Berni poddał się zaleceniom Lothara i bawił się piekielnego berka z pozszywanym Frankiem. Ale mimo, że zabawa była przepyszna, to kleryk był obolały i poraniony i nawet dreszczyk emocji nie mógł sprawić, że Zingger chciał ją kontynuować.
Gdy dosłyszał głos banity Leonarda, skinął głową na znak, że rzeczywiście już czas. Nie zwalniając tempa pobiegł w kierunku szklarni, gdzie zniknęła przed chwilą Margritte. Nie zamierzał wbiegać pędem do środka, lecz zatrzymać się, aby, Ranaldzie dopomóż, nie wpakować się w jakieś paskudztwo. |