Niepewność przed nadciągającą walką paraliżowały żaka Przemysława. Gdy jednak nie było już odwrotu, gdy to co najstraszniejsze zaczęło się, również sam młodzieniec przeżył błyskawiczną przemianę. Zakończył pracę ze strojem i poczuł jakby ktoś rozwiązał mu nogi. Jego zejście do podziemi przerwał wynurzający się Jorg z okrzykiem przerażenia na ustach. Cokolwiek go pokonało, nie była to stal brzęcząca w podziemiach.
Żak powstrzymał mdłości silnym wdechem i nieomal przeskoczył nad Jorgiem by sięgnąć drzwi. Otworzył je energicznie.
- Siostro Anno. Pomocy. Ten człowiek stracił zmysły - jego wzrok napotkał jednak nie tylko Annę, ale i biskupa.
- Przewielebny Ksiądz Biskup! - odezwał się nieco głośniej niż nakazywała etykieta. Warunki jednak dalece odbiegały od spotkania na dworze - W samą porę! Cóż za łaska! Bracia Inkwizytorzy już zaczęli oczyszczanie siedziby zła w tym zacnym mieście - coś w słowie “zacnym” sugerowało, że żak coś innego miał na myśli.
- Czy biskup przybył dołączyć? Dary, którymi obdarzył biskupa Pan mogą pomóc pokonać tego sługę złego. Modlitwa wiernego sługi Pana ma wielką moc.
- Szybko Anno! - Żak zaś wyszedł z przejścia zapraszając biskupa gestem do środka. Jorg wył.