Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-04-2020, 14:15   #28
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Już na zewnątrz dało się słyszeć przytłumioną ale słyszalną muzykę. Wejście było otwarte ale przed dalszą częścią był coś na kształt holu. A w nim połączenie szatni, recepcji i posterunku ochrony.

- Masz jakąś broń? No tutaj trzeba zostawić broń i inne takie niebezpieczne przedmioty. - Julie uprzedziła koleżankę gdy ustawiła się jako pierwsza w kolejce za hałaśliwą grupką jaka stała przed nimi. Zostawiali swoje płaszcze i wierzchnie okrycia ujawniając wreszcie swoje imprezowe kreacje. Na ladzie zostawiali też cienkie łańcuchy jak od breloczków którymi można było jednak mocno kogoś sieknąć. Ktoś położył nawet kastet a kobiety pokazywały ochroniarzom zawartość torebek. Jeśli ktoś miał na sobie jakąś kapotę to musiał pokazać, że nie ukrywa pod spodem niczego nieprzyjemnego. Ale jakoś było bez dosłownego trzepania każdego zakamarka ciała a owa grupka jak i chyba Julie traktowali to rutynowo. Nie psuło im to humoru i żartowali sobie w najlepsze ledwo zwracając na te procedury uwagę.

Inu zgodnie z zaleceniem wzięła okulary zawiesiła je jednak na dekolcie koszulki, nieco go pogłębiając. W szatni spokojnie zdała płaszcz i… po chwili wahania odłożyła myśliwski nóż w pochwie, spoglądając ochroniarzowi prosto w oczy. Na szczęście Koi pewnie zapewnią jej nowy przed trasą.

Facet za ladą przyjął nóż i rzeczy Amandy po czym wrzucił je do reklamówki a tą zaniósł gdzieś do szafki. Po chwili wrócił z pustymi rękoma po czym podał jej blaszkę z numerkiem. - Nie zgub bo nie dostaniesz z powrotem swoich rzeczy. - powiedział z sympatycznym uśmiechem. Julie czekała na nią przy tych dwóch co sprawdzali ubrania. Ci chyba byli zadowoleni, że mogą sobie obejrzeć z bliska takie dwie ślicznotki w obcisłych wdzankach bo się uśmiechali do nich tak samo przyjaźnie jak ten ich kolega za ladą. Ale jednak sprawdzili ich tak samo jak resztę.

- No to jesteśmy! Chodź, zajmiemy stolik, tam mam taki mój ulubiony! - Julie klepnęła ramię Amandy tak samo jak w autobusie gdy dawała jej znać, że już czas wysiadać. Ale tym razem odkryta dłoń trafiła na odkrytą skórę żywego ciała a nie mokrą kurtkę więc dotyk był przyjemniejszy. Blondynka śmiało lawirowała między gośćmi i stołami, kolorowymi neonami i muzyką jaką serwował jakiś DJ.

- Mamy szczęście! Jest wolne! - ucieszyła się blondynka gdy wskazała na wolny stół i flankujące go z trzech ścian sofy. Na dwie osoby to było aż nadto miejsca. - Mam znajomą kelnerkę, fajna babka. Mamy umowę, że do 21-ej zatrzymuje mi ten stolik. A jest trochę przed. - poinformowała Amadnę gdy sadowiła się na jednej z sof.

Inu ruszyła za swoją przewodniczką wciskając numerek do niewielkiej kieszonki spodni. Idąc za Julie rozglądała się po lokalu szukając odruchowo znajomych twarzy.

Widząc, że jej przewodniczka sadowi się na jednej z sof, dosiadła się tuż obok.
- Masz znajomych wszędzie? - Wyszczerzyła się do Julie.

- Nie no coś ty! - dziewczyna w skórzanej kamizelce roześmiała się niefrasobliwie. - Po prostu tutaj dość często bywam. Dobre miejsce by się z kimś zabawić. Albo ze znajomymi albo z kimś nowym. - wyjaśniła sekret tych swoich znajomości. - Pożyczysz okulary? To pójdę po drinki. Co ci zamówić? - wskazała dłonią na dekolt nowej koleżanki na którym ta zawiesiła ciemne okulary.

Inu już sięgała po ciemne okulary ale zawahała się.
- Może ja pójdę? Ostatnio ty stawiałaś. - Amanda wstała od stolika i rozejrzała się za barem gdzie możnaby zamówić te drinki.

- No to chodź razem. Nie bój się nikt nie zajmie tego miejsca a jak nawet najwyżej pogadam z moją kumpelą i ich wyprosi. - blondynka z przekutą dolną wargą niefrasobliwie machnęła dłonią na znak, że jej zdaniem nie ma się o co martwić z tym stolikiem. Wstała i razem z Amandą ruszyła znów pomiędzy podobnymi stołami.

- A ze stawianiem to sama nie wiem. Jak jedna będzie stawiać drugiej to przypadkiem to nie będzie randka? - zapytała odwracając blond czuprynę w stronę idącej obok koleżanki. Wyszły już na główniejszą przestrzeń i podchodziły do baru. Tam było już całkiem sporo gości stojących lub siedzących na wysokich stołkach. Za barem uwijała się trójka barmanów, dwie kobiety i jeden mężczyzna.

- O… nie chciałabyś być ze mną na randce? - Zażartowała stając przy barze i machając na barmanów.

- Z taką ślicznotką w obcisłych spodniach? - blondynka oparła się łokciami o blat stołu przesuwając spojrzeniem po stojącej obok niej brunetce w tych obcisłych spodniach o jakich mówiła jakby dopiero teraz przy barze spotkała ją po raz pierwszy. - Pewnie, że bym chciała! - roześmiała się wesoło do twarzy właścicielki tych spodni. - Podoba mi się twój kolczyk. - rzekła tym lekkim, wesołym tonem stukając się w nozdrze gdzie Amanda miała swój kolczyk. - Kręcą mnie kolczyki i tatuaże. - wyznała swobodnie ale ruch za barem przykuł jej uwagę.

- Dora! Dora! Cześć! Znajdziesz dla nas chwilkę!? - zamachała do jednej z dziewczyn za barem. Ta uniosła głowę i pomachała jej przyjaźnie kiwając twierdząco głową. Ale właśnie komuś robiła drinka. - To jest Dora, ta moja kumpela co ci mówiłam. - rzekła już ciszej wyjaśniając brunetce z kim właśnie rozmawiała.

- Heh… ciekawe fetysze. - Inu roześmiała się i spojrzała na znajomą Julie. W sumie miała info, którego potrzebowała. Czemu się do cholery stąd nie zmyje? Po chwili spojrzała znów na swoją przewodniczkę. - Czyli uznajemy to za randkę i teraz ja stawiam?

- No to jednak randka? To jak randka i po paru kolejkach mamy mieć dylemat czy jedziemy do mnie czy do ciebie to mogę iść na taki układ.
- blondynka ściągnęła usta i zmrużyła oczy gdy niby się poważnie zastanawiała nad tą propozycją. Ale w końcu znów przyjęła sprawę z humorem i rozbawionym uśmiechem.

Inu roześmiała się.
- Raczej dylematu by nie było… do mnie jest w cholerę daleko i do tego nie mam takiego sprzętu jak ty w łóżku. - Mrugnęła do swojej towarzyszki.

- O! Masz ochotę pobawić się tym sprzętem? - blondynka wyglądała na zaskoczoną. Ale bardzo przyjemnie zaskoczoną. - To cudownie! - ucieszyła się tak bardzo, że aż uderzyła dłonią w blat lady. - Ale muszę cię uprzedzić. Po paru kolejkach dostaję takiej pary, że niewiele osób daję sobie potem ze mną radę w łóżku. - Julie popatrzyła filiternie na koleżankę z lekko drwiącym uśmieszkiem. Chociaż mimo to ekscytacja zdawała się promieniować z nie tylko z jej spojrzenia.

- Cześć dziewczyny. Co mogę dla was zrobić? - barmanka ubrana w jasną koszulę oparła się o szeroko rozstawionych ramionach i popatrzyła na swoje klientki. To była ta dziewczyna do jakiej wcześniej machała Julie.

- To może ty nam coś wybierz. - recepcjonistka wydawała się tak poruszona z tej radości, że chyba już mniejszą uwagę zwracała co będą pić i robić w klubie. - A! Amanda to jest Dora, najlepsza barmanka w tym lokalu. No i moja kumpela. A Dora, to jest Amanda, pozałyśmy się wczoraj w pracy. - dziewczyna stojąca przy Inu jakby przypomniała sobie, że powinna sobie przedstawić swoje znajome które ze sobą jeszcze nie miały przyjemności.

- Cześć, miło mi cię poznać. - Dora uśmiechnęła się przyjaźnie do Amandy i wyciągnęła dłoń na przywitanie.

Inu uścisnęła dłoń barmanki.
- Coś owocowego z wódką? - Amanda zaproponowała typ drinka jaki mogłaby wypić, nie wiedziała co oferuje lokal, a skoro miały już znajomą barmankę to mogła im podsunąć jakiś konkretny drink.

- Zrób nam różową parasolkę. - Julie szybko podpowiedziała koleżankom czego mogą się napić. Dora skinęła głową, odwróciła się do tyłu, postawiła dwie jeszcze puste, wysokie i smukłe szklanki po czym zaczęła szykować te alkoholowe napoje.

- Jakie plany macie na dzisiaj dziewczyny? - zagaiła barmanka gdy chwilę musiały postać aby mogła zrealizować to podwójne zamówienie.

- Dosyć luźne. - Inu oparła się oboma łokciami o ladę, napić się… może kogoś wyrwać. - Mówiąc "kogoś" spojrzała na stojącą Julie.

- No to pomyślnych łowów i udanej zabawy.
- Dora uśmiechnęła się może do słów Amandy a może do gestu Julie która gdyby ktoś mógł mieć jeszcze jakieś wątpliwości to przymilnie przysunęła swoją głowę do Amandy tak, że ich policzki otarły się o siebie a ona sama jeszcze objęła ją ramieniem.

- Mam nadzieję, oj duże nadzieje na te udane łowy i zabawy. - Julie wydawała się tak rozbawiona jakby już była po paru drinkach. A przecież barmanka dopiero co postawiła przed nimi pierwszą kolejkę.

- A w ogóle Dora, może ty wiesz gdzie można złapać Leroy’a? Wiesz tego z mojej pracy. Albo Drzazgę. Tą gladiatorkę z Cotton Club co jej Leroy załatwił robotę w zachodniej wieży. - recepcjonistka niespodziewanie zmieniła temat chociaż nadal przytulała się do siedzącej obok brunetki.

- Leroy? Nie to chyba wiem o kim mówisz ale on raczej do nas nie przychodzi. - dla barmanki temat i osoba Leroy’a musiała być dość mętna sądząc po tym jak zmrużyła brwi i jak o nim mówiła. - Ale Drzazga powinna być u nas w niedzielę wieczorem. Obleawają jakiś awans czy coś takiego. Zamówili u nas stolik. - przy kolejnym nazwisku barmanka miała precyzyjniejsze wiadomości.

- Oh, Dora, jesteś kochana! - Julie wyciągnęła dłoń i uściskała kumpelę zza baru przy okazji całując ją w policzek.

- Widzisz Amanda? Mówiłam ci, że Dora to najlepsza barmanka w tym lokalu. - blondynka pokiwała głową śmiejąc się wesoło jakby kumpela właśnie potwierdziła jej wcześniejsze słowa do innej kumpeli.

- Widzę. - Inu przyjęła drinka i wzniosła toast. - To zaczniemy od toastu za najlepszą barmankę? - Zaproponowała Julie. Gdy wypiły zwróciła się do Dory.

- A to poczekajcie, też sobie zrobię. - Dora roześmiała się za ten sympatyczny toast na jej cześć, rozejrzała się po swojej stronie baru i w końcu sięgnęła znów po kolejne szkło. Tym razem kieliszek i dla siebie.

- Nie zamykacie lokalu z tej okazji, będzie opcja by tu wpaść i spróbować się złapać z tą Drzazgą? - Uśmiechnęła się do barmanki.

- A lokalu nie zamykamy. Drzazga wynajęła jeden stolik więc pewnie będzie dość kameralnie. Reszta lokalu będzie otwarta jak zawsze. No ale jak ją łapać przy tym stole to już nie wiem. - barmanka z wprawą sobie przygotowała małego drinka z zauważalną częścią zrobionego z wódki tak akurat by go wychylić na jeden raz. - Mają zamówiony stół 47. Od 20-ej. - zwróciła się do Julie jakby miało jej to coś powiedzieć.

- To wiem gdzie! Pokażę ci. - blondynka skinęła głową do swojej ulubionej barmanki i zaraz zapewniła swoją nowa koleżankę, że jej wszystko powie i pokaże.

- No to salut! - Dora wzniosła toast i na jeden łyk wypiła zawartość swojego kieliszka. Julie dołączyła się wypijając spory łyk ze swojej szklanki.

Inu wypiła toast z uśmiechem i spojrzała na opróżnioną w sporej części szklankę.
- Zrobisz nam od razu po drugim? - Amanda planowała skorzystać z okazji, że już są przy barze i mają uwagę barmanki. - A co do łapania się z Drzazgą... cóż. Jakoś sobie poradzę.

- Pewnie. Posmakowało co? - Dora skineła z pogodnym uśmiechem i wyjęła dwie kolejne podobne szklanki po czym zaczęła szykować podobny zestaw. Który gdy się wymieszał rzeczywiście miał trochę różową barwę. A do tego prawdziwą, koktailową parasolkę.

- To proszę. - postawiła na ladzie dwie, pełne szklanki bo te z pierwszej kolejki faktycznie już były bardziej puste niż pełne.

- Dzięki wielkie Dora! Jesteś najlepsza! Musimy się w końcu znów umówić na jakiś wypad! - Julie wzięła swoją szklankę, uściskała jeszcze raz kumpelę zza baru, cmoknęła ją w policzek i stopniowo zaczęła odchodzić od baru.

- O tak, musimy. - dziewczyna zza baru zgodziła się z tym pomysłem i pomachała im dłonią na pożegnanie.

Inu wzięła swoje drinki i jeszcze pomachała jedną na pożegnanie nim skierowała się w stronę stolika, przy którym wcześniej na chwilę usiadły.

- Widzisz? Mówiłam ci, że tu warto przyjść. No i, że Dora jest najfajniejsza z nich wszystkich. - roześmiała się uszczęśliwiona blondynka wznosząc kolejny toast końcówką drinka z pierwszej szklanki. - Za nas i naszą zabawę! - zawołała wesoło.

- Dora też lubi się fajnie zabawić. No ale w weekendy pracuje tutaj to wieczory jej odpadają. - wyjaśniła o kumpeli jaka została przy barze.

Inu wypiła toast.
- Zabawić w sensie wypić w takim klubie? - Amanda pozwoliła sobie na nieco zadziorne spojrzenie w kierunku swojej przewodniczki.

- Noo teeżż. - roześmiała się blondynka troszkę się przy tym rumieniąc. Przeciągnęła odpowiedź by dało się usłyszeć dwuznaczność wypowiedzi.

- Zazwyczaj sama tu przychodzisz? - Inu pozwoliła sobie na zmianę tematu i spojrzała na salę, ciekawa kogo tego wieczoru przywiało do Matrixa.

- Czasem tak. Ale zazwyczaj staram się z kimś umówić. No tak trochę bezpieczniej z kimś niż tak samej nie? - uniosła nieco swoje wypielęgnowane brwi do góry kręcąc do tego trochę głową na znak, że nie jest tak całkiem roztrzepana by nie myśleć o własnym bezpieczeństwie.

- Tutaj jest w porządku. Sama widziałaś ochronę przed wejściem. - wskazał drinkiem mniej więcej w stronę gdzie było główne wejście. - Jak ktoś zaczyna dymić albo robić nieprzyjemności to też ściąga obsługę. No ale na zewnątrz i po drodze to samotna dziewczyna może mieć różne przygody. Dlatego wolę wychodzić na miasto z kimś jeszcze. - wyznała rozkładając rączki na boki ale sama zaczęła wreszcie lustrować otoczenie kto dzisiaj jest w tym lokalu.

Przy stoliku obok siedziała samotnie jakaś młoda kobieta ubrana w niezbyt elegancki strój jakby wyszła do sklepu a nie w weekendową noc do klubu. Krótkie włosy ścięte na jeża sugerowały, że może jest kimś z wojska. Siedziała nad swoją szklanką też rozglądając się co jakiś czas po lokalu.

Niedaleko bawiła się inna grupka prawie samych kobiet. W tym towarzystwie był tylko jeden facet. Grupka obsiadła jeden ze stołów podobnie jak Amanda i Julie a i tak było tam jeszcze trochę wolnego miejsca. Bawili się przednie chyba świętując jakiś sukces co można było sądzić po dolatujących czasem głośniejszych słowach.

- Oo… - westchnęła blondynka gdy zatrzymała wzrok gdzieś parę stołów dalej. Widząc, że partnerka na nią spojrzała nakierowała ją ruchem szklanki na właściwy adres. - Tych akurat nie lubię. Wredni są. Zwłaszcza te głupie pindy. - machnęła niedbale reką w kierunku trójki osób, dwóch kobiet i mężczyzny jacy byli sobą zajęci gdzieś w tłumie gości. Ale chyba nie dostrzegli Julie albo po prostu ją ignorowali.

- A czym sobie zarobiły na te urocze określenie. - Amanda zaśmiała się i na chwilę skupiła wzrok na grupce dopijając pierwszego drinka.

- Bo to głupie pindy! - prychnęła z irytacją blondynka jakby to tłumaczyło wszystko. - Naskoczyły kiedyś na mnie w kiblu jak sobie pudrowałam nosek czy coś, one też i jakoś przychrzaniły się do mnie. Nie ma o czym gadać. Po prostu omijamy się od tamtej pory. A też tutaj często przychodzą. A tamten goguś to facet tej ciemnej. - pozwoliła sobie na niechętny komentarz względem omawianej trójki gości.

- Czaję… Nie bywam w takich miejscach to i laski w kiblach mnie nie zaczepiają. - Inu przyznała się do braku tego typu doświadczeń. Odwróciła wzrok od grupki i skupiła się na kobiecie ubranej w nieco niechlujny strój. Zawsze fascynowały ją takie “niedopasowane “ indywidua. - Nie ma co się nimi przejmować.

Wzrok Amandy wędrował dalej. W klubie zebrały się zarówno grubki jak i samotnicy tacy jak “niedopasowana kobieta. Przy barze właśnie stanęła jakaś dziewczyna w zbyt mocnym makijażu. Nie wyróżniała się jednak poza tym niczym. W przeciwieństwie to jakiegoś ostro wytatuowanego faceta, spoglądającego nieco nieprzyjemnie w kierunku tańczących ludzi. No i jeszcze była banda, która wyglądała jakby ją świeżo ze szlaku ściągnięto, ale znów same laski. No dobra był jeden rodzynek… ale wątpiła by wolny.

Przeniosła wzrok na ludzi wijących się w rytm puszczanej tu muzyki.

- Jej… Dzisiaj prawie wszędzie same dziewczyny… A facetów mało. Zwłaszcza takich ciekawych. - jęknęła blondynka gdy zdążyły już całkiem porządnie zlustrować okolicę. DJ puszczał kolejne kawałki, stroboskopy i neony oświetlały salę taneczną gdzie goście w różnorodnych ubraniach tańczyli jak kto umiał. Jedni lepiej drudzy mniej dobrze ale parkiet wydawał się całkiem popularną rozrywką dla klubowiczów. No ale jakoś tak trafiły, że w okolicy damska część gości zdecydowanie przeważała liczebnie nad tą brzydszą.

Ze dwa stoły dalej dosiadły się dwie kobiety. Obie w okularach ale zwykłych a nie matrixowych. Siadły ze swoimi szklankami dyskutując ze sobą o czymś zawzięcie. Widocznie temat je poruszał na tyle, że nie bardzo zwracały uwagę na resztę klubu. W pewnym momencie jedna z nich wyjęła z torebki niewielki notes, otwarła go, położyła na blacie i coś na jego podstawie tłumaczyła tej drugiej.

Do sali weszły też trzy inne kobiece sylwetki. Amanda przez skórę mogła wyczuć przybyszy spoza miasta. Stanęły gdzieś na skraju parkietu i rozglądały się trochę ciekawie, trochę niepewnie po tym klubie jakby tu były po raz pierwszy. Wszystkie miały na sobie dżinsowych kurtek, skórzanych kamizelek, wytartych dżinsów i niezbyt klubowych butów. Ale za to pewnie odpowiedniejszych do chodzenia.

A z parkietu zeszła właśnie jakaś parka. Młodzi ludzie u progu prawdziwej dorosłości. Zdyszani i spoceni po wyczynach w tańcu łapczywie rzucili się na swoje drinki aby uzupełnić płyny i zwilżyć gardła.

- No nie wiem… Wpadło ci coś w oko? - blondynka popatrzyła sceptycznie na okolicę po raz ostatni i niezdecydowana zwróciła się do swojego gościa.

Inu uniosła swój drink uśmiechając się.
- Mi tu dobrze. - Upiła łyk. - Jesteś stąd? Ze Zgniłego Jabłka?

Amanda w ogóle nie przejmowała się brakiem ewentualnych partnerów. Ona i tak widziała się następnego dnia ze swoją "dziewczyną" no i z Kanmi.

- I nie i tak. Zależy jak na to patrzeć. - blondynka też przestała się rozglądać po reszcie lokalu i skoncentrowała swoją uwagę na rozmówczyni. Zaczęła bawić się swoją kolorową parasolką jeżdżąc nią po krawędziach swojej szklanki.

- Pochodzę z enklawy na północy. Jak się urodziłam i dorastałam to jeszcze to nie był Nowy Jork. No ale parę lat temu nasze władze zawarły deal z Collinsowem no i teraz jesteśmy częścią prezydenckiej demokracji. - mówiła jakby to nie był jej ulbiony temat i nie pałała miłością do prezydenckiej władzy.

- No a ty? Skąd się biorą takie ślicznotki? - Julie szybko zmieniła temat i teraz uśmiechała się patrząc na Amandę z zaciekawieniem i fascynacją.

Inu roześmiała się.
- Z Miami. - upiła spory łyk patrząc na w połowie pustą szklankę. - Przyjechałam w te okolice dwa lata temu i jakoś takoś się ostałam.

- Miami?! Jej mam taki serial na płycie! “Policjanci z Miami”! Oh, ten Don Johnson to taki przystojniak!
- widocznie nazwa rodzimego miasta z czymś się jednak kojarzyła rozmówczyni. I to nawet całkiem pozytywnie.

- Opowiadaj jak tam jest! Tam są takie słoneczne plaże? I takie błękitne niebo a nie takie jak tutaj. I te motorówki! Ojej chciałabym kiedyś przejść się boso po takiej prawdziwej plaży w prawdziwym bikini… - dziewczyna z Nowego Jorku okazała się być bardzo podekscytowana na wpół mitycznym dla siebie miastem które pewnie kojarzyła ze wspomnianego serialu. Na swój sposób to nadal tak tam było. Były wieżowce w centrum, błękit nieba i wody, złote plaże a nawet motorówki. Ale była też dżungla, niewolnictwo i miasto zarządzane przez bezwzględną radę którą dawniej pewnie nazwano by po prostu mafią. Chociaż tutejsze władze i system jaki wprowadziły też niekoniecznie mógłby zachwycić dawnych Amerykanów. Ale nie było róży bez kolców i panowała polityka coś za coś. Wszyscy musieli iść na kompromisy i ustępstwa by jakoś przetrwać a nawet się rozwijać.

- Wiesz… to już nie do końca tak wygląda. - Inu uśmiechnęła się do swojej towarzyszki. - No ale plaże są… bikini pewnie też dałoby radę skombinować.

- Wiesz… nasza Statua też już nie do końca wygląda tak jak kiedyś.
- Julie zrewanżowała się podobnym tonem w jakim odpowiedziała jej nowa koleżanka. - No wiem. Pewnie też nie jest tak pięknie jak było. No ale wszędzie tak jest. Ale i tak bym chciała tam być. Mówisz, że plaże i bikini tam są? No to czego więcej trzeba? - westchnęła rozmarzonym tonem. Chyba nawet jeśli zdawała sobie sprawę z realiów powojennych to południowy cypel Florydy i tak wydawał jej się fascynującym miejsce.

- Pomyśl. Złoty piasek pod stopami, bikini na sobie i błękit nieba nad głową. - westchnęła do tych swoich fantazji. - A tutaj? No woda jest ale kto by się chciał w niej kąpać? Szara, zimna i śmierdząca. W ogóle nie mam ochoty pluskać się w tej zimnej zupie. - prychnęła z irytacją na wody tutejszych rzek, jezior i oceanu. Tu akurat Amanda mogła przyznać jej rację. Pod względem widoków i kąpieli to Nowy Jork nie miał startu do Miami.

- Albo gdzie tu chcesz pójść w bikini? Chyba po domu. Na zewnątrz albo coś wali syfem ze szczelin albo pada deszcz, śnieg czy coś innego albo jest zwyczajnie za zimno. Słoneczne dni to pewnie można by policzyć na palcach jednej ręki. - westchnęła z mieszaniną rozczarowania i goryczy. Ale akurat pogoda przy północnym Atlantyku może nigdy nie była zbyt łagodna ale odkąd Amanda przyjechała do tego miasta to była naprawdę paskudna. I to bez względu na porę roku. A z tego co się przez ostatnie dwa sezony nasłuchała to raczej była norma w tym mieście.

- Tam jest dżungla. - Amanda dopiła drugiego drinka. - Czasami masz wrażenie, że same drzewa chcą cię zeżreć, jakby mutantów i innego wyłażącego z niej syfu nie było za mało.

- Do tego na południu są ludzie i ludzie. Wiesz… niewolnicy i ludzie, którzy uważają że mają prawo mieć innych ludzi na własność.
- Inu skrzywiła się na to wspomnienie. - Ja miałam farta… żyłam na pograniczu to i wszyscy mieli mnie w dupie, chyba że przyłaziłam z gamblami, to wtedy nawet jakiś hajs udawało się zgarnąć.

- Drzewa chcą cię zeżreć? Pff! A tutaj chce cię zeżreć samo powietrze!
- mruknęła z irytacją na tutejsze niedogodności. Upiła łyk ze swojej szklanki i pobawiła się chwilę wodząc parasolką po jej krawędzi w jedną i drugą stronę.

- Domyślam się, że nie jest tam tak pięknie jak w tym serialu. I mogło się dużo pozmieniać. Ale tutaj i pewnie wszędzie indziej też tak jest. A dla złotego piasku i bikini chciałabym to zobaczyć sama. - westchnęła z żalem. Dopiła swoją szklankę do końca i energcznie odstawiła ją znów na stół.

- Dobra, zaczynam smęcić jak jakaś durna blondynka a miałyśmy się bawić. Pójdę po drinki. To samo czy masz ochotę na coś innego? - rozmówczyni Amandy w końcu machnęła ręką na te swoje fantazje które z tej perspektywy wydawały się właśnie fantazjami o innym krańcu kontynentu. Wstała więc i była gotowa iść do baru by chyba zatrzeć przykre wrażenie jakie mogło powstać z tych jej wynurzeń.

- Może być coś innego. - Amanda roześmiała się. - Ja będę tam pewnie za dwa trzy tygodnie.. mogę ci dać znać czy warto tam ruszać dupę.

Dziewczyna o blond włosach skinęła głową i odeszła w stronę baru. Trochę jej nie było więc siłą rzeczy Amanda miała okazję obserwować lokal. Albo jej się wydawało albo widziała jak tamta trójka za jaką nie przepadała Julie zaczęła się ze sobą ściskać. Co prawda nowa znajoma przepatrywaczaki nie powiedziała z którą z tamtych dwóch chodzi ten jedyny w tej trójce facet ale właśnie całował się najpierw z jedną a potem z drugą.

Zaś te dwie w okularach gestykulowały coraz zawzięciej nad czymś co od dołu oświetlało ich twarze. Pewnie jakiś niewielki ekranik podobny do dawnego smartfona czy coś podobnego. Do Amandy dochodziły resztki słów jak “nie, nie masz racji”, “ale tamto to był inny projekt” czy “ale tu chodzi o coś innego”. Chyba były bardziej zainteresowane dyskusją niż drinkami i resztą baru.

Za to wkrótce wróciła Julie, ze szklankami pełnymi zielonkawego płynu. Postawiła jedną szklankę przed swoim gościem a z drugą wróciła na swoje miejsce.

- Masz. To agrestówka. Mnie smakuje, mam nadzieję, że tobie również. - uśmiechnęła się przyjaźnie i wzniosła szkło do pierwszego toastu z tych nowych drinków.

- Ale poczekaj co ty mówiłaś wcześniej? Bo dopiero przy barze się zorientowałam. Jedziesz tam? Jedziesz do Miami? Na te plaże, bikini i resztę? - popatrzyła na Amandę jakby aż nie mogła uwierzyć w taki zbieg okoliczności.

- Mam zlecenie to jadę, ale niestety nie na plażę. - Inu upiła nieco drinka. Uśmiechnęła… było kwaśne ale smaczne. - Pewnie tylko dostarczę towar i będę tu wracać.

- Ah, no tak, interesy.
- blond główka pokiwała się ze zrozumieniem a usta trochę skrzywiły się na taką wiadomość. - To pewnie będziesz zajęta i byś miała ważne sprawy. I pewnie miejsca nie macie. Żeby się jakąś tam blondynką przejmować. - westchnęła nieco smutno chociaż próbowała się uśmiechnąć. Ale wyszło jej dość blado i może dlatego upiła łyk ze swojej szklanki by jakoś to zamaskować.

- Ale dzisiaj to się chyba zabawimy co? Chyba jesteśmy na randce i mamy jechać do mnie. - spojrzała ponad agrestówką sprawdzając chyba, czy Amanda nie zmieniła swoich wcześniejszych zamiarów na ten wieczór.

- Miejsce jak miejsce. Gdy wiozę towar nie mogę zazwyczaj brać nikogo… wiesz bezpieczeństwo. - lnu przyjrzała się siedzącej naprzeciwko dziewczynie po czym rzuciła żartobliwie. - Co? Jestem najciekawszą partią w okolicy? - Mrugnęła do Julie.

- Na to wygląda. - blondynka uśmiechnęła się, zaczęła bawić się wodząc paznokciem po krawędzi swojej szklanki. Drugą zaś dłonią powoli przesunęła ku dłoni drugiej kobiety i podobnie zaczęła przesuwać po niej palcem.

Inu nie zabrała dłoni. Dotyk dziewczyny był przyjemny i kusił… choć doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że powinna nieco ograniczyć "randkowanie".

Powoli ujęła dłoń Julie. Diabli by to… mogła sobie pozwolić na nieco przyjemności.
- To co…. Kupujemy butelkę czegoś dobrego i jedziemy do ciebie? - Zaproponowała z uśmiechem.

- Tak! Bałam się już, że mnie spławisz i będę musiała sobie radzić sama! - Julie roześmiała się wesoło jakby właśnie Amanda zaczęła realizować wcześniejszą obietnicę. - To chodź do baru, Dora na pewno nam da na drogę coś ciekawego! - szybko przechyliła szklankę nawet nie dbając by dopić ją do końca i odstawiła na stół do reszty. Z miejsca złapała swoją torbę i obeszła stół by pochylić się nad przepatrywaczką i szybko ją pocałować w policzek. Ale tuż przy ustach. Po czym wyprostowała się i wyciągnęła do niej dłoń gotowa poprowadzić ją do baru, Dory i dalej.

- Cóż… obiecałaś, ze pokażesz mi coś ciekawego. - Inu dobiła swojego drinka i wstała od stołu. Spojrzała na wyciągniętą dłoń i czując, że byłoby jej głupio iść z laską za rękę, po prostu otoczyła ją ramieniem i ruszyła w kierunku baru.

- Cześć Dora! Do następnego! - gdy wróciły pod bar Julie radośnie przywołała swoją ulubioną barmankę. Ta chyba był zaciekawiona ekscytacją swojej koleżanki bo blondynka była tak radosna jakby właśnie wygrała główną wygraną na loterii.

- Już idziecie? - zagaiła Dora patrząc na nie obie z łagodnym zaciekawieniem.

- Tak, nie ma nikogo fajnego dzisiaj. A obiecałam Amandzie pokazać u mnie parę rzeczy. Dasz nam coś dobrego na drogę? Butelkę albo dwie? - recepcjonistka z głównej siedziby Lady Acher aż przebierała nóżkami z tej ekscytacji i podniecenia aby jak najprędzej znaleźć się sam na sam z Amandą. Dora uśmiechała się rozbawiona jakby świetnie rozumiała o co chodzi i życzyła im powodzenia.

- No to bawcie się świetnie i mało grzecznie dziewczyny. - zaśmiała się żegnając się na pożegnanie całusem w policzki i krótkim, przyjemnym przytulasem. Zgarnęła dolary z lady a blondynka zabrała dwie, ciężkie od promili butelki.

Inu pomachała barmance, mówiąc że zobaczą się w niedzielę i ruszyła za swoją przewodniczką.



Droga powrotna chyba zabrała podobną ilość czasu co poprzednio. Ale chyba przynajmniej blondynie tym razem dłużyła się niesamowicie. Siedziały w średnio zapełnionym busie gdzie w ten piątkowy wieczór większość pasażerów przemieszczała się do różnych lokali wydać swoje tygodniówki.

- O rany ale on się wlecze! - irytowała się Julie gdy konny zaprzęg zatrzymywał się na przystankach albo z nich ruszał. Oczywiście nie mógł się równać pod względem prędkości z pojazdami napędzanymi końmi mechanicznymi. No ale za to nie spalał cennego paliwa.

- A jak już będziemy u mnie… - blondynka trochę opadła na swoje miejsce i delikatnie położyła dłoń na udzie koleżanki. Popatrzyła na nią z zaciekawieniem. - To masz ochotę na coś konkretnego? - zapytała jakby w ten sposób próbowała zabić ten czas jaki im pozostał do powrotu do jej mieszkania.

- Wiesz… jeśli chodzi o takie zabawy… - Inu z odrobiną rozbawienia przyglądała się podekscytowanej recepcjonistce. Rozbawienia i obawy… bo jak zareaguje na jej tatuaż? - Raczej wiesz… robiłam to normalnie.

Przez dłuższą chwilę wahała się.
- A… co sądzisz o lokalnych gangach? Mafii?

- Gangach? Mafii?
- pytanie zbiło blondynkę z tropu. Przyjrzała się koleżance jakby nie była pewna czy będzie jakiś ciąg dalszy tego pytania albo coś jeszcze. - No jak… No są… Policja i wojsko ich gania… Ale tu u nas jest luźniej. Dlatego tutaj mieszkam. - recepcjonistka mówiła wolno chyba nadal nie bardzo wiedząc do czego ma zmierzać te pytanie. Ale w końcu wzruszyła ramionami, dodając szybciej, pewniej i luźniej. No faktycznie w dzielnicy Donny ten collinsowy reżim wydawał się nieco schodzić z widoku co dodatkowo zwiększało atrakcyjność dzielnicy rozrywki.

- Bo wiesz.. ja współpracuję naprawdę z różnymi ludźmi. - Inu uśmiechnęła się nieco niepewnie do dziewczyny. Miała naprawdę nadzieję, że Julie jest tylko cieszącą się życiem recepcjonistką nie zamieszaną w ten cały bałagan.

- Aha. - blond głowa powoli przytaknęła gdy się chyba zastanawiała nad odpowiedzią ale zaraz wróciła do poprzedniej luźnej formy rozmowy. - Już niedaleko. Jeszcze ze dwa przystanki. - rzuciła wskazując z uśmiechem gdzieś przed siebie.

- Nie możesz się doczekać by mnie pomęczyć? - Inu roześmiała się i spojrzała w kierunku, w którym jechały.

- Ja ciebie? - brunetce znów udało się zaskoczyć blondynkę. Ale tym razem pozytywnie bo zaraz się roześmiała. - Myślałam, że to ty mnie! - powiedziała rozbawiona. - Ale nie przejmuj się dogadamy się. - pocieszyła ją z rozanielonym wyrazem twarzy i pocałowała ją w policzek. Ale cofnęła głowę tylko trochę sprawdzając czy Amanda ma ochotę na jeszcze.

Inu uśmiechnęła się w odpowiedzi.
- To na pewno będę potrzebować instruktażu. - Przybliżyła się do twarzy Julie i pocałowała ją delikatnie w usta.

Pod swoimi wargami przepatrywaczka wyczuła twardy metal kolczyka tej drugiej. I jej chętne na takie zabawy usta. Wyczuwała, że blondynkę aż rozpiera pozytywna energia. Widziała to po jej rozszerzonym i trochę chaotycznym spojrzeniu, po ruchach ust i dłoniach obejmujących jej głowę by łatwiej było im się całować. Julie miała ochotę na nią. I na wspólne igraszki. I wcale tego nie ukrywała. Wręcz przeciwnie musiała hamować się aby jeszcze nie pójść na całość.

- Wszystko ci pokażę. - powiedziała czule głaszcząc brunetkę po policzku. - Chodź, już tutaj wysiadamy. - klepnęła ją w ramię dając sygnał do powstania. No i za szybami widać było kolejną wiatę przystanku.

Inu przytaknęła ruchem głowy i wysiadła za Julie z autobusu. Dobrze, że nie było jeszcze jakoś mega późno bo nabierała poważnych obaw, że przyjdzie jej jechać rano do siebie by złapać się z Kanmi.

Obie wstały, przecisnęły się wąskim przejściem między siedzeniami furgonetki po czym wyszły na chodnik. Na zewnątrz nadal padała mżawka i panowało nieprzyjemne, wilgotne zimno które wciskało się w każdą dostępną część żywego ciała. Ale blondynka chyba na to nie zwracała uwagi. Napędzana pozytywną ekscytacją która dodawała jej energii szła tak szybko jakby śpieszyła się na pociąg czy autobus który lada chwila miałby odjechać. Mimo, że przecież obie wracały do jej mieszkania.

- To zaraz będziemy. - odwróciła głowę na idącą obok brunetkę z kolczykiem w nozdrzu. Wskazała przy tym na ponurą kamienicę z jakiej wyszły pewnie ze dwie czy trzy godziny temu. Ekscytacja musiała ją rozpierać na całego. Gdy weszła pierwsza do klatki schodowej zatrzymała się aby przytrzymać drzwi i gość mogła wejść za nią. Ale gdy przepatrywaczka ją mijała została przez gospodynię zaskoczona atakiem. Julie nie pozwoliła jej przejść tylko złapała ją za ramiona, odwróciła do siebie i zaczęła ją całować. Naparła przy tym na tą drugą tak, że ta musiała się cofnąć aż poczuła za plecami ścianę. A Julie nie przestawała jej całować jakby czekała właśnie na ten moment gdy zostaną same i wreszcie będą mogły sie zabawić.

- Już nie mogę się doczekać! - zaśmiała się trochę chaotycznie gdy puściła wreszcie Amandę i złapała ją za rękę aby poprowadzić ją na schody do jej mieszkania.
 

Ostatnio edytowane przez Aiko : 29-04-2020 o 14:26.
Aiko jest offline