”Tainlong”, 3 listopada 2021, 20:00
Restauracja wybrana przez Żyłę nie należała do nieruchomości pana Lao, dlatego faktycznie mogła uchodzić za neutralne terytorium do prowadzenia dalszych negocjacji. Wong i jego przydupasy już tam byli, jedząc coś pałeczkami z tekturowych pudełek i naradzając się między sobą ze skwaszonymi minami. Na widok wchodzących do lokalu przestali jeść, ale miny nadal mieli skwaszone. A raczej wkurzone, co Vadim odnotował w myślach z pewną dozą satysfakcji.
- Dla nas możecie zamówić to samo - powiedział z jowialnym uśmiechem fikser siadając przy stoliku naprzeciwko Wonga - To dobrze, że już jesteście. Cenię sobie punktualność. Ludzie interesu muszą o nią dbać.
- Do dupy z twoją punktualnością - sarknął bez czekania na Wonga Zhu - Już macie jeden dzień spóźnienia. Los Patatos od wczoraj śmieją się z nas i pana Lao. To był bardzo zły pomysł z tym odwlekaniem ultimatum.
- Pan Lao obdarzył mnie dużym zaufaniem - odpowiedział Vadim tracąc sporo ze swojej udawanej wesołości - Większym niż was, jak sądzę. Jeden dzień opóźnienia uśpi ich czujność.
Wong zaczął coś mówić po chińsku i błysk w oczach Dicka dał Żyle do zrozumienia, że czarny coś tam z jego gadki łapał. Albo przynajmniej tak się wydawało jego mózgowi.
- Jak długo jeszcze chcecie zwlekać? - spytał po chwili Zhu tłumacząc słowa swego ziomka - Dzisiaj mogę wam dać tysiaka, ale jutro będzie tylko pięć stów. Musicie tylko przekonać tych skurwysynów, żeby się od nas odwalili.