Samuel patrzył jeszcze czas jakiś na kartkę, po czym przeniósł wzrok na pana Abreu. Słowa kustosza nie niosły za sobą niczego impertynenckiego, a jednak Gattisowi nie przypadły do gustu. A może to raczej spokojna nonszalancja z jaką je przekazywał?
- Czyli gdyby nie pańska pomoc, Richard nie pozyskałby stosownych pozwoleń i funduszy od ministerstwa na zwerbowanie dwudziestki ludzi i wyprawę do tej… - przez chwilę szukał odpowiedniego słowa, w poszukiwaniu, którego rzucił okiem tym razem na kartkę z rękopisem. Niestety nie znalazł. - Wyspy Skarbów, z której nikt jeszcze nie wrócił? No cóż.
Delikatnie przekazał kartkę z powrotem panu Abreu, ściągnął rękawiczki i okulary, po czym odczekał parę chwil aż Nathalie dokładnie zapozna się z kartką, która dla niego po pobieżnej ocenie była zwyczajnym stekiem bzdur.
- Nie pozostaje nam nic innego jak panu podziękować. Nathalie… Mam jeszcze parę rzeczy do załatwienia na uczelni. Wrócę tramwajem. Jeśli chcesz wypiszę Ci zwolnienie z zajęć.
Własne śledztwo Samuel tym samym uważał za zamknięte. Richard bez najmniejszego wątpienia oszalał. I bardzo możliwe, że Abreu wiedział o tym szaleństwie znacznie więcej niż chciał przyznać. Ale on nie zamierzał podążać za bratem w tę otchłań. Za Richardem… Za tym…
- Do widzenia - założył kapelusz i marynarkę po czym skinął głową.