Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-04-2020, 17:58   #288
Kolejny
 
Kolejny's Avatar
 
Reputacja: 1 Kolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputację
Jon patrzył przez chwilę oniemiały na rozpadający się przed nimi statek. Było w tym coś poetycko pięknego, ale i przerażającego, jak gigantyczne odłamy zaczynały jakby w zwolnionym tempie dryfować w przestrzeni w morzu ognia. Po początkowym zaskoczeniu skierował wzrok na Rohena, ściągając brwi. Stał zaraz obok niego, w podobnej pozie, jednak z rękoma skrzyżowanymi na piersi. Powstrzymał się od reprymendy, nie chciał wchodzić w konflikt teraz i w tym miejscu. Opanował myśli i już zupełnie spokojnym tonem zapytał:
- Nie reagujesz za ostro? Byli zerowym zagrożeniem. Poza tym to tylko żołnierze, nie prawdziwi Czerwoni. Teraz reszta będzie walczyła jak wściekłe ogary Kath, do końca, widząc, że poddanie się nie jest opcją. Okazanie łaski potrafi bardziej podłamać morale innych niż przystawienie im noży do gardeł.
Morlan otworzył usta jakby chciał coś na szybko odpowiedzieć, ale chyba dotarła do niego słuszność oceny sytuacji przez starszego kolegę.
- Być może - rzekł w końcu. - Nie mamy jednak czasu ani możliwości by przyjąć ich poddanie się - dodał na swoje usprawiedliwienie.
- Rzeczywiście, w zgodzie z twoim planem działania powinniśmy eliminować wszystkie poszlaki. W końcu mamy działać z cienia… - Jon zatrzymał się na chwilę, jakby właśnie w tym momencie zdał sobie sprawę i pogodził się z całością tego, co to za sobą niosło - Jednak te statki mogły zdążyć wysłać informacje o ataku, a jeśli nawet nie, to nie potrwa długo zanim Kryat się zorientuje, że na ich statki poluje coś większego niż zwykły konkurencyjny gang piratów. Mogą przysłać coś zbyt potężnego nawet dla nas. Jaki jest nasz następny krok po tym? - wskazał ręką na zamieniające się w kolejne kule ognia statki. - Kluczowym wydaje się za długo nie przywiązywać się do jednego systemu. Chyba, że chcesz wywabić coś dużego.
- Będziemy działać z cienia tak długo jak to możliwe, ale nie zamierzam przed nikim uciekać - przerzucił na jeden z monitorów ostatni okręt z obrony orbitalnej Malastare. Dwa myśliwce ostrzeliwały jego rufę, by dwa kolejne nadleciały od burty, krótkimi salwami przebijając się przez tarcze i rozrywając poszycie. Po krótkich wybuchach nagła dekompresja wyrzuciła w przestrzeń część załogi trafionego okrętu.
Walka się zakończyła.

[MEDIA]https://i.pinimg.com/originals/06/2a/6a/062a6adcbbaa64c86843184e615a9ff0.jpg[/MEDIA]


- Kapitanie Morlan - Suzecco składał raport - mamy około godziny działania w tym rejonie, zanim szerokie skanery wychwycą nasze maskowanie. Skanery nie wyłapują istot żywych.
- Przyjąłem. Niech myśliwce wracają na pokład, skaczemy w nadprzestrzeń, uzupełniamy paliwo i popracujemy nad następnym planem ataku.
Suzecco zasalutował i poszedł wykonywać rozkazy.
- Co może być większego od Stygiana? - zapytał Rohen gdy zostali z Baelishem sami na mostku. - Nic nam nie podskoczy - dodał z pewnością siebie.
- Podejrzewam, że masz rację. Pewnie prędzej czy później się przekonamy. - Rycerz zapatrzył się w pozostałości po siłach wroga dryfujące w przestrzeni. - Rohen, mam pytanie, które chciałem zadać od pewnego czasu… Co odkryłeś na Korriban? - spojrzał bacznie na mirialana - Wiesz, w poszukiwaniu czego… Lub kogo zapuścił się tam Alkes? Dlaczego zginął? - zapytał sucho.
- Dlaczego zginął? Ponieważ był za słaby i dorwały go potwory Ciemnej Strony - prychnął. - Szukał kilku osób, które spotkał ongiś na Zonju V. Podobno były wrażliwe na Moc.
Jon zmrużył oczy, przywołując wspomnienia z tamtego dnia. Większość wydarzeń pamiętał całkiem wyraźnie, w końcu był to jego pewnego rodzaju chrzest bojowy.
- Byłem tam i rzeczywiście, spotkał kogoś takiego. Wtedy nie było czasu się tym zająć, można nawet powiedzieć, że było to najmniejsze z naszych zmartwień - mimowolnie uniósł dłoń by musnąć swoją bliznę - Wciąż, nie rozumiem czemu Mistrzowie powierzyli mu tak odpowiedzialne zadanie. Szczególnie, jeśli ich trop zaprowadził go na Korriban. W takim razie musimy się mieć na baczności. - zamyślił się - Podczas twojej nieobecności w Akademii pojawiła się nowa Mistrzyni. Nie opowiada o swojej przeszłości, ale inni traktowali ją początkowo z rezerwą, mimo wszystkiego co sami przeszli. Trening pod jej okiem nie jednoznacznie wskazuje, że posiada duże umiejętności, których zapewne nie nauczyła się tylko od Jedi. Z tego co wiem równie dobrze mogła służyć Revanovi i Malakowi. - westchnął lekko - Nie zrozum mnie źle, jestem pewien, że jest po naszej stronie, w końcu poręczyła za nią Laurienn, ale niepokojąca jest myśl, ile jeszcze takich osób może się kryć w galaktyce, tylko ze złymi zamiarami. I Zakon byłby ich pierwszym celem.
Z tyłu głowy miał jeszcze wspomnienie swoich wizji w których wyraźnie widział nieznanych mu użytkowników Mocy, ale oczywiście zachował je dla siebie. Ciekawiło go, jak Rohen zareaguje na jego przemyślenia.
- Dlatego trzeba być przygotowanym. I cieszę się, że w Akademii jest ktoś kto nie boi się Ciemnej Strony - na twarzy miał wyraz zadowolenia, ale nie rozwinął swojej myśli. - Idę poczytać raporty. Spotkamy się później.

Rycerz przytaknął, odprowadzając go wzrokiem. Zastanowił się, czy da radę utrzymać Rohena w ryzach, albo czy w ogóle powinien. W końcu tak długo jak był bezlitosny tylko dla Czerwonych nie powinno być żadnych kłopotów. Problemem było ewidentnie nadmierna fascynacja Ciemną Stroną. Jon nie mógł go za to winić, sam często z nią filtrował, ale obchodził się z nią jak z potężną bronią, jak uczyli go Mistrzowie. Siła i poczucie władzy którą dawała zawsze była upajająca, jakby najsilniejszy narkotyk na świecie. Częściej niż chciał się sam przed sobą przyznać tracił kontrolę, ale nigdy na tyle, żeby nie mógł się opanować. Wiedział, że przedłużone zanurzenie się w niej zmieniłoby go na gorsze i naraziło jego bliskich. Rohen mógł nie mieć takich hamulców i w tym momencie było to odpowiedzialnością Baelisha, żeby sprawy nie zaszły za daleko. Jednak nie do końca wiedział, jak mu pomóc. Skierował się do swojej kajuty. Siedząc na pustym łóżku pomyślał, że poprzednie pół roku spędzone na Coruscant z Lailą było dużo łatwiejsze. Wierzył jednak, że gdy Czerwoni zostaną w końcu pokonani będą mieli dużo czasu dla siebie. Z lekkim uśmiechem na tę myśl usiadł na ziemi i zaczął uspokajać oddech, medytując.
Po czterech godzinach spędzonych w samotności Jon poczuł jak Milarian Stygian wyszedł z Nadprzestrzeni. Nie minęło jednak piętnaście minut, jak ponownie w nią skoczyli. Po kolejnej godzinie pod drzwiami do kajuty Jedi pojawił się audiutant Morlana.
- Kapitan zaprasza na mostek.
- Przekaż, że za chwilę się zjawię. - odparł Rycerz, podnosząc się powoli z pozycji medytacyjnej.
Jednocześnie wiedział i nie wiedział, czego się spodziewać. Kierując się na kolejne spotkanie czuł mimo niedawnej medytacji nutkę niepokoju, ale też ekscytacji. Pogładził miecz świetlny i na powrót wypełniony spokojem wszedł w końcu na mostek.
 

Ostatnio edytowane przez Kolejny : 24-04-2020 o 20:09.
Kolejny jest offline