Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-04-2020, 11:27   #33
Pan Elf
 
Pan Elf's Avatar
 
Reputacja: 1 Pan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputację
W kawiarni przywitał ją przyjemny zgiełk ludzkich rozmów, krzątających się pracowników i brzdęku naczyń czy skrzypnięć przesuwanych po podłodze krzeseł. Pierwszym, co nasunęło się Wendy na myśl, było skojarzenie z wieloma lotniskowymi kawiarniami na większych i mniejszych terminalach. To właśnie tam spędzała większość czasu, kiedy przerwy między kolejnymi lotami były kilkugodzinne. Było to miłe skojarzenie, przywracające odrobinę normalności do jej życia. Adams przyłapała się nawet na tym, że tak właściwie tęskni za swoją pracą i za godzinami spędzonymi na przeróżnych lotniskach, popijając kawę i przyglądając się podróżującym. Nie, tak naprawdę to nie za tym tęskniła. Brakowało jej codziennej rutyny i poczucia bezpieczeństwa i stabilizacji, z których została obrabowana jak tylko otrzymała ten przeklęty list.

Wendy ścisnęła mimowolnie mocniej torebkę, w której wciąż spoczywała koperta z tajemniczą wiadomością. “No dobrze, jestem tu. Na jakimś cholernym zadupiu zapomnianym przez świat. I co teraz?” Uśmiechnęła się gorzko, bo nie znała odpowiedzi na zadane sobie w myślach pytanie. Rozejrzała się po urokliwym pomieszczeniu kawiarni “U Matta”, ale nigdzie nie zauważyła kogoś, kto mógłby wyglądać na właściciela lokalu. Szkoda, pomyślała, po czym niewidzialnie wzruszyła ramionami i usiadła przy jednym ze stolików. Pozostało jej czekać na Islę. Wendy była dobra w czekaniu i obserwowaniu, przecież tak właśnie spędzała wiele godzin pomiędzy kolejnymi lotami, kiedy nie było wystarczająco czasu na zwiedzanie, ale też było go za dużo, by od razu ruszać na pokład. Tęskniła za tym, ale wcale tego nie lubiła. Nie lubiła marnować czasu, najchętniej byłaby w ciągłym biegu, cały czas coś robiąc, cały czas coś odkrywając, zupełnie jak niegdyś jej brat bliźniak…

Na jej szczęście z zatracenia się w smutnych wspomnieniach z przeszłości i nie tak odległej źle przespanej nocy wybudził ją głos kelnerki, która stanęła przy jej stoliku pytając o zamówienie. Wendy uniosła wzrok i spojrzała brązowymi oczami na młodą dziewczynę. Uśmiechnęła się do niej życzliwie, choć był to raczej uśmiech wyuczony - ten sam, którym obdarowywała pasażerów.
- Poproszę latte - powiedziała uprzejmym tonem, odgarniając włosy za prawe ucho. - Jeśli to możliwe, to na mleku bez laktozy. Bez dodatkowego cukru. Dziękuję.

Wkrótce później pojawiła się Isla Mitchell, nowa znajoma Wendy. Adams nie należała do osób, które szczególnie pielęgnowały znajomości - głównie ze względu na wykonywany zawód i wieczne przebywanie w trasie - ale zdecydowanie potrafiła sobie zjednywać ludzi. Poza tym, choć sama jeszcze się do tego nie przyznała, cieszyła się, że znalazła sobie towarzystwo w tym dziwnym mieście. Właściwie to cieszyła się na każdą nową znajomość i choć nie zamierzała tego przyznać, to była bardzo samotna i brakowało w jej życiu ludzi.

Uwadze Wendy nie umknęło otarcie na przegubie ręki Isli. Ślad był czerwony i wyglądał na świeży. Ciekawość namawiała, by zapytać, dowiedzieć się więcej, ale zdrowy rozsądek i powściągliwość w kontaktach ludzkich wygrał i Adams nie ruszyła tego tematu. Postanowiła zostawić go na jakiś czas, może Mitchell sama do tego nawiąże, a może nadarzy się ku temu sposobność.

- Chętnie przejdę się po mieście. Miałam okropną noc i z jakiegoś powodu przespałam pół dnia, gdzie nigdy mi się to nie zdarza - odparła szczerze Wendy, znajdując w kobiecie osobę, której mogła się wygadać, choć nie wdając się w szczegóły. - Przyda mi się więc trochę ruchu na świeżym powietrzu. Muszę jednak przyznać, że jestem zawiedziona kawiarnią. Po twoich rekomendacjach liczyłam na niezobowiązujący flirt z przystojnym właścicielem, a tu ani grama takiego - dodała już weselej.
 
Pan Elf jest offline