Barman zgarnął banknot i nalał drinka. Stawiając go przed Mamą powiedział:
- Ostrzegłem cię babciu, na więcej nie licz. Ciebie może i niewiele rzeczy przestraszy, ale ja żyłem jeszcze za krótko by się wyzbyć lęków i rozstawać z tym światem. Parę drinków później
W wejściu pojawiło się trzech facetów. Z grubsza pasowali do opisu. Gromkim głosem zamówili faszkę i parę piw i usiedli przy stoliku w kącie sali. Na sali było jeszcze pustawo, więc jakiekolwiek niepostrzeżone zbliżenie się by posłuchać co mówią nie wchodziło w grę.
Widząc spojrzenie Mamy w ich kierunku barman podszedł wytrzeć bar i powiedział półgłosem:
- Odpuść babciu. - Dobrze to ująłeś panie “być może glino”. Między innymi. - powiedziała stając jakiś metr za nim - ręce na plecy, Wyjaśnisz wszystko na komendzie.
Nie zachowywała się jak żółtodziób, więc raczej wciąż celowała w niego.
- Jeśli weszli gdzieś indziej to monitoring może niewiele nam dać. - powiedział Max -
Wejścia są też na uniwerku, tam nie wszędzie jest monitoring. Ale sprawdzę to. - Franko, znasz tylko to wyjście, przy którym będą się kręcić gliny, chyba że Tommy zostawi przejście do kanałów.