| Laura i Bastian
Laura wrzuciła klucz w dziurkę i przekręciła go. Sekundę później oboje poczuliście, jak ołtarz zaczyna się trząść, a z wnętrza doszły was odgłosy pracującego z wysiłkiem mechanizmu, który musiał być od dawna nieużywany. Z sykiem powietrza górna płyta ołtarza odjechała do tyłu, odkrywając przed wami ukrytą platformę. Laura przyświeciła latarnią i zdziwiliście się, gdyż na kamiennym blacie znajdował się przykurzony miecz jednoraręczny, którego ostrze zawinięte było w całun.
Bastian odwinął miecz z materiału i ten ukazał wam się w pełnej krasie. Mimo, iż wyglądał na masywny, był niesamowicie lekki i kunsztownie wykonany. Widać było, że ktokolwiek go stworzył, włożył w niego masę czasu, pracy i serca. W świetle latarni dostrzegliście dziwny symbol wykuty tuż pod nasadą głowni, który zdawał się połyskiwać, gdy Bastian obracał miecz pod różnym kątem. Nigdy nie widzieliście takiej broni i czuliście, że miecz jest w jakiś sposób wyjątkowy.
Zabraliście znalezisko i wróciliście do pozostałych. Wszyscy
Gdy Laura i Bastian pojawili się w sypialni kapłana z mieczem znalezionym w ukrytej komorze ołtarza, Hildebrand niemal od razu wiedźmim wzrokiem dostrzegł emanującą z broni magiczną aurę. Strumienie migotliwej i kolorowej energii przelatywały mu przed oczami, ilekroć spojrzał na oręż. Wyglądało na to, że przypadkiem zdobyliście kolejne atuty do walki przeciwko płaczce.
Kapłan wciąż był nieprzytomny, a wy zaczynaliście odczuwać zmęczenie. Każde z was znalazło dla siebie jakieś miejsce, by się chociaż chwilę zdrzemnąć - Greta przysnęła na skraju łóżka, Manfred na siedząco przy szafie, Laura, Bastian i Hildebrand wybrali główną nawę, gdzie ułożyli się na niewygodnych ławkach. Nocne atrakcje i deficyt snu szybko dały o sobie znać i prędzej, niż później, każde z was zasnęło.
Obudziliście się wszyscy, gdy mocne pasma światła wpadały przez witraże do głównej sali świątyni. Nastał nowy dzień, choć osobiście czuliście się, jakbyście spali zaledwie chwilę. Zabraliście się w sypialni kapłana i ten również wrócił do rzeczywistości niedługo później. W pewnej chwili powoli otworzył oczy, zamrugał kilkukrotnie, rozejrzał się wkoło. Popatrzył w końcu na was, choć nie zareagował na waszą obecność. Podniósł głowę, by rozejrzeć sie po miejscu, w którym sie znalazł. Oczy miał jakby zasnute mgłą i nie reagował na żadne słowa. Usiadł na łóżku, lekko pochylając sie do przodu i zamarł w takiej pozycji. Patrzył przed siebie, po czym zerknął znowu na was. Niby utrzymywał kontakt wzrokowy, lecz wydawało się, jakby patrzył w dal, zatrzymując się na niewidocznym punkcie gdzieś poza rzeczywistością.
Greta dotknęła ramienia kapłana, a ten zerwał się nagle na równe nogi, jakby oparzył go gorący pręt. Było widać, że w końcu odzyskał świadomość, gdyż jego oczy skoncentrowały się na was. Odskoczył pod ścianę i wyciągnął prawą rękę przed siebie na wypadek ataku z waszej strony. - Kim jesteście? Gdzie jestem? – spytał chrapliwie, ledwo stojąc na nogach. Po chwili syknął z bólu, opadając z powrotem na łóżko i trzymając się za lewy bok. Przejechał językiem po spierzchniętych ustach. - Wody... dajcie mi wody...
Ostatnio edytowane przez Ayoze : 01-05-2020 o 07:26.
|