23-04-2020, 13:53
|
#70 |
| Ruszając za Draugdinem i Meepo, Elora wciąż była nastawiona na to, że kobold zawiedzie ich wprost w pułapkę, dlatego kuszę miała w gotowości i rozglądała się na boki. Zdziwiło ją, że jaszczurkowaty przewodnik miał zamiar dotrzymać słowa, dodatkowo rzucanym hasłem zatrzymywał przebywających w innych pomieszczeniach koboldów. Wystarczyło pomyśleć, co by było, gdyby pozbawili wcześniej życia Meepo i ruszyli dalej. Nie poszłoby tak gładko.
Oczywiście wszystko wciąż mogło się zmienić i nadal mogli mieć z koboldami na pieńku, ale Elora nie lubiła działać agresywnie, jeśli sprawy dało się załatwić dyplomatycznie. Niestety najczęściej w jej życiu bywało tak, że jedynie rozwiązania siłowe działały na jej przeciwników.
Gdy dotarli do wodza, pierwszy w oczy rzucił jej się klucz w pysku kamiennego smoka nad tronem, potem fakt, że Yusdrayl nie wyglądał na typowego przedstawiciela swojej rasy i pewnie dlatego dowodził podziemną bandą. Nie zdziwiłaby się, gdyby był kimś w rodzaju szamana czy innego kapłana, o ile koboldy czciły jakichś bogów - na tym się akurat nie znała. Zdawał się też być dużo inteligentniejszy od Meepo, więc trzeba było grać w otwarte karty, ale ostrożnie. - Przybyliśmy odnaleźć tutaj inną grupę ludzi, która zjawiła się w twierdzy parę tygodni temu. Czy wiesz coś na ten temat, Yusdraylu? - spytała kapłanka. - Przypadkowo trafiliśmy na Meepo, opowiedział nam, że straciliście swojego smoka. Być może moglibyśmy przy okazji eksploracji cytadeli i jego poszukać, ale to zależy od tego, co nam zaproponujesz w zamian. Informacje o tym, co się tutaj dzieje będą mile widziane. Na pocżątek.
Jej twarz nie zdradzała żadnych emocji, gdy patrzyła na kobolda. |
| |