- Felix, Felix... - zaczął Hans, słysząc przemyślenia młodego myśliwego.
- Sprawy magiczne zostaw osobom znającym się na tym, czyli paniom czarodziejkom. Ludzie tacy jak ja, czy ty, powinni się zajmować rzeczami prostymi - jak na prostaków przystało hue hue hue!
Hans wszedł jako jeden z ostatnich, niby upewniając się, że nic za sobą nie zostawili. Przez chwilę miał nawet zwrócić uwagę, czy skoro zaraz ma zrobić się ciemno na dworze, to czy nie szkoda koni zostawiać ot tak na pożarcie. Ostatecznie uznał, że to nie jego kobyły, żeby się nimi przejmować i machnął ręką na to wszystko. Nie wiedząc czego się spodziewać w środku, po prostu trzymał się możliwie blisko Lautermann.