jaszczurzy łeb.
- Chodźcie ze mną, droga krótka, my raz dwa będziemy u Yusdrayla. - Machnął łapą, po czym ruszył przodem otwartym korytarzem.
Tak, jak było ustalone, Draugdin szedł za koboldem, potem Elora, Bran, Archie, Amos i tym razem zamykający pochód Willie. Po obu stronach korytarza znajdowały się zamknięte drzwi, a Meepo co jakiś czas rzucał w powietrze słowo "Łaskotki".
- To taki nasz tajny kod, nasze hasło - wyjaśnił wam. - W niektórych z komnat siedzą moi bracia, a jak słyszą to hasło, to znaczy, że wszystko jest w porządku i nie muszą wychodzić, żeby sprawdzać, co się dzieje. Mówiłem, że Meepo uczciwy.

Niedługo potem doszliście do miejsca, gdzie korytarz skręcał w prawo. Przeszliście kilka dobrych metrów i weszliście do długiej, prostokątnej, szerokiej na jakieś 20 stóp sali. Przy zachodniej ścianie stał niski tron, zbudowany z kawałków murów spiętrzonych o stary ołtarz. Na tronie dostrzegliście małą, rogatą sylwetkę kobolda w białych szatach, która zdecydowanie nie wyglądała na wojownika. Na jednym z jego palców dostrzegliście masywny, złoty pierścień. Po obu jego stronach znajdowało się sześciu odzianych w łachmany strażników z krótkimi włóczniami. Szczyt tronu wieńczyła rzeźba smoczego łba, trzymającego w paszczy spory, metalowy klucz.


Widząc was, koboldzcy strażnicy ruszyli o krok, jednak postać w bieli zatrzymała ich jednym ruchem ręki.
- Meepo mówił, że doprowadzi do wodza - powiedział strażnik smoka. - Oto Yusdrayl, nasz przywódca - po tych słowach padł na kolana i ukłonił się.
- Co to ma znaczyć, Meepo? - zapytał sykliwym głosem Yusdrayl. Chociaż mówił w innym języku, niż wspólny, ci, którzy nie znali smoczego i tak go rozumieli. - Dlaczego przyprowadziłeś do mnie obcych z powierzchni?
- Oni nie skrzywdzili Meepo, a mogli. Oni mogą pomóc znaleźć Calcryxa - rzucił spolegliwie Meepo, nie odrywając wzroku od podłogi.

Yusdrayl spojrzał na was, na chwilę zawieszając wzrok na stojącym z tyłu Willie'm, ale nic nie powiedział na temat obecności gnoma.
- Dlaczego mam wierzyć w słowa Meepo? - zapytał. - Powierzchniowcy zwykle chcą nas zabić a nie współpracować. A już zwłaszcza gnomy... Wytłumaczcie się...
Wódz koboldów mierzył was spojrzeniem, ale nie wyczuliście od niego żadnej wrogości. Przynajmniej na razie.
 
Ayoze jest offline