Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-08-2007, 14:32   #33
Gettor
 
Gettor's Avatar
 
Reputacja: 1 Gettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputację
Walhir

Czułeś się dziwnie. Z jednej strony ogarnął cię wielki smutek z powodu braku piwa, z drugiej wściekłość, bo ci ignoranci śmiali się z was. Szukałeś wokół siebie swojej potężnej, dwuręcznej maczugi, ale nigdzie jej nie widzisz! W pierwszej chwili pomyślałeś, że jakiś parszywy złodziej ci ją ukradł, ale sobie szybko przypomniałeś, że wszystkie rzeczy oprócz odrobiny kruszcu zostawiłeś u Wulfgara w pokoju.
Wtem usłyszałeś głos Wulfgara:
- Racja przyjacielu a ja nie zamierzam się temu spokojnie przyglądać. Nie będzie nabijania się z naszej szkody, pijackie szkodniki!
Chwilę później usłyszałeś jak ktoś upada na podłogę, lecz nie widziałeś kto i dlaczego, bo wciąż byłeś pochylony szukając swojej maczugi.
Wstałeś szybko i zobaczyłeś jak jeden z pijanych i naśmiewających się z was ludzi leży na ziemi a z jego nosa leci wolno krew.
Reszta ludzi zamiast jakoś mu pomóc, zaczęła... jeszcze głośniej się śmiać!
Chwilę później czyjaś ręka szarpnęła cię za ramię i zostałeś zaprowadzony na zaplecze. Nieznajomy miał na sobie czarny płaszcz z kapturem i raczej nie kwapił się go zdjąć.
- Witaj - po głosie poznałeś że to elf - a raczej elfka. - Słyszałam że jesteś niezłym jubilerem. Szukałam takiego kogoś od kilku tygodni. Potrzebuję cię, żebyś mi to - pokazała zawartość prawej dłoni. Był w niej klejnot, który znasz, a zwany był Golden Draenite. - obrobił tak, żeby pasował do gniazdka w pewnym hełmie. Mówi się, że obrobiony klejnot zwie się Brilliant Golden Draenite. Co ty na to?

Wulfgar

-jak oni śmią ranić nasze uczucia, to niesprawiedliwe....-szeptał do ciebie Walhir- spójrz na nich, zataczają się jak dzieci... nie dla nich krasnoludzkie przysmaki.
Odpowiedziałeś mu szybko, ale twój towarzysz już zanurkował pod stół szukając czegoś.
Szybko i z narastającą furią podszedłeś do jednego z zataczających się, upitych i śmiejących się do łez ludzi.
Człowiek spojrzał na ciebie tępym wzrokiem i jednocześnie ty zrobiłeś zamach, żeby go uderzyć w szczękę, a on zaczął upadać przed siebie - w twoją stronę.
W rezultacie jego upadająca głowa spotkała twoją pięść, a człowiek z hukiem upadł nie na twarz (na ciebie), lecz na plecy.
Jego "koledzy" wydawali się tym nie przejmować - byli zbyt upici, by pojąć co się właśnie stało.
Po chwili zobaczyłeś, że zaczęli się śmiać - już nie z ciebie, ale z towarzysza, którego właśnie powaliłeś.
Spojrzałeś za siebie, żeby posłać Walhirowi promienny uśmiech zwycięstwa, ale nigdzie nie widziałeś swojego towarzysza!
Widziałeś za to Thaliona... leżał na podłodze i zbierało mu się na wymioty.

Thalion

Niestety ty nie jesteś tak trzeźwy jak twoi krasnoludzcy towarzysze, lecz jednocześnie nie jest z tobą tak źle jak z innymi ludźmi w tawernie. Patrzyłeś jednym okiem jak Walhir szuka swojej maczugi, a drugim jak Wulfgar powala bez problemu jednego z upitych.
W pewnym momencie świat zawirował ci przed oczami i spadłeś z krzesła. Wszystkie krzyki i śmiechy w sali nagle zrobiły się dla ciebie bardzo bolesne... Zacząłeś się kiepsko czuć... wiedziałeś że możesz w każdej chwili zwymiotować...

Vedin

Podszedłeś do pijaka i powiedziałeś serdecznie.
- Witaj przyjacielu.
Człowiek spojrzał na ciebie nader tępym wzrokiem.
- Trzym mgę słżyććć? - powiedział niezbyt trzeźwym głosem. Mimo, że między wami były dobre 2 metry odległości, czułeś od niego alkohol mocniej niż czułbyś z kufla piwa gdybyś siedział przy stoliku.
- Chciałbym abyś pomógł mi w pewnym eksperymencie. - odpowiedziałeś uprzejmie.
Pijak spojrzał na ciebie znów tym tępym wzrokiem.
- Njee, f życiuuu! Njee chce szadnych krczakówww!
Niezbyt zważając na odmowę człowieka, zacząłeś rzucać czar. Zacząłeś wykonywać palcami skomplikowane ruchy i jednocześnie wypowiadałeś inkanację. Miałeś silne wrażenie, że znasz te ruchy i słowa już od dawna...
Po chwili skończyłeś i w stronę człowieka poleciał gruby, czarny promień magii. W księdze pisało, że ostatni gest musisz utrzymywać, inaczej czar straci moc, więc stałeś z palcem wskazującym prawej ręki skierowanym w człowieka.
Kiedy promień uderzył pijaka w pierś, usłyszałeś krzyk czystej agonii - na jego ciele najpierw pojawiły się czarne bąble, które po niedługim czasie wybuchały jeden po drugim wywołując kolejne krzyki bólu.
Po kilku sekundach poczułeś, że czar wysysa energię z ciebie stopniowo, a nie jednorazowo jak pisało w księdze. Lecz byłeś zbyt podekscytowany by przerwać i patrzyłeś co się dalej dzieje z człowiekiem.
Kiedy wszystkie czarne bąble już wybuchły, z nosa, uszu i ust człowieka zaczęła sączyć się krew. Zaczął się nią krztusić, aż w końcu umarł.
Przerwałeś wtedy działanie czaru. Właściwie nie wiedziałeś co myśleć o tej Unstable Afflication. Z jednej strony bardzo skutecznie torturowała i nawet zabijała, ale z drugiej wyssała sporo energii z ciebie - ponad połowę.

David

Dzięki swojej wrodzonej szybkości, udało ci się szybko wstać i nawet pantera wydawała się tym zaskoczona. Obracając szybko ostrze w ręku wbiłeś je zwierzęciu w gardło. Pantera wydała z siebie straszliwy, zatykający uszy ryk i padła na ziemię martwa.
Rzuciłeś się do ucieczki słysząc za sobą dźwięki innych zwierząt - bardziej spłoszonych rykiem ginącej pantery niż zainteresowanych całą sytuacją.
Doszedłeś do miasta i poszedłeś do karczmy.
W środku odbywała się przysłowiowa burda. Kilku ludzi śmiało się z innego, który wydawał się spać. Dostrzegłeś też Wulfgara, który stał obok nich wyraźnie z czegoś dumny. Widziałeś też Thaliona leżącego na podłodze, któremu zbierało się na wymioty.
Poszedłeś szybko do swojego pokoju opatrzeć swoje rany, lecz z ulgą stwierdziłeś że oberwałeś tylko w pierś - miejsce gdzie pantera trafiła swoją łapą i powaliła cię na ziemię. Nie leci ci też krew - jedyne czego możesz się obawiać to siniak.
 
Gettor jest offline