Ulica przed domem Razora, 3 listopada 2021, 21:07
Pomysł filtrowania sieci nie był wcale zły, ale próba jego realizacji spełzła na niczym, bo ledwie sekundę później uwagę Dickensa przykuł niepodzielnie widok pasażera aerodyny, który wcześniej ulotnił się z mety Razora ze swoim neseserem zostawiając gospodarzy na łasce potwornego ochroniarza.
Teraz gość w drogim garniaku stał przed otwartymi drzwiami Bestii poruszając się tak jakby coś przepychał albo próbował wyciągnąć ze środka furgonu.
- Skurwiel nam kradnie auto! - wrzasnął medyk przyciskając jednocześnie dłoń do piersi, w której coś go zaczęło od nadmiernego wysiłku kłuć - To jest jakiś pierdolony automaniak!
Jęk serwomechanizmów gdzieś po boku sprawił, że wysłannicy pana Lao zmartwieli na ułamek sekundy. Abraham ponownie zareagował jako pierwszy, działając z ogromnym przyśpieszeniem dzięki pompowanej przez organizm w krwiobieg adrenalinie. Czarnoskóry mężczyzna okręcił się w miejscu kierując wzrok ku źródłu znajomego już dźwięku.
Ciężko opancerzony cyborg wychynął ze zrujnowanego i palącego się coraz mocniej domostwa, zmierzając rytmicznym krokiem ku furgonetce Vadima. Jego optyczne implanty natychmiast omiotły wiązką lasera tkwiących na trawniku ludzi.
Monstrualny maszynowy pistolet - na oko Abrahama czternastomilimetrowa broń konstruowana specjalnie dla borgów - obrócił się w stronę źródła potencjalnego zagrożenia dla wdzierającego się do furgonetki garniaka.