Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 29-04-2020, 19:26   #341
 
Cattus's Avatar
 
Reputacja: 1 Cattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputację
- Zaraz zaraz... Mieliśmy szukać tego kurwia od wron, a tu do jakiegoś starego grobowca śmy przyszli. Po kiego grzyba? Miał tu Wroniarz siedzieć, przyleźć za nami czy jak? - Felix wodził wzrokiem między magiczką, a przywódcą Morrytów.

- No chyba, że w grobie jest coś, co może nam tu pomóc. Hieną cmentarną nie jestem, ale w obliczu śmierci moge obszukać jakiś stary szkielet. Jemu i tak za jedno... - Wzruszył ramionami czekając na jakąś reakcję.
 
__________________
Our sugar is Yours, friend.
Cattus jest offline  
Stary 29-04-2020, 21:29   #342
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Wczesny wieczór 23 Brauzeit 2518 KI, grobowiec magistra Arforla

Wkroczyła na szczyt jako ostatnia, sapiąc jak ciężarna w ósmym miesiącu. Trudy dnia i ostatecznie uciążliwa wspinaczka spowodowały, że rana brzucha odezwała się nowym bólem. Podparła dłonie na kolanach zgięta w pół, wciągała i wypychała powietrze, kiedy podniosła oczy uchwyciła tylko ostre spojrzenia mężczyzn. Dla otrzeźwienia podeszła pomagając sobie miotłą do stojącego w jednym z wykuszy Franza. Tropiciel sprawiał wrażenie jakby z uporem prostego człowieka rozważał wybór odpowiedniej drogi poza granice moczarów. Poczuła się naraz jakby pewniej, bo ujrzała w Mayerze determinację do działania, wolę bardziej namacalną, niż enigmatyczna gra Leto, czy fantazyje czarodziejki.

- Gdzie Herendorrf? - spytała cicho.

Chwilę później zbliżyła się do Felixa i szepnęła do ucha.

- Sposobu pokonania nieumarłych przybyliśmy tu szukać, nie samego ich animatora, powinniśmy byli tu przyjść dwie noce temu.

Jak niechciany cień znalazła się tuż przy mistrzyni.

- Wasza miłość pozwoli. - starała się mówić płynnie i spokojnie - Na dole zidentyfikowałyśmy run Ulgu, iluzje mogą skrywać się w sobie jak Kislewskie Baby. Takie drewniane zabawki chowające się jedna w drugą. Proszę pozwolić mi wytyczyć nową pajęczynę..gwiazdę znaczy, wiatrów magii i zajrzeć w eter. - spojrzała na pozór kornie w oczy magiczki - Godny zaprawdę uniform dla doczesnych szczątków magistra Arforla, ciekawe jaki mistrz go wykonał i kto opatrzył wieżę zaklęciami cienia.

Chciała kucnąć, ale pozycja wywoływała szczypanie i ucisk, przyklękała wobec tego na dwa kolana przy sarkofagu, oświetlając go magicznym blaskiem. - Może czcigodny Valdemar mógłby rzucić światło na okoliczności pochówku czarodzieja. - a wzrok już zagłębiał się w eter szukając tego co ukryte.
 
Nanatar jest offline  
Stary 30-04-2020, 10:14   #343
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Saxa ostrożnie chodziła po pomieszczeniu rozglądając się. Podłoga, sufit, okna...widok z okien wyglądał normalnie. Mimo to złodziejka nieufała temu miejscu. Starała się być ostrożna i nie dać się porwać żadnej mrocznej magii jaka mogła rezydować w tym miejscu i czyhać na nich.

- Czy po to właśnie tutaj przyszliśmy? Okradać i bezcześcić groby? - Odezwała się niby do wszystkich niby do nikogo. Komentarz Felixa był wcześniej słyszalny, brak innych rzeczy w pomieszczeniu zostawiał tylko sarkofag.
 
Obca jest offline  
Stary 01-05-2020, 07:41   #344
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
Mówić wprost, że Leto i Katerina sobie nie ufają byłoby eufemizmem. Widać było, że zbir mieniący się sługą Morra najchętniej wbił by czarodziejce miecz w gardło. Z drugiej strony, Katarina była czujna niczym kocica chroniąca młodych i chyba tak samo emocjonalna w obecnej chwili, co wydawałoby się Karlowi zabawne, gdyby była jedynie zblazowaną szlachcianką która wybrała się na nocne przygody do jednej z licznych spelun przy Reiku. Katerina, jak każda wkurzona magiczka była fascynująco groźna w ten specyficzny sposób, który podnosił włosy na karku, i wywoływał mrowienie stóp.
„Chyba, że moje onuce wymagają przepierki” pomyślał i kiedy Leto wyjawił swoje obawy, Karlowi strzelił do głowy kolejny pomysł. Kupy trzymało się to średnio, ale warto było podpuścić rębajłę, szczególnie, że odwoływała się do jego pobożności.

-Cóż, mamy grób z kluczem lub bronią. Ale mamy też wiernego i pobożnego sługę Morra, który mógłby otworzyć grób przy świadkach, którymi jesteśmy – powiedział spokojnym głosem rzezimieszek – mamy tu kapłana Sigmara, który jest z tego samego zakonu co pochowany Arlof, więc powiedzmy, że są braćmi. W wierze oczywiście, ale to usprawiedliwia sprawdzenie grobu – dodał i kontynuował dalej – mamy tu licencjonowaną czarodziejkę, której obowiązkiem jest zwalczać wszelkie objawy czarnej magii, a zdaje się wskrzeszanie trupów i nekromancja jest zakazana wszędzie. Na koniec dodałbym, ze wierny i pobożny sługa Morra użyłby wszelkich środków aby wspomnianego nekromantę powstrzymać – dodał wstając z kamiennego wykusza, który zaczynał mu się wżynać w pośladki.
- Pomógłbym z odsuwaniem płyty, ale mam pochodnię w jednej i miecz w drugiej, więc wiecie, czas nagli – rzezimieszek znacząco spojrzał na Leto i jednego z jego zbirów.
Spróbujmy perswazją

 
__________________
Iustum enim est bellum quibus necessarium, et pia arma, ubi nulla nisi in armis spes est

Ostatnio edytowane przez Asmodian : 03-05-2020 o 12:49.
Asmodian jest offline  
Stary 05-05-2020, 21:47   #345
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Wieczór 23 Brauzeit 2518 KI, grobowiec magistra Arforla

- Powinnością każdego Śniącego jest powstrzymanie praktykantów nekromancji - odpowiedział z dziwnym błyskiem w oczach Leto - Nie musisz tego przypominać, mieczniku. Ciekawi mnie jedynie to, co użytecznego możemy znaleźć w sarkofagu maga zmarłego trzysta lat temu. Przegniłe szaty? Zardzewiały oręż? Obrócone w proch księgi? Wybacz mi napastliwy ton tych pytań, pani, ale nie potrafię się wyzbyć przeświadczenia, że przyprowadziłaś nas tutaj mając w głowie jakiś plan, który okazał się porażką.

- Wykształcono mnie w przekonaniu, że człowiek winien mieć na podorędziu kilka planów - odparła Katerina spoglądając na Leto z wyrazem lekkiej wyższości - Owszem, pokładałam ogromne nadzieje w odnalezieniu tego miejsca, co zresztą mi się udało. I jak sądzę, tylko dzięki mnie przejrzeliśmy iluzję skrywającą miejsce pochówku. Już to winno sprawić, byś poniechał swego nieporzebnego sarkazmu. I owszem, liczyłam na to, że w mauzoleum znajdę coś, co naprowadzi nas na klucz do zagadki zwycięstwa Arforla. Ochronne zaklęcia Magii Cienia użyte w splocie iluzji ewidentnie świadczą o tym, że w pochówku czcigodnego magistra brał udział czarodziej tego kolegium. Jeśli nawet nie wcześniej Arforl, to on, ów anonimowy mag, mógł pozostawić nam jakieś wskazówki. Lecz tego nie uczynił, nad czym szczerze ubolewam.

Katerina Lautermann oderwała spojrzenie od Śniącego, przeniosła je na sarkofag.

- Być może są tutaj jakieś zmyślne schowki, ale nie wyczuwam emanacji magii mogącej zdradzać ich położenie - oznajmiła czarodziejka - Czas zatem sięgnąć po drugi plan, ten pozostawiony na wypadek absolutnej konieczności.

Karl Peter zauważył jak Leto tężeje i odsłania zęby w grymasie właściwym dla człowieka, który właśnie utwierdził się w swoich podejrzeniach. Jego towarzysze chyba również pojęli, o czym Lautermann mówili, bo sami zesztywieli wbijając wzrok w czarodziejkę.

- Duchowa esencja Arforla odcisnęła się silnie na tym miejscu, wyczuwam ją bardzo wyraźnie - oznajmiła Katerina udając przy tym całkiem zgrabnie, że nie zauważa spojrzeń morrytów - Zważywszy na charakter miejsca pochówku oraz naturę magistra Ametystowego Kolegium, jestem przeświadczony o tym, że zdołam porozumieć się z jego duszą.

Wsparty na swoim sękatym kosturze Valdemar stęknął głośno, obejrzał się na magiczkę szeroko otwartymi oczami jakby nie pojmował do końca sensu jej słów. W przeciwieństwie do morrytów.

- To bluźnierstwo! - sarknął jeden z czarnych; człowiek, który w Herrendorfie omal nie skrzyżował mieczy z Niersem pod wpływem pomówień miejscowych - To zakazana praktyka!

- To nekromancja - oznajmił z pozornym opanowaniem Leto, ale coś w jego głosie, w oczach oraz w ledwie zauważalnym drżeniu dłoni uświadomiło Karlowi Peterowi ogrom wzbudzenia wyznawcy Boga Umarłych - Mogłem się tego spodziewać. Po prawdzie, tego się właśnie spodziewałem. Sen zesłany przez Morra nie był ułudą. Pojedynek na śmierć i życie pomiędzy mną, a nekromantą w ametystowych barwach.

Atmosfera na szczycie wieży, już wcześniej napięta i pełna ledwie trzymanych na wodzy emocji, teraz w ułamku chwili sięgnęła zenitu. Leto i jego ludzie unieśli wyżej klingi mieczy, zaszachowani natychmiast przez dzierżących własny oręż Niersa i Hansa Hansa. Kryształ na lasce czarodziejki zaczął się tlić złowróżbnym filletowym blaskiem.

- Nie pozwolę ci tego uczynić - wycedził przez zęby Leto, dzieląc swoją uwagę pomiędzy Katerinę i Niersa, odpinając i ciskając na kamienną podłogę długi płaszcz, który w walce mógł mu tylko zawadzać - Czyniąc to przekroczysz ostatnią linię. To akt świętokradztwa, niewybaczalny. Cofnij się, póki jeszcze możesz.

- Zabij.

Wypowiedziane starczym głosem słowo zawisło w powietrzu, tak wszystkich zaskakując swym brzmieniem, że zgromadzeni na szczycie wieży ludzie potrzebowali chwili, by pojąć, kto je wypowiedział.

Wciąż wsparty na kosturze Valdemar podniósł swą pomarszczoną dłoń i wycelował wykręcony reumatyzmem palec w pierś Śniącego.

- W imię Młotodzierżcy, zabij go, pani - wycharczał niedołężny starzec - Tylko Ametystowa Magia może uratować Herrendorf. Jestem u progu zguby i tylko ty możesz mnie ocalić, pani.

Dwaj czarni ruszyli w stronę kapłana, ale zszokowany słowami duchownego Leto zatrzymał ich ostrym ruchem ręki.

- Troski ci rozum odjęły, starcze! - warknął Śniący - Bredzisz od rzeczy, przeto wybaczam ci tę zbrodniczą zuchwałość! Lepiej ci chyba było w Herrendorfie pozostać, choć byś miał muru bronić przed nieumarłymi.

- Herrendorf zdawa się być bezpieczny - zza pleców skłóconych ze sobą rozmówców padły znienacka dziwnie brzmiące słowa Franza Mauera. Brodaty przewodnik cofnął się od jednego z wykuszy ciągnąc za sobą dziwnie struchlałą i białą niczym śnieg Saxę Valdis - Nic osadzie dzisiejszej nocy nie grozi… bo oni są tutaj.

Młodziutka służka, wciąż ściskająca palcami ramię trapera, spojrzała w pytające oczy Felixa i wskazała głową na otwór w ścianie wieży.

- Są tutaj… chyba wszyscy... - wyszeptała ledwie słyszalnie.
 
Ketharian jest offline  
Stary 06-05-2020, 17:24   #346
 
Klejnot Nilu's Avatar
 
Reputacja: 1 Klejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputację
W życiu każdego człowieka, nieważne jak prostego żywota by on nie wiódł lub jakich nizin intelektualnych sobą nie reprezentował, zdarza się taki moment, gdzie musi podjąć ważną, życiową decyzję. W większości wypadków, konsekwencje które dana jednostka sobie wyobraziła w przypadku dokonania tego lub owego wyboru, są totalnie przekoloryzowane w porównaniu do tych, które autentycznie się wydarzyły. I już mniejsza o to, gdy cała sprawa dotyczy się właśnie tych maluczkich, których smutne jak pizda życia i wybory będą mieć wpływy tylko na ich, gówniane żywota. Problem zaczyna się wtedy, gdy takie decyzje musi podjąć ktoś ważny, odpowiedzialny nie tylko za siebie, ale i za innych, a konsekwencje jego wyborów będą odczuwalne przez wielu i na długo.

Niezmiernie rzadko zdarza się jednak, żeby to właśnie Ci mali decydowali o sprawach wielkich. Brzmi jak idioto-odporny przepis na katastrofę. I chociaż Hans Hans o filozofii wiedział niewiele (prawdopodobnie nigdy nawet takiego słowa nie słyszał) i całość powyżej ująłby w znacznie prostszych słowach, to czuł się, jakby właśnie w takiej sytuacji został właśnie postawiony. Gdy dookoła niego Ludzie Wielcy sprzeczali się i niemal rzucali się sobie do gardła, zamiast wziąć na siebie brzemię odpowiedzialności za wybór, Hans Hans, prosty kmiot, postanowił w prosty sposób ich wszystkich wyręczyć.

Czy był to, po raz kolejny, przebłysk "prostackiego geniuszu" (czy taki termin w ogóle istnieje?) tego bohatera? Czy być może była to najbardziej debilna rzecz jaką można była w tym momencie zrobić? Najbliższe kilka sekund miało wszystko wyjaśnić...
 
__________________
The cycle of life and death continues.
We will live, they will die.
Klejnot Nilu jest offline  
Stary 06-05-2020, 21:29   #347
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Wieczór 23 Brauzeit 2518 KI, grobowiec magistra Arforla

Wstrząśnięci słowami trapera i jego towarzyszki, uczestnicy wyprawy jęli odwracać się ku wykuszom w ścianach wieży. Czynili to powolnymi ruchami jakby wciąż nie wierzyli usłyszanym właśnie słowom.

Wszyscy prócz jednego.

Hans Hans od chwili wejścia na szczyt budowli przyglądał się uważnie poczynaniom morrytów, w szczególności ich przywódcy. Łysy osiłek nie był aż tak obeznany w kwestiach żołnierskiej profesji jak pan Niers, ale i on wiedział co nieco o robieniu żelazem, a nadto miał po swej stronie wyniesione z tuzinów ulicznych bitek doświadczenie. To dzięki niemu nie rozluźniał nawet na chwilę uchwytu palców na rękojeści miecza; to dzięki niemu studiował wzrokiem mowę ciał swoich towarzyszy, ostrożnie stawiane kroki odzianych na czarno mieczników Świątyni Morra.

I kiedy wszyscy inni na dźwięk ostrzeżenia Saxy skupili swą uwagę na rozciągającym się z wieży widoku, Hans Hans w jednej chwili wykorzystał oczywisty czynnik zaskoczenia.

Unosząc klingę miecza postąpił kilka kroków przed siebie, wyminął nie rozumiejącą jeszcze jego intencji Katerinę Lautermann, nabrał rozpędu. Gdzieś z boku dobiegł go zduszony okrzyk, czyjeś pełne zaskoczenia stęknięcie, ale mężczyzna nie zamierzał już wstrzymać wzniesionej do ciosu ręki.

Ciął z całej siły, na odlew, bez trudu sięgając ostrzem obranego przez siebie celu. Ostra jak brzytwa klinga przecięła skórę, mięśnie i kości, przeszła przez nie nie napotykając praktycznie żadnego oporu. Gorąca krew trysnęła w powietrze, obryzgała podróżny strój Ametystowej Czarodziejki i nogawice Karla Petera.

Gładko odcięta ludzka głowa spadła z bezwładnego korpusu, uderzyła z dziwnym odgłosem w kamienna posadzkę, poturlała się pod jedną ze ścian. Okryty skromnymi znoszonymi szatami korpus świątobliwego męża ugiął się w kolana, opadł na niego, a potem przewrócił się na plecy przybierając w jednej chwili postać wypchanego szmatami worka.


Nie, nie ja to wymyśliłem! Nawet do tego nie zachęcałem! Powyższy opis jest realizacją deklaracji gracza, którą spełniłem pękając z ciekawości jak teraz potoczy się dalszy bieg wydarzeń!


 
Ketharian jest offline  
Stary 06-05-2020, 23:17   #348
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Wieczór 23 Brauzeit 2518 KI, grobowiec magistra Arforla

Warkliwe swary rozdzierające spokój ludzi na szczycie wieży odkładały się w eterze mętnym drżeniem, zaśmierdziało rozpadem. Badająca ciężki kamienny sarkofag adepta zmarszczyła odruchowo nos. Splecione wiatry, szarpane nekromanckim dharem czekały tylko chwili nieuwagi, by wyrwać się z jej woli. Dziewczyna nie mogła pojąć dlaczego wszyscy tak łatwo dają się uwieść mocy rozpadu, woni zgnilizny, fałszywej nucie oskarżeń. Nie rzuciła się do okienek ze wszystkimi, bo powoli podnosiła się z klęczek, jak zmęczona oralną usługą obozowa ciura.

W reakcji na błyskawiczny, a niespodziewany mord na woskowanym Sigmarycie, wyprostowała ciało jak strunę. Nie czekając na reakcję kogokolwiek cofnęła się pośpiesznie, na powrót pieszczona wewnętrznym ogniem, byle dalej od areny sporu, byle na wpół rozpłynąć się w jakimś cieniu. Pragnęłaby wtedy być mistrzem, który opatrzył zaklęciami wieżę, uciec w niewidzialność.

Nie potrafiła racjonalnie ocenić uczynku Hansa Hansa, nawet przecież na moment nie polubiła zasuszonego kapłana, w myślach obarczała go winą za przekleństwo wioski, niemalże zrównując z Panem Wron. Ale nigdy nie przekonała się o jego prawdziwej winie, mógł być przecież tylko wstrętnym staruchem, jakich świat nosi całe legiony. Myślała, że coś przeoczyła, nie mogła wszak pojąć co. - Co? Co kierowało Hansem? - tłukło się jej w głowie. Zaczęła się go bać. I był to strach większy i gorszy od przerażenia nieumarłą armią. Strach przed niezrozumiałym, nieobejmowalnym myślą. Strach przed każdą nocą przeszłą i przyszłą w towarzystwie osiłka, którego tak bardzo lubiła, a pojęła właśnie, zupełnie nie rozumiała.

Szepcząc modlitwy do Shallya, nieśmiało na powrót splotła eter, będąc gotową użyć magii, choć nie chciała biedna dziewczyna zajmować żadnej ze stron Morrytów, czy Czarodziejki przeciw sobie, wrogowie wszak stali u podnóża wieży, a raczej wróg jeden pod setkami potwornych masek ukryty.

Rzut na splatanie wiatrów.

 
Nanatar jest offline  
Stary 07-05-2020, 10:38   #349
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Saxa nie krzykneła było to raczej przerażone westchnięnie. Nie było głośne dziewczyna zakryła dłońmi usta w odruchu. No tak żywe trupy u drzwi i szaleńca mordujący ich z nienacka na piętrze.
- Coś ty uczynił na Sigmara. - Powiedziałą cicho nadal przestraszona tym co się stało.
 
Obca jest offline  
Stary 07-05-2020, 11:04   #350
 
8art's Avatar
 
Reputacja: 1 8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację
Wieczór 23 Brauzeit 2518 KI, grobowiec magistra Arforla

Osuwające się na kamienną podłogę bezgłowe ciało kapłana słusznie powinno było wywołać szok u wszystkich, wszak podniesienie ręki na kapłana było ostatecznym świętokradztwem, jawnym pogwałceniem boskiego porządku i nie mieściło się Franzowi w głowie aby mógł pozbawić życia jakiegokolwiek kapłana (chyba, że w obronie własnej).

Jednak tu w sytuacji jakiej byli, daleko od normalności, z hordą ożywienców czekających pod wieżą, i konfliktem między morrytami a czarodziejką, który zdawał się iść na noże, sprawa morderstwa starego Valdemara wydała mu się dość błaha. Nie dośc jednak błaha, aby jej nie ziignorować, bo jej konsekwencje mogły być opłakane. Mauer schwycił mocno topór, spodziewając się, że grobowiec może zaraz rozgorzeć walką, czy to za sprawą jak nic opętanego Hansa, czy za sprawą różnicy zdań między mądrzejszymi tego świata. Tak czy owak, Franz nie zamierzał się mieszać do niczego postanawiając się bronić, a sprawiedliwość dla mordercy zostawić na później.

Stary traper jęknał tylko głośno:

- O kurowści... Mayer i Valdis w kupe ku mnie... - dodał przeczuwając najgorsze.
 
8art jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:17.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172