Lee stał oparty o drzwi Uaza, autko chodziło na jałowym biegu Azjata palił Red Apple starając się zachować nonszalancką pozę. W jedno ucho miał wetkniętą słuchawkę, kiedy usłyszał akcje dwóch gości z psem akurat inhalował dym i aż zgiął się w pół z parsknięcia śmiechem, które szybko zmieniło się w kaszel.
Mógł mieć tylko nadzieje że z zewnątrz wyglądało to bardziej na dymek który wszedł w niewłaściwie… Odkaszlną splunął, i wrócił na tryb czuwania w końcu akcja była poważna nawet jak ten moment był prześmieszny. Przeszło mu przez myśl, że pewnie teraz kibel mają zapchany spuszonymi dragami.