Anna stała zasmucona. Wszystko wokół wskazywało na to, że Zły skaził dusze najznamienitszych osób. Jak potężny mógł być? Czy to za jego sprawą cierpiała nieśmiertelna dusza Gergego? Z rozmyślań wyrwał ją nadchodzący biskup.
Gunther przedzierał się przez błoto. Jedna dłonią ściskającą mocno swoje powłóczyste szaty, po to tylko, żeby jak najmniej je ubrudzić. W drugiej zaś dzierżył pastorał.
- Na Boga, co wy tutaj wyprawiacie? Wszak wkraczecie z orszakiem zbrojnych na świętą ziemię! Cóż to za bluźnierstwo się wyrabia?
Anna nie zdążyła odpowiedzieć. Z wnętrza kaplicy dobiegły krzyki. ***
Francisca wyczekała momentu gdy ostani z mężczyn znikał za kotarą i z wprawą teatralnego sztukmistrza przybrała kolejny kostium. Dwa zręczne ruchy i jej włosy były upięte pod typowym dla żaków beretem. Zrobiła szybki krok w stronę zejścia i wtedy się zaczęło.
Jęk jakby ktoś ich torturował. Szczęk broni. Odgłosy walki?
Niczym strzała wybiegł zza kotary Jorg. Swój długi łuk zastąpił drewnianą pałką, ale teraz biegł z pustymi rękoma. Darł się wniebogłosy. - To przeklęło nasze dusze! Wszyscy przypadliśmy!
Upadł na kolana między zakonnicami i płaczkami. Był niespełna półtorej metra od żaka Przemysława, który nagle pojawił się w kaplicy. - Pater noster qui est in celis…
Rozpoczął gorliwą modlitwę sięgając dłońmi do swoich oczu. W ułamku sekundy zatopił w nich swoje palce, a słowa modlitwy przepadły w skowycie bólu.
Jedna z zakonnic zemdlała.
__________________ Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe. ”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej. |