29-04-2020, 21:29
|
#342 |
| Wczesny wieczór 23 Brauzeit 2518 KI, grobowiec magistra Arforla
Wkroczyła na szczyt jako ostatnia, sapiąc jak ciężarna w ósmym miesiącu. Trudy dnia i ostatecznie uciążliwa wspinaczka spowodowały, że rana brzucha odezwała się nowym bólem. Podparła dłonie na kolanach zgięta w pół, wciągała i wypychała powietrze, kiedy podniosła oczy uchwyciła tylko ostre spojrzenia mężczyzn. Dla otrzeźwienia podeszła pomagając sobie miotłą do stojącego w jednym z wykuszy Franza. Tropiciel sprawiał wrażenie jakby z uporem prostego człowieka rozważał wybór odpowiedniej drogi poza granice moczarów. Poczuła się naraz jakby pewniej, bo ujrzała w Mayerze determinację do działania, wolę bardziej namacalną, niż enigmatyczna gra Leto, czy fantazyje czarodziejki.
- Gdzie Herendorrf? - spytała cicho.
Chwilę później zbliżyła się do Felixa i szepnęła do ucha.
- Sposobu pokonania nieumarłych przybyliśmy tu szukać, nie samego ich animatora, powinniśmy byli tu przyjść dwie noce temu.
Jak niechciany cień znalazła się tuż przy mistrzyni.
- Wasza miłość pozwoli. - starała się mówić płynnie i spokojnie - Na dole zidentyfikowałyśmy run Ulgu, iluzje mogą skrywać się w sobie jak Kislewskie Baby. Takie drewniane zabawki chowające się jedna w drugą. Proszę pozwolić mi wytyczyć nową pajęczynę..gwiazdę znaczy, wiatrów magii i zajrzeć w eter. - spojrzała na pozór kornie w oczy magiczki - Godny zaprawdę uniform dla doczesnych szczątków magistra Arforla, ciekawe jaki mistrz go wykonał i kto opatrzył wieżę zaklęciami cienia.
Chciała kucnąć, ale pozycja wywoływała szczypanie i ucisk, przyklękała wobec tego na dwa kolana przy sarkofagu, oświetlając go magicznym blaskiem. - Może czcigodny Valdemar mógłby rzucić światło na okoliczności pochówku czarodzieja. - a wzrok już zagłębiał się w eter szukając tego co ukryte. |
| |