Mówić wprost, że Leto i Katerina sobie nie ufają byłoby eufemizmem. Widać było, że zbir mieniący się sługą Morra najchętniej wbił by czarodziejce miecz w gardło. Z drugiej strony, Katarina była czujna niczym kocica chroniąca młodych i chyba tak samo emocjonalna w obecnej chwili, co wydawałoby się Karlowi zabawne, gdyby była jedynie zblazowaną szlachcianką która wybrała się na nocne przygody do jednej z licznych spelun przy Reiku. Katerina, jak każda wkurzona magiczka była fascynująco groźna w ten specyficzny sposób, który podnosił włosy na karku, i wywoływał mrowienie stóp.
„Chyba, że moje onuce wymagają przepierki” pomyślał i kiedy Leto wyjawił swoje obawy, Karlowi strzelił do głowy kolejny pomysł. Kupy trzymało się to średnio, ale warto było podpuścić rębajłę, szczególnie, że odwoływała się do jego pobożności.
-Cóż, mamy grób z kluczem lub bronią. Ale mamy też wiernego i pobożnego sługę Morra, który mógłby otworzyć grób przy świadkach, którymi jesteśmy – powiedział spokojnym głosem rzezimieszek – mamy tu kapłana Sigmara, który jest z tego samego zakonu co pochowany Arlof, więc powiedzmy, że są braćmi. W wierze oczywiście, ale to usprawiedliwia sprawdzenie grobu – dodał i kontynuował dalej – mamy tu licencjonowaną czarodziejkę, której obowiązkiem jest zwalczać wszelkie objawy czarnej magii, a zdaje się wskrzeszanie trupów i nekromancja jest zakazana wszędzie. Na koniec dodałbym, ze wierny i pobożny sługa Morra użyłby wszelkich środków aby wspomnianego nekromantę powstrzymać – dodał wstając z kamiennego wykusza, który zaczynał mu się wżynać w pośladki.
- Pomógłbym z odsuwaniem płyty, ale mam pochodnię w jednej i miecz w drugiej, więc wiecie, czas nagli – rzezimieszek znacząco spojrzał na Leto i jednego z jego zbirów.
__________________
Iustum enim est bellum quibus necessarium, et pia arma, ubi nulla nisi in armis spes est
Ostatnio edytowane przez Asmodian : 03-05-2020 o 12:49.