Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-04-2020, 13:18   #159
Phil
 
Phil's Avatar
 
Reputacja: 1 Phil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputację
Snorri, Bladin i Konrad czekali na powrót Petera do tajemniczej kamienicy Oldenhallera, skrywającej najwyraźniej niejedną mroczną tajemnicę.

Hochmeister zaś przemierzał ulice Nuln, przyglądając się mijanym budynkom i zastanawiając się nad ich sekretami. Musiał w pewnym momencie zejść na bok i ustąpić drogi całemu oddziałowi odzianych na czarno żołnierzy z miejscowego garnizonu. Jeden z nich kaszlał na tyle mocno, że ledwie był w stanie utrzymać w rękach halabardę.

Główna świątynia Morra nawet za dnia sprawiała ponure wrażenie, a co dopiero nocą. Prosty budynek, pozbawiony praktycznie ozdób, miał na celu jedno zadanie, którym było wykazanie marności życia doczesnego, i z tego zadania wywiązywał się bezbłędnie. Był też, w przeciwieństwie do większości innych świątyń, otwarty przez cały czas. Kapłani boga śmierci byli potrzebni o każdej godzinie. Przechodząc pod drzwiami przypominającymi kamienną bramę Peter skłonił z szacunkiem głowę, wiedział że takie symboliczne przejście było dla wiernych formą modlitwy.

- Witaj, nasz bracie w Sigmarze. – Akolita, blady ze zmęczenia i z podkrążonymi oczami, przywitał Hochmeistera. – Cóż cię sprowadza?

Gdy kapłan wyłuszczył swoją sprawę, młody morryta szybko pojął wagę sytuacji.

- Zaczekaj tu, niezwłocznie sprowadzę starszego rangą.

Jego przełożony najwyraźniej nie spał, bo już niedługo później Peter zobaczył jak przemierza główną salę świątyni. Wysoki i przeraźliwie chudy na twarzy mężczyzna z wygoloną głową przez cały czas szeptał coś do ucha młodzieńca idącego u jego boku.

- Prawda li to, co mówi mi brat Teofilus? Znaleźliście ślad zakazanej, plugawej magii w kamienicy kupca Oldenhallera? Ktoś igra sobie w naszym mieście z nekromancją, życiem i śmiercią? Mało to problemów na nas zesłano, jeszcze to? Teofilusie, udasz się, gdzie ci nakazałem. A ty, bracie Sygmaryto, prowadź mnie w tamto miejsce.

* * *

Ojciec Raffael, przyszedłszy do kamienicy wraz z dwoma młodszymi kapłanami i Hochmeisterem, nie zwrócił większej uwagi na skrępowanego więźnia.

- Ważniejszą sprawą jest teraz ten nieszczęsny człek czy stwór na poddaszu. Tam się udamy.

Morryci wykonali na piersi znak bramy niemal jednocześnie po wejściu na strych. Krótkie oględziny wykazały to, co powiedział im już Gladenson. W tym zasuszonym ciele ciągle paliła się iskierka życia.

- Wygląda jak trup, leżący od długich lat już. Dycha jednakowoż, coś utrzymuje go przy życiu. Zbierzcie ten czarny pył, tylko ostrożnie, ja zacznę ceremonię.

Starszy kapłan wydawał polecenia nowicjuszom, samemu rozstawiając świece wokół łoża i kładąc święte symbole na piersi żywego-nieżywego. Olejkami natarł jego czoło, oczy, usta i okolice serca.

- Zejdźcie stąd wszyscy, potrzebuję spokoju teraz.

* * *


Zeszli, a w tym czasie drzwi wejściowe z hukiem otwarły się. Do kamienicy wszedł znajomy im człowiek w otoczeniu kilku zbrojnych. Ojciec Anzelmus, ten, który wyciągnął ich z lochów straży miejskiej, nie wyglądał na zdziwionego ich widokiem.

- Mówcie, co wiecie. Potem powiem ja.

Wysłuchał, co mają do powiedzenia, zaciskając mocno szczęki na wzmiankę o czarnym pyle.

- Skonsultuję się jeszcze z ojcem Raffaelem, ale nie mamy czasu do stracenia. To może mieć związek z chorobą ogarniającą całe miasto. Być może już jest za późno. Mam informacje o jakimś kulcie w Przeklętych Alejach. – Widać było, że układa cały plan w trakcie mówienia. – Mogę zaatakować od przodu, przez aleje, ale pewnie mają przygotowaną drogę ucieczki. Skoro jednak tu jest wejście do kanałów.

Wzrok skierował na Petera Hochmeistera, kapłana Sigmara.

- Zejdziecie tam, znajdziecie drogę i uderzycie na nich od tyłu.
 
__________________
Bajarz - Warhammerophil.
Phil jest offline