Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-04-2020, 00:42   #290
Zaalaos
 
Zaalaos's Avatar
 
Reputacja: 1 Zaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputację
Sol podrapał się w zamyśleniu po brodzie, równocześnie starając się uspokoić serce. Adrenalina ładnie stawiała na nogi, ale równocześnie dawała mnóstwo efektów ubocznych. Chociaż być może kołatanie serca nie było spowodowane tym związkiem, a wspomnieniami jakie miał z tą planetą. Z tym co tutaj zrobił.

- Tak gigantyczne ilości sprzętu... - odezwał się w końcu do Młodej - Albo budują flotę super niszczycieli, albo... Super broń. Jak Generator Cienia Masy z Wojen. - w jego głosie wyczuć można było nutkę strachu. Nie brał udziału w ostatniej potyczce, ale widział tych którzy tam byli i przetrwali. Puste skorupy.
Żywi, ale w pewnym sensie nieobecni.

- Ja widzę dwie drogi. Albo próbujemy po cichu wykraść koordynaty i sami będziemy tam węszyć. Problem taki że jak z nadprzestrzeni wyskoczy cokolwiek nie zaplanowanego to przerobią nas na kosmiczny pył w ułamku sekundy. Z całym szacunkiem dla twoich umiejętności, ale ochrony jest tam zapewne tak dużo że w końcu cię przytłoczą. Druga opcja jest taka że spróbuję dostać się na pokład statku który będzie do punktu docelowego skakał, zbieram informację i daję wam sygnał co i jak. Trzecia opcja... Przejmujemy cały statek tuż przed skokiem, i podszywamy się pod załogę. - wyłożył swoje pomysły Sol. - Osobiście myślę że druga opcja jest najlepsza. Będę potrzebował tylko metody na przekazanie informacji z tego tajemniczego miejsca. Muszą mieć na miejscu jakieś przekaźniki dalekiego zasięgu, będę musiał tylko się do nich dostać i przekazać wam informacje.

- Jeśli nie działa transponder, to mogę się założyć, że nie zadziała również jakikolwiek przekaźnik - odpowiedziała Emily. - Tą opcję już dawno wykluczyłam. Inaczej posłałabym tam HK-50. Sprawdziłby co jest i odesłał informacje. To czy i jak by wrócił to inna sprawa. Musimy tam polecieć i sprawdzić naocznie sytuację. Czy trzymają tam silną obronę? Myślę, że nie. Co z tego, że ktoś ma wielką flotę, jak nie wie jak tam dolecieć?

- W takim razie zapowiada się na więcej krycia w cieniach. - stwierdził najemnik - Masz opcję by mnie wysadzić gdzieś w pobliżu? Albo kombinezon do skoków orbitalnych? Pojedynczy, mały cel radary powinny przeoczyć.

- Ja jestem w stanie wylądować na planecie, dopóki ktoś Nilusa palcem nie wskaże - mruknęła Hayes. - Myślałam o jakiejś dywersji czy coś... Jak będzie trzeba to Nilusem ucieknę przed każdą pogonią.

- Nie ma w takim razie większego problemu. Z tą częścią planu. - stwierdził Sol - Gdzie dostępne są koordynaty? Skoro wysyłają tam dedykowanych pilotów to ci też muszą mieć do nich dostęp, a nie tylko Xzarra, kimkolwiek jest. - zastanawiał się głośno - I ci osobiści piloci... To droidy? Z mojego doświadczenia z latania z i na statkach Czerwonych wynika to że lubią z nich korzystać. Wtedy starczy tylko że wydrę takiemu moduł pamięciowy i ty już sobie z niego wszystko odczytasz.

- Nie, to humanoidzi. Xzarra ma swoją, wyspecjalizowaną ekipę. To naprawdę sama czołówka. Do mnie też się odzywała, nawet nie wiem skąd miała kontakt. Hmm... może porwać takiego jednego?

- Wydusimy z niego informacje? - spytał - Ja potrafię zadawać ból, ale nie w... rozwiązujący języki sposób. HK? - zwrócił się do droida, już czując że ten będzie wiedział co robić.

Optyki droida zabłysnęły czerwienią.
- Stwierdzenie: Worki mięsa działają analogicznie do systemów komputerowych. Oświadczenie: Posiadam odpowiednie umiejętności by złamać każdy system.

- Świetnie. Przykrywkę możemy mieć prostą, byliśmy w ekipie Schuriga, ale że ten z przyczyn oczywistych przestał płacić przylecieliśmy tutaj. Ja i HK zgarniemy cel, reszta siedzi na statku i w razie potrzeby nas wyciąga gdyby zrobiło się gorąco. - zaproponował świeżo upieczony Mandos - Mamy jakieś plany terenu? I co do tej Xzarry... Zakładam że jest kimś w stylu Schuriga? Chcemy ją sprzątnąć gdyby napatoczyła się okazja?

- Nie wiem kto to Schurig, ale Xzarra jest chyba jedną z tych prawdziwych Czerwonych - wzruszyła ramionami. - Jeśli twierdzisz, że ta przykrywka się sprawdzi, to możemy lądować. W Zoronhed sporo się zmieniło od ostatniego razu, ale na wszelki wypadek zrobimy skany jak będziemy lądować.

- Zaczynajmy w takim razie. - rzucił Sol.

- Ok. Załatwię temat lądowiska, ale... Jak zamierzasz wyrwać tego pilota? Jakieś obserwacje będziemy prowadzić chyba?

- Zależy od tego jak się nam śpieszy. Jeśli bardzo to dorwałbym jednego w kwaterach i dowiedział się wszystkiego na miejscu. Jak mniej to czekałbym aż się któryś napruje i spróbowałbym go tutaj po "przyjacielsku" przyprowadzić. Ale to drugie to raczej robota dla ciebie. Albo dla Laurienn gdyby tutaj była... Tak, ona by to ogarnęła. - arkanianin stwierdził - Nie mamy szansy przeciągnięcia kogoś niekooperującego przez cały kosmoport, więc to chyba jedyne dwie opcje. Ewentualnie tuż przed startem szybki atak, wyciągamy naszego VIPa i uciekamy.

- Chyba musimy to zrobić tuż przed startem. Z mojej wiedzy każdy pilot dostaje jakieś kody przed startem…

- Jeśli latają do tego samego miejsca wielokrotnie to koordynaty pewnie znają, ale też skłaniam się ku tej opcji. Pozostaje nam tylko znaleźć sposób na dowiedzenie się kiedy jeden z takich transportów będzie leciał. Ogarniesz to zdalnie jeśli podepnę datapad pod kontrolę lotów?

- Jeśli takie informacje będą w systemie to je zgarnę - przytaknęła. - Czyli będziemy musieli wytypować odpowiedni cel - zamyśliła się.

- Coś niezbyt dużego. Największe transportowce mają więcej załogi i straży, z mniejszych będzie łatwiej wyciągnąć cel. - podpowiedział Sol - I gdy się na nas skupią, bo na pewno to zrobią, Rhutunk z resztą będą mogli im uderzyć na dupy i wyrwać nam korytarz do Nilusa.

- Zrobimy co będzie koniecznie - wtrącił się Rhutunk.
- Ok. W takim razie zaplanuj to dobrze. Nie chcę widzieć tutaj żadnej improwizacji - twardo zażądała młodsza z sióstr Hayes.

- Nie mogę się pokazać, zbyt duże ryzyko że ktoś mnie tutaj rozpozna. - stwierdził Sol. - Lądujemy, ty zajmujesz się gadaniem kim jesteśmy i po co tutaj wylądowaliśmy, ja i HK schodzimy na ziemię, HK jako droid protokolarny, ja z włączonym maskowaniem. Dostaję się do kontroli lotów, podpinam tam datapad, daje Tobie znać, ty ich hakujesz i wybierasz cel. Ruszam w jego kierunku, dostaję się po cichu na pokład, HK niech się kręci gdzieś w pobliżu. Jeśli przy okazji zabije kilku strażników to się zdecydowanie nie obrażę. Tak długo jak uda mi się nie narobić rabanu robimy wszystko cicho, jak się zrobi głośno ponownie daje wam znać, Rhutunk i reszta zespołu rusza w kierunku moim i HK, anihilując wszystko co się rusza. Zaciągamy naszego ptysia tutaj, uciekamy i już w nadprzestrzeni wyciągamy z niego wszystko czego potrzebujemy. - zreasumował Sol. Ciężko było zaplanować coś więcej, nie mając ani mapy terenu, ani lokalizacji celu, ani przedziału czasowego w którym mieli operować. Nie słysząc sprzeciwów, ani zażaleń ruszył do zbrojowni.


***

Nieśpiesznie przeglądał swój sprzęt. Nie był w idealnym stanie, w zasadzie było mu do tego daleko, ale mimo intensywnego użytku wciąż działał. Na początek uzupełnił ogniwa w swoim blasterze, karabinie jak i module maskującym. Gdy te się ładowały nieśpiesznie rozebrał swoją broń i durastalowym wyciorem wyczyścił zarówno komory, jak i wnętrza lufy swoich broni z osadu. Niby broń była energetyczna, ale przy każdym wystrzale wewnątrz osadzały się odrobinki pierwiastków zawartych w powietrzu.
Usatysfakcjonowany złożył je do kupy i zabrał się za swoje wibroostrze. Nagroda od Zero. Ostrze było proste, pozbawione zbędnych ozdobników i całkowicie funkcjonalne. Sprawdził czy nigdzie na ostrzu nie osadziła się rdza, ani przebarwienia. Rozłożył rękojeść, sprawdzając przy tym działanie modułu jonowego. Wszystko grało. Złożył broń do kupy i sięgnął dłonią po kamień szlifierski który zakupił jakiś czas temu. Powoli zaczął nim przesuwać wzdłuż przebiegu ostrza, od dołu ku czubkowi. Było coś niezwykle uspokajającego w tej czynności, w pewnym sensie pozwalało mu się to zaczepić w tym momencie. W tej chwili. Niepokój związany z nadchodzącym zadaniem rozmył się, by w końcu zaniknąć w powtarzalnych ruchach dłoni. Przypuszczał że tak się czuli medytujący Jedi.
Gdy krawędź miecza była już satysfakcjonująco ostra zabrał się za swój pancerz. Naoliwioną szmatą starł z niego brud i pył, durastalowym wyciorem zdrapał natomiast sadzę. Sprawdził swoje schowki, czy wszystkie się gładko chodzą i zadowolny przywdział swój cały rynsztunek. Została mu tylko jedna rzecz. Z tą myślą zamknął wejście do zbrojowni i upewnił się że nikt z zewnątrz nie wejdzie nagle do środka. Wyciągnął miecz świetlny i odpalił go w ciszy pomieszczenia. Zielone ostrze wystrzeliło ku górze, rozświetlając otoczenie.
- Co byś teraz robił, gdybyś wciąż żył? Czemu dałeś mi tą broń? - wyszeptał, wiedząc że nie otrzyma odpowiedzi.

Rozmyślania przerwało mu charakterystyczne trzęsienie kadłuba, gdy statek wchodził w atmosferę planety. Sol zgasił miecz i schował go do wnętrza swojego pancerza. Był gotów.
 
Zaalaos jest offline