- O kurwa- Szepnął zszokowany Lee. Nie mógł zebrać myśli, przez głowę przemknęła mu irracjonalna myśl, że Vadim będzie zły o dziurę w Uazie i trzeba mu ją będzie zaszpachlować albo jeszcze lepiej przylutować inny kawałek metalu...
Dopiero po chwili przypomniał sobie o tym, że wypadałoby się upewnić, że Vadim i reszta żyją. Neurony w mózgu działały powoli jakby płyn mózgowo - rdzeniowy ktoś zastąpił mu melasą.
- Spierdoliłem wam na głowę AVkę - Oznajmił Arthur na wspólnym kanale głosem tak spokojnym jakby właśnie mówił reszcie, że zamówił pizze.
- Czy jesteście wstanie dojść do samochodu? Czy mam tam iść i kogoś wyciągać? Sądzę, że na dziś negocjacje skończone może jedźmy się do Pani Oomy Dickenson na kolacje i łatanie a jutro sprawdzimy czy został ktoś żywy z gangu żeby kontynuować walkę, negocjacje albo wszczynać wojny? Chociaż może powiedzcie im na do widzenia że tak się kończy podskakiwanie paczce z Northside i bogowie ich pokarali za to że chcieli zabijać posłańców ? To tak fajnie brzmi jak w jakimś holo - punkowym westernie - GearHead pierdolił jak potłuczony w szoku zupełnie nie myśląc o tym że jego pierdololol mogą być ostatnimi słowami jakie słyszą umierający koledzy.
Pstryknął nadwyrężonymi stawami i przygotował się do dalszego ostrzału. Jeżeli nie dostanie komunikatu typu:
"Tak złamałem nogę wyciągnij mnie za fraki, bo ogień liże mi dupę" to się nie ruszy z samochodu, bo nie chciał trafić pod zbłąkaną kulkę Patatów... Z drugiej strony bardzo kusiło go zerknięcie do rozbitej Avki tyle tam dobrych części musi być... Może nawet jakieś zwłoki z modyfikacjami, które można by sprzedać? Albo jakiś Korp, który zapłaci za uratowanie życia?
Był jednak zanadto podszyty tchórzem żeby ruszyć dupę z za osłony, jeżeli nie będzie to konieczne. Ktoś musi pilnować bryki bo jak odejdzie kawałek chodnikiem to zaraz jakiś szczyl wskoczy i zakosi im koła korzystając z chaosu, muszą mieć drogę ucieczki przynajmniej tak to sobie tłumaczył...