Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 20-04-2020, 09:00   #51
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Samuel i Jacqueline Gattis

Książka wyglądała na bardzo starą, miała skórzaną oprawę a kartki były zdecydowanie grubsze niż te które były produkowane teraz. Miały nawet paski świadczące o produkcji papieru w jakiś podobny sposób przypominający końcowy produkt przy produkcji papirusu.
Cała książka była pisana tym samym pismem co na wyrwanej kartce. Żadnej łaciny czy alfabetu arabskiego. Czasem przewijały się rysunki które spełniały normy geometrii.
- Książka została wraz z innymi eksponatami, przejęta przez muzeum. Kiedyś ten budynek należał do “Misji Niepowodzeń”. Bardzo ciekawy czas z historii Santa Cruze, swoją drogą. Wraz z zamknięciem kościoła zostało w nim wiele eksponatów, niestety cześć z nich zniszczyło się albo zostało skradzionych. Nasze muzeum uratowało ile się dało niestety nie wszystko. - Kustosz przerwał na chwilę pisanie na kartce papieru i udzielił Samuelowi odpowiedzi. Zrobił krótką przerwę i wracając do pisania kontynuował. - Co do motywów Richarda by zniszczyć i ukraść część eksponatu...cóż będzie pan musiał zapytać jego samego kiedy się znajdzie. - Kustosz następnie zakończył pisać spojrzał krytycznie na kartkę i podał ją dziedziczce.

- Owszem Richard interesował się ową historią.Własciwie mało o nim wiemy, jak wspomniałem. Był to lud wyspiarski, z Pacyfiku. Podobno w pewnym momencie całkowicie zniknął i nikt nie wie co się stało. Jest wiele teorii, od wymarcia, przez pandemie albo i akt agresji przez odkrywców. Podobno na wyspie można znaleźć jeszcze artefakty po tej cywilizacji, tylko że nikt nie wie gdzie ona jest. Pani ojciec uważał że musi być to jedna z wysp w miarę blisko Santa Cruz. Sam byłem bardziej sceptyczny ale pomogliśmy mu w zdobyciu funduszy. Jako że miała być to ekspedycja naukowa Richard musiał uzyskać naszą aprobatę by jego prośba została uznana w ministerstwie kultury. - Kustosz odpowiedział teraz patrząc na Jaqueline ze współczuciem.

Na kartce Podanej przez kustosza było napisane:

Cytat:
Brama do R’lyeh

Narzędzia: Kreda, świece, dwa krótkie ostrza, amulet z pentagramem
Pora: Kiedy księżyc jest w nowiu, a noc ciemna
Miejsce: Wyspa. (Notatka: nie musi być stały ląd ale im bliżej wyspy tym lepiej). Najlepiej pomieszczenie, w którym zmieszczą się opisane kręgi, o jasnych ścianach oraz ciemnej podłodze i suficie. Musi mieć ono tylko jedno wejście i żadnych okien.(N:Może być pomieszczenie na statku ale bez bulajów).
Przeprowadzający: Potrzeba dwóch, nie więcej osób. Kobietę ubraną w śnieżnobiałą biel oraz mężczyznę odzianego w głęboką czerń.
Przygotowanie: Po środku pomieszczenia wyrysuj trzy okręgi o średnicy 1.5 metra, których środki tworzą trójkąt równoboczny. Trójkąt ten powinien mieć wierzchołek po przeciwnej stronie od wejścia. W tymże, najbardziej oddalonym okręgu wyrysuj pentagram, a na jego środku ułóż amulet. W pozostałych dwóch narysuj symbole dwóch płci, w jednym jeden.
Przeprowadzenie: Mężczyzna niechaj stanie w okręgu kobiety i vice versa. Oboje zwróceni w stronę trzeciego okręgu, sześć razy wspólnie wypowiadając inkantację niech opuszczą po 3 krople swej krwi na symbole.
Inkantacja: Allek sha’ran urutu edo cezt esh R’lyeh anu eki vaaran (N: Spisałem fonetycznie.)
 
Obca jest offline  
Stary 27-04-2020, 23:45   #52
 
Pan Elf's Avatar
 
Reputacja: 1 Pan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputację
Jane miała ambiwalentne odczucia co do Bary’ego. Z jednej strony był dobrym informatorem, z drugiej - było w nim coś niepokojącego. Gdyby go nie znała od jakiegoś czasu, raczej nie zdecydowałaby się na rozmowę z nim. Czasami zastanawiała się nad tym, co nią kierowało, kiedy po raz pierwszy go spotkała. Desperacja? Chęć zabłyśnięcia w redakcji? Ambicja? Wszystko po trochu? Ogólnie rzecz ujmując - żadna nowość, a pannie Price nieszczególnie przeszkadzały jej motywacje, które popychały ją do działania.

- Ciebie również miło widzieć w ten piękny dzień - rzuciła złośliwym komentarzem do Bary’ego, który nie zwykł się witać w tradycyjny sposób. Jane pokręciła jedynie głową, po czym bez słowa ruszyła za mężczyzną. Wiedziała, że nie należało czekać na słowne zaproszenie - to raczej nigdy by nie nastąpiło.

- Co dobrego dziś pijemy? - spytała, by jakoś rozpocząć rozmowę, kiedy siadała na niezbyt wygodnym fotelu. Założyła nogę na nogę, ukazując spod prostej ciemnej spódnicy łydkę ukrytą pod prześwitującym materiałem podkolanówki. Sięgnęła po szklankę i upiła łyk, krzywiąc się lekko, ale na koniec uśmiechając. - Wyśmienite jak zwykle!

- No dobrze, ale nie przyszłam tutaj popijać whiskey i dotrzymywać ci towarzystwa. Czytałeś poranną gazetę, prawda?

Jane bez większych szczegółów opowiedziała o swojej wizycie na opuszczonym statku Gattisa oraz o swojej rozmowie z latarnikiem.

- Dzisiaj okazało się, że dziadek gdzieś zaginął, po Gattisie wciąż ani śladu, a ja mam więcej pytań niż odpowiedzi - dokończyła, po czym znowu upiła kolejny łyk alkoholu.
 
Pan Elf jest offline  
Stary 29-04-2020, 20:47   #53
 
Marrrt's Avatar
 
Reputacja: 1 Marrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputację
Samuel patrzył jeszcze czas jakiś na kartkę, po czym przeniósł wzrok na pana Abreu. Słowa kustosza nie niosły za sobą niczego impertynenckiego, a jednak Gattisowi nie przypadły do gustu. A może to raczej spokojna nonszalancja z jaką je przekazywał?
- Czyli gdyby nie pańska pomoc, Richard nie pozyskałby stosownych pozwoleń i funduszy od ministerstwa na zwerbowanie dwudziestki ludzi i wyprawę do tej… - przez chwilę szukał odpowiedniego słowa, w poszukiwaniu, którego rzucił okiem tym razem na kartkę z rękopisem. Niestety nie znalazł. - Wyspy Skarbów, z której nikt jeszcze nie wrócił? No cóż.
Delikatnie przekazał kartkę z powrotem panu Abreu, ściągnął rękawiczki i okulary, po czym odczekał parę chwil aż Nathalie dokładnie zapozna się z kartką, która dla niego po pobieżnej ocenie była zwyczajnym stekiem bzdur.
- Nie pozostaje nam nic innego jak panu podziękować. Nathalie… Mam jeszcze parę rzeczy do załatwienia na uczelni. Wrócę tramwajem. Jeśli chcesz wypiszę Ci zwolnienie z zajęć.
Własne śledztwo Samuel tym samym uważał za zamknięte. Richard bez najmniejszego wątpienia oszalał. I bardzo możliwe, że Abreu wiedział o tym szaleństwie znacznie więcej niż chciał przyznać. Ale on nie zamierzał podążać za bratem w tę otchłań. Za Richardem… Za tym…
- Do widzenia - założył kapelusz i marynarkę po czym skinął głową.
 
__________________
"Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin
Marrrt jest offline  
Stary 30-04-2020, 08:17   #54
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Jane Price

- Ech … - Bary westchnął ciężko i zakrył twarz dłońmi. Trochę minęło zanim znowu się odezwać. - Boje się że źle skończysz jak ci wskaże kierunek…. właściwie to boje się że jak ci pomogę to ja źle skończę - Znowu długa cisza. Bary pociągnął łyk whiskey nie miał on w sobie nic z sposobu “delektowania się” alkocholem. Raczej było to dodanie sobie odwagi. Zwłaszcza że dokończył swój kubek i zaraz dolał sobie kolejnego.
- Kiedyś byłaś ciekawa skąd tyle wiem o Gattisie... Znaliśmy się, można powiedzieć że należeliśmy do tego samego kościoła. - To drugie miało być chyba zabawne ale Bary powiedział to tak ponuro i z miną pełną obrzydzenia. - Malcolm Arbeu. Jest kustoszem w muzeum Misji, ale oprócz tego jest głową “Kościoła niepowodzeń”. Ja, Gattis i parę innych osób też do niego należą….niech cię nie zmyli nazwa ‘kościół’ w nazwie. Nie mają oni nic wspólnego z wiara w boga...a przynajmniej nie chrześcijańskiego boga.

Znowu długa przerwa na dokończenie kubka z whiskey. Tym razem mężczyzna nie nalał sobie kolejnego kubka, po prostu wziął całą butelkę i trzymał w dłoniach jakby w każdej chwili była by mu potrzebna.

Opowieść była kontynuowana dalej. Przerywana opróżnianiem butelki alkoholu. Price wyrysował się z niej obraz organizacji okultystycznej. Która szukała artefaktów zaginionej cywilizacji. Towarzystwo wspomagało się wzajemnie finansowo co mogłoby tłumaczyć dojście Gattisa do fortuny. A przynajmniej tak sugerował jej informator. CZłowiek imieniem Arbue kierował wszystkim. Bary nie mógł stwierdzić na pewno czy to właśnie kustosz wysłał milionera na poszukiwania, ale jest to wielce prawdopodobne. Nie był też pewny co dokładnie mogła mieć na celu ta cała wyprawa. Ale jedno dla dziennikarki było pewne, kimkolwiek byli ci ludzie Bary się ich bał i to bardzo.

- Mają wejście do swojego kościoła przez zamkniętą bibliotekę muzeum. - Powiedział a zaraz po tym popatrzył się na Jane ze strachem. - Mała tylko na wszystko co święte nie mieszaj się w to, jak oni cię złapią to znikniesz. I nie mów skąd to wiesz...najlepiej o tym wszystkim zapomnij!

Mężczyzna był już mocno podpity i przerażony. Jane miała przeczucie że on sam ‘zniknie’ i ona przez długi czas albo już w ogóle go nie zobaczy.

***

Dziennikarka wróciła do miasta. I mimo ostrzeżeń swojego informatora stała właśnie na schodach muzeum Misji. Spoglądała na budynek z ciekawością, choć po opowieściach Barego przeszedł ją dreszcz. Postąpiła pierwszy krok w stronę budynku. Wydawało jej się że widziała znajomą twarz ocalałego marynarza. Który wszedł do środka kiedy dojeżdżała miejsce.

Muzeum misji 16:08

Samuel i Jaquelin

Pożegnanie z kustoszem było chłodne. Najwyraźniej Gattisowie nadużyli jego cierpliwości. Trudno im było powiedzieć dlaczego, w końcu nie musieli czekać do 16.00 na spotkanie. Wrócili razem do biblioteki by przedyskutować dziwną kartkę z rytuałem i ich aktualne położenie śledztwa.
Panna Walker przekazała Samuelowi że prawnik jego brata próbował się z nim skontaktować...a dokładniej z Jaquelin. Podobno chodziło o coś ze statkiem.

Jaquelin mogła skorzystać z prywatnego telefonu biblioteki. Oddzwaniając okazało się że chodziło tylko o przekazanie, że statek został odholowany do portu i podanie dokładnie gdzie został zacumowany. Rzeczoznawca nie stwierdził żadnych uszkodzeń które by wymagały nagłych napraw lub zatrzymania na stałe w porcie.

O godzinie 16:50 oboje zorientowali się że minęła już oryginalna godzina na spotkanie się z kustoszem. I wtedy nadeszła realizacja. Daniel! Umówili się żeby iść tam razem i Gattisowie go po prostu ‘wystawili’. Cóż po dostaniu przetłumaczonego rytuału nie mieli powodu wracać i po prostu zapomnieli.

Daniel

Przyjechałeś o umówionej godzinie na miejsce. Nigdzie nie było pary Gattisów.
 
Obca jest offline  
Stary 30-04-2020, 18:07   #55
 
Cattus's Avatar
 
Reputacja: 1 Cattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputację
Daniel nie spieszył się zbytnio w drodze na spotkanie z Gattisami. Z domu wyszedł rano i miał całe pół dnia na spokojne załatwienie swoich spraw. Nawet kupił popołudniową gazetę i przejrzał ją na spokojnie na ławce w parku. Niestety z prasy nie dowiedział się nic nowego. Co zbytnio go nie zdziwiło. Nawet dla niego cała historia wyglądała jak zbieranina ślepych zaułków.

Zegar zamontowany na szczycie latarnianego słupa upewnił się, że marynarz nie przegapi terminu spotkania. Do muzeum dotarł parę minut przed umówioną godziną i uważając, żeby nie trzasnąć drzwiami, powoli wszedł do środka.

Ku jego zdziwieniu Jacqueline i jej wuja nie było w środku. Może są gdzież na ekspozycji? Albo przyszli wcześniej i spotkanie już trwa?

Niezrażony Coleman zaczął oglądać eksponaty, przy okazji rozglądając się za przyjaciółką i jej wujem, jednak nie kręcili się oni pomiędzy gablotami. Dziwna sprawa. Jednak nie chcąc marnować więcej czasu, podszedł do starszego człowieka w garniturze, sprawiającego wrażenie może nawet i samego kustosza.

- Dzień dobry. Może pracuje pan tutaj? Nazywam się Daniel Coleman i razem z Jacqueline Gattis i jej szanownym wujem byłem umówiony na godziną szesnastą, jeśli się nie mylę. - Przedstawił się i wyciągnął dłoń na powitanie. Gdy potwierdził, że to właśnie osoba z którą miał się spotkać, wyjaśnił szybko.

- Jestem członkiem załogi Eona, a Richard Gattis to mój kapitan. Zaginiony... Ja sam nic z rejsu nie pamiętam poza niewypłynięciem, wiec staram się ustalić dokąd pożeglowaliśmy. Może przynajmniej cześć załogi tam została? - Podniósł się nieco na duchu, wspominając pozostałych dziewiętnastu marynarzy.

- W dzienniku pokładowym Eona nie było dokładnie napisane gdzie i po co płyniemy. Jedynie znam ilość dni, ile zajęło nam dotarcie tam. Troche mało, żeby ustalić kurs. A jak z Jacquelie szukaliśmy czegokolwiek w biurze jej ojca, znaleźliśmy kwity wspominające właśnie o panu. Jakby pomagał Pan w ekspedycjach. Szukam czegokolwiek, co pomorze rozwikłać mi zagadkę tej lepkiej, czarnej pustki która ogarnęła moją pamięć. - Wyraz twarzy Daniela wydawał się zafrasowany, ale jednocześnie można było dostrzec determinacje w jego oczach, jakby łatwo nie miał zamiaru się poddać.
 
__________________
Our sugar is Yours, friend.
Cattus jest offline  
Stary 06-05-2020, 00:12   #56
 
Pan Elf's Avatar
 
Reputacja: 1 Pan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputację
Jane Price była zdeterminowana, ambitna i do tego uparta. Wiedziała, że Bary nie bez powodu przestrzegał ją przed tym miejscem, ale jednocześnie chciała doprowadzić swoje śledztwo do końca. Musiała to zrobić. Przede wszystkim chciała poznać prawdę. To ją napędzało. Drugą rzeczą była oczywiście chęć awansu w dziennikarskim świecie, choć to odbierała bardziej jako pozytywny efekt uboczny. Polubiła Bary’ego, mimo jego nieco ekscentrycznego i niecodziennego stylu bycia, dlatego też mocno żywiła nadzieję, że mimo wszystko nic mu się nie stanie. Skąd on wiedział wszystkie te rzeczy? Bardzo chciałaby wiedzieć. Nie zamierzała natomiast go wydać - za żadne skarby.

Ruszyła w stronę schodów, zastanawiając się, co dalej zrobić i czy rzeczywiście powinna brnąć w to samotnie, kiedy ujrzała jakby kogoś znajomego.
- Daniel? - spytała samą siebie pod nosem, po czym ruszyła szybciej po schodach i nie zastanawiając się zbyt długo pchnęła drzwi i rozpoczęła pościg za marynarzem.

Zauważyła go. To rzeczywiście był Daniel. Uśmiechnęła się. Jego obecność w jakiś sposób dodała mu otuchy. Jeszcze gdyby tylko udało jej się namówić go do szalonego planu wkradnięcia się do zamkniętej biblioteki, skąd następnie mieli dostać się do kościoła tajemniczego kultu.
Podeszła więc do marynarza, który zagadnął starszego mężczyznę. Jane wywnioskowała, że musiał to być kustosz tego muzeum. Czyżby ten sam mężczyzna, o którym wspominał Bary?

- Jane Price - przedstawiła się, wyciągając dłoń do kustosza. - Pomagam panu Colemanowi w rozwikłaniu tej tajemnicy - dodała, licząc na to, że Daniel nie zaprzeczy. Bardzo chciała mu opowiedzieć o tym, czego dowiedziała się od Bary’ego, ale nie mogła. Dlatego też postanowiła przysłuchiwać się uważnie rozmowie mężczyzn i bacznie przyglądać się kustoszowi. Nie ufała mu. A gdy tylko zostanie sam na sam z Danielem, zamierzała podzielić się zdobytymi informacjami i zaproponować szybką wizytę w bibliotece.
 
Pan Elf jest offline  
Stary 06-05-2020, 10:14   #57
 
Efcia's Avatar
 
Reputacja: 1 Efcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputację
Gdy tylko Jacqueline zorientowała się, że przegapiła, zupełnie nie wiadomo dlaczego, spotkanie z Danielem wybiegła prawie bez wyjaśnienia z biblioteki.
- Daniel! Spotkanie!- Tyle musiało wystarczyć stryjowi. - Odezwę się później!- Rzuciła na pożegnanie i już jej nie było.
To co chciał prawnik mogło poczekać. I poczekało. Sama panna Gattis złapał taksówkę i kazała zawieźć się z powrotem do Misji. Miała nadzieję, że zastanie tam Daniela.
 
__________________
- I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała.
- W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor.

"Rycerz cieni" Roger Zelazny
Efcia jest offline  
Stary 06-05-2020, 23:42   #58
 
Marrrt's Avatar
 
Reputacja: 1 Marrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputację
Dyskusja dotycząca kartki i jej treści nie zdawała się interesować Samuela. Starszy Gattis wręcz wydawał się rozdrażniony jej tematem. I sam nie był pewien, czy chodziło mu o kontekst związanego z nią Richarda, czy o dziwny ból głowy jaki ćmił go odkąd opuścili muzeum. Chciał już mieć to wszystko z głowy. A i do tego Gattisówna nagle zaczęła go drażnić. Niczym młode odbicie Richarda z czasów zapomnianego dzieciństwa, które ze łzami w oczach patrzyło na niego z żalem, że jakieś chłopaki go biły. Tylko, że Samuel teraz nie miał ochoty obijać sobie gęby w ulicznych potyczkach z rówieśnikami w obronie brata. Nie miał ochoty już niczego dla niego robić. Pół życia na niego zmarnował. Dość. Dosyć!
- Przykro mi, ale to niestety koniec Nathalie. Twój ojciec postradał zmysły. Ekspedycja, którą poprowadził, wbrew słowom pana Abreu, nie była ani trochę naukowa. Nawet jeśli znalazł jakąś bezludną skałę na morzu, to nie przeżyłby na niej do dziś. Nie mówiąc już o czekaniu na ratunek. Zostawił cię. I umarł byś nie mogła mu tego wypomnieć - powiedział sucho - Pogódź się z tym. Im szybciej tym lepiej.
Stojąc w alejce między regałami odwrócił się do niej… by zobaczyć, że Nathalie nie ma. Przecież wyszła. Mówiła... Za to teraz z bardzo zakłopotaną miną stała przed nim Panna Walker. Odwrócił się szybko i pośpiesznie ruszył do gabinetu. Nie mogła już zobaczyć jak ze zdenerwowania drży mu szczęka.

***

- Panie Gattis... może jednak wziąłby pan jutro to wolne... to dla mnie żaden problem
Samuel uniósł zmęczone spojrzenie znad biurka. Nie był pewien ile czasu minęło odkąd pogrążył się w zadumie wspomnień i gniewu. Ale zewnętrze biblioteki spowijała powoli wieczorna szarówka.
- Bzdura - odparł.
- Doktorze Gattis - panna Walker nie ustępowała - To powinien pan chociaż lekarza odwiedzić.
- Proszę nie być śmieszną i nie zawracać mi więcej głowy tym tematem -
Samuel uniósł lekko głos na swoją podwładną i kusiło go by wywrzeć na niej znacznie większe pokłady gniewu. Nie wiedział czemu zdawało mu się to jednak nieprofesjonalne - Ledwo znałem tego człowieka.
Nie wiedział, czemu to powiedział. Zapewne więc po to by mieć z głowy pannę Walker. Lepszy powód by się jej pozbyć jednak zaraz rzucił mu się w oczy.
- Co to ma być? - Zapytał wskazując znajdujące się zdecydowanie nie na miejscu książki ułożone w kilka stosów.
- Prosił pan o pamiętniki żeglarskie i mapy zachodniego wybrzeża… - odparła pewnie dziewczyna.
- A czy się nimi zająłem? Nie. Widocznie za bardzo się pani grzebała i poradziłem sobie bez nich. Proszę zrobić z tym porządek przed wyjściem z pracy.
Co rzekłszy rzucił okiem na godzinę. Czas już był najwyższy by opuścić mury uczelni. Zabrał więc marynarkę i kapelusz i rzuciwszy chłodne “Do widzenia”, ruszył do wyjścia.

***

Powrót do domu, Samuelowi również nie poprawił humoru. Czuł, że rozdrażnienie wsiąkło w niego jak w gąbkę do tablicy. Taką suchą z samego rana. Chłonną. Taką, z której nie da się już wyżąć całej wilgoci. Zawsze coś zostanie. Usnął kołysany do snu muzyką z gramofonu.
 
__________________
"Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin
Marrrt jest offline  
Stary 08-05-2020, 13:29   #59
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Daniel i Jane



Człowiek w muzeum spojrzał na przybyłych zdziwionym wzrokiem. Szybko jednak znalazł język i przedstawił się nadal lekko zakłopotany.
- Witam Panie Coleman. Pani Price. Nazywam się Malcolm Abreu i jestem kustoszem tegoż to przybytku. - Kustosz był bardzo grzeczny ale zdradzał pewne zakłopotanie. - To trochę niezręczne ...ale państwo Gattisowie owszem byli umówienie ze mną ale przyszli wcześniej. Ot parę godzin wcześniej, nie wspominali mi o państwu jak i że mają ponownie wrócić.

Pan Abreu zdecydowanie zaciekawił się na wyznanie Daniela, zwłaszcza o brakującej załodze.
- Może wejdziemy do mojego gabinetu. - Zaprosił ich oboje i zaprowadził przez korytarz do małego królestwa kustosza. Idąc tam Jane zwróciła uwagę na szklane drzwi za którymi było wiele regałów z książkami. Na drzwiach widniała kartka z napisem. “Niedostępne dla zwiedzających”. Czy to było to pomieszczenie o którym wspominał Bary? A może mieli jeszcze jakieś miejsca z książkami.

- A więc jest to pan jest tym marynarzem o którym czytałem w gazetach. Miał pan naprawdę szczęście że udało się panu przeżyć. - Powiedział kustosz już w pomieszczeniu siadając na swoim krześle. Daniel siedząc po drugiej stronie dużego porządnego biurka czuł się jak podstawówce na dywaniku u dyrektora. - Co do pana “przypadłości”, niestety nie znam się na medycynie by leczyć ludzi z amnezji. Mogę powtórzyć tylko to co Państwu Gattis. Owszem wspomogliśmy Richarda finansowa by mógł wypłynąć na tą wyprawę. Liczyliśmy że mu się powiedzie. Wierzyliśmy w to tak bardzo, że pozwoliliśmy mu na zatrzymanie swoich map z określonym kursem które nam przedstawił. I chyba to był nasz błąd. - Kustosz odchylił się wygodnie w swoim krześle.

- Widzą państwo, przedwczoraj zjawił się u mnie Pan Samuel Gattis i przedstawił dowód że Richard naruszył własność muzeum. Wyrwał i przywłaszczył sobie kartkę z pewnej cennej dla muzeum książki. Oczywiście cennej w kontekście historycznym i naukowym. Tłumaczenie jej oddałem właśnie dzisiaj Jaquelin Gattis. Niestety nie wiem jak opis pradawnego rytuału od zaginionej cywilizacji mógłby wam pomóc.
 
Obca jest offline  
Stary 09-05-2020, 09:12   #60
 
Cattus's Avatar
 
Reputacja: 1 Cattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputację
Coleman z uśmiechem przywitał zaproszenie kustosza. - Marynarz musi być punktualny. Za wcześnie bez sensu, za późno jeszcze gorzej. - Odezwał się żartobliwie do gospodarza, gdy ten prowadził ich korytarzem.

W gabinecie usiadł na jednym z foteli zaproponowanym przez kustosza i ciekawie rozejrzał się po pokoju. Jednak szybko ponownie skupił się na rozmówcy.

- Mam ciągle nadzieje, że przynajmniej cześć załogi przeżyła tam gdzie dopłynęliśmy. Bo z pewnością dotarliśmy do jakiegoś celu. Sam kapitan zanotował to w dzienniku. Może rozpętał się sztorm, ja byłem jednym z nielicznych na pokładzie. Zerwało cumę, a mnie bom zdzielił przez łeb? Ogłuszony jakoś zszedłem na dół, a reszte fala zmyła z pokładu? Dziewiętnastu ludzi nie znika od tak. - Jasnym było, że żeglarz sam chce wierzyć w swoją teorie. Jakby dla potwierdzenia swoich słów nieznacznie pokręcił zaprzeczająco głową.

- Rytuał? - Zaciekawił się Daniel. - Dziennik wspominał o przygotowaniu do czegoś jednej z kajut na jachcie. Z malowaniem ścian i wynoszeniem mebli. Ciekawe. - Odruchowo sięgnął w miejsce gdzie normalnie znajdowała by się fajka i pudełeczko z tytoniem. Jednak nie miał dzisiaj ani marynarki, ani tym bardziej fajki. Skrzywił się nieco na to odkrycie i uśmiechnął przepraszająco do kustosza. [i]- Wygląda na to, że zapomniałem fajki. No trudno... Ale ale. Skoro muzeum pomogło kapitanowi, znaczy się, Richardowi w zorganizowaniu wyprawy, to czego dokładnie tam szukaliśmy? Cała ta historia brzmi jak z jakiejś podróżniczej noweli. Wyprawy, niebezpieczeństwa, stare artefakty. Można coś podobnego zobaczyć tu w muzeum?
 
__________________
Our sugar is Yours, friend.
Cattus jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:28.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172