Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 02-05-2020, 14:25   #161
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Ulica przed domem Razora, 3 listopada 2021, 21:07

Pomysł filtrowania sieci nie był wcale zły, ale próba jego realizacji spełzła na niczym, bo ledwie sekundę później uwagę Dickensa przykuł niepodzielnie widok pasażera aerodyny, który wcześniej ulotnił się z mety Razora ze swoim neseserem zostawiając gospodarzy na łasce potwornego ochroniarza.

Teraz gość w drogim garniaku stał przed otwartymi drzwiami Bestii poruszając się tak jakby coś przepychał albo próbował wyciągnąć ze środka furgonu.

- Skurwiel nam kradnie auto! - wrzasnął medyk przyciskając jednocześnie dłoń do piersi, w której coś go zaczęło od nadmiernego wysiłku kłuć - To jest jakiś pierdolony automaniak!

Jęk serwomechanizmów gdzieś po boku sprawił, że wysłannicy pana Lao zmartwieli na ułamek sekundy. Abraham ponownie zareagował jako pierwszy, działając z ogromnym przyśpieszeniem dzięki pompowanej przez organizm w krwiobieg adrenalinie. Czarnoskóry mężczyzna okręcił się w miejscu kierując wzrok ku źródłu znajomego już dźwięku.

Ciężko opancerzony cyborg wychynął ze zrujnowanego i palącego się coraz mocniej domostwa, zmierzając rytmicznym krokiem ku furgonetce Vadima. Jego optyczne implanty natychmiast omiotły wiązką lasera tkwiących na trawniku ludzi.

Monstrualny maszynowy pistolet - na oko Abrahama czternastomilimetrowa broń konstruowana specjalnie dla borgów - obrócił się w stronę źródła potencjalnego zagrożenia dla wdzierającego się do furgonetki garniaka.
 
Ketharian jest offline  
Stary 02-05-2020, 17:23   #162
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Podwórze przed hacjendą Los Patatos; 3 listopada 2021, 21:08

Czarnoskóry mężczyzna czuł deficyt mocy obliczeniowej, deficyt osobowy, bo wolałby być podwójnie, wreszcie i niedosyt materialny posiadanych dóbr, a ten stan mógł się wkrótce pogłębić, gdyż wyprasowany elegant z aktóweczką zdawał się porywać Bestię wraz z Arthurem, a co najbardziej przerażało Dickensa, wraz z jego przybornikiem medycznym, który uzupełnił za kilkanaście ciężko zarobionych baksów. Czuł się zgruchotany, jak dach boosterskiej chałupy przez zdechłą areodynę. W pierwszym odruchu wycelował MiliArmsa w kierunku pojazdu z zamiarem sflaczenia kół, ale dostrzegłszy kątem oka cybernetycznego gwardzistę eleganta, porzucił zamiar szybciej niż wcześniej go podjął. Broń zabezpieczona wylądowała znów na paskiem. Będąc pewnym, że robotowaty ich spostrzegł i wciąż byli z Vadimem żywi, podjął, klnąc na czym świat stał i stoi, próbę negocjacji. Wściekłość wynikała głównie z tego, że sekundy jeszcze wcześniej miał nadzieję jeśli nie na łupy to przynajmniej na trofea ze zrujnowanej meliny latynoskich bandytów, nie wspominając o zamiarze dokończenie dzieła eksterminacji rozpoczętej przez lśniącego samuraja.

Wstał bardzo ostrożnie unosząc dłonie nad głowę, mimo to zawinęło go tak, że o mało się nie przewrócił, Dick wierzył, że uratował go od tego tylko wspomagający program z chmury, goniony do wnętrza czaszki zerami i jedynkami zaklinanymi przez Simbę w magiczną siłę. W normalnych warunkach sprawdziłby z jakim mechaludem ma do czynienia, ale niecodzienna sytuacja wymagała podejmowania szalonego ryzyka.

- Departament Zdrowia Okręgu Northside, straż jest w drodze. Czy ktoś jest ranny?! - zaczął donośnie, ale krótko i spokojnie. Nauczony niedawnymi wydarzeniami zatrzymał się po trzech krokach, starając się nie łamać, jakiejś nieznanej mu etykiety elit. - Jestem ripperdock Dick.

Abraham nie byłby sobą, gdyby nie kombinował kolejnego kroku, spod kaptura przyglądał się zwisającym niebywale nisko po wypadku przewodom wysokiego napięcia. Borg miał je ledwie niecały łokieć nad zwieńczeniem konstrukcji. Abi znów poczuł deficyt, tym razem wyposażenia, w kieszeni pozostał mu tylko staff, porcja metki i zastrzyk z dopałką.
Gdyby chociaż mucha zjawiła się. - pomyślał, ale w istocie potrzebował dużo więcej, a z pewnością szczęścia.
 
Nanatar jest offline  
Stary 02-05-2020, 17:44   #163
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Ulica przed domem Razora, 3 listopada 2021, 21:08

Abraham wbił spojrzenie w oblicze monstrualnego przeciwnika, kanciaste i przesłonięte grubą pancerną przyłbicą antyoślepiacza - byle dalej od lufy broni, która bez najmniejszego trudu obracała wcześniej w miazgę ciała Patatos. Cyborg zastygł na ułamek chwili w bezruchu.

Ten ułamek chwili wystarczył, aby załoga następnej aerodyny zaskoczyła borga na odkrytej przestrzeni przed domostwem Razora. Nieoznakowana czarna maszyna podobna do modelu, który odpowiadał za zniszczenie siedziby gangu pojawiła się nad ulicą w mgnieniu oka, przechodząc płynnie w zawis i okręcając się jednocześnie bokiem do miejsca strzelaniny.

Mężczyzna w korporacyjnym garniturze zastygł w bezruchu, z jedną nogą na progu Uaza. Boczny właz aerodyny odsunął się na szynach odsłaniając wnętrze ryczącego turbinami pojazdu.

Zainstalowane na obrotowym wysięgniku sześciolufowe działko rozkręciło się w ułamku chwili do kilku tysięcy obrotów na minutę, sekundę później zaś z luf wystrzeliły długie jaskrawe jęzory.

Trafiony istnym strumieniem ognia i stali, ciężki cyborg dosłownie przekoziołkował po dartym pociskami trawniku sypiąc na wszystkie strony rozerwanymi elementami zewnętrznego pancerza. Huk wystrzałów był ogłuszający, przywodził na myśl ryk pierwotnej bestii o ognistym oddechu.

Człowiek w garniturze cisnął ważącymi kilkadziesiąt kilogramów drzwiami furgonetki w osłonę kabiny aerodyny. Kawał metalu zafurkotał w powietrzu, odbił się od karoserii maszyny krzesząc wielkie snopy iskier.

Sterowane komputerowo działko przestało strzelać. Aerodyna zwiększyła obroty i zaczęła obracać się zwinnie w powietrze próbując pochwycić korpa w strumień jaskrawego światła bijącego od pokładowego reflektora maszyny.

Ten nie czekał ani sekundy. Odskakując od furgonetki rzucił się poprzez trawnik z powrotem do płonącego budynku.

Aerodyna ruszyła jego śladem. Strumienie powietrza bijące z turbin jej napędu szarpały źdźbłami starej pożółkłej trawy rosnącej przed domem Razora.


Człowiek w garniturze ucieka przed aerodyną w kierunku płonącego domostwa, już Was minął. Maszyna zmierza jego śladem, jej załoga nie przejawia chwilowo zainteresowania Waszymi osobami. Cyborg bojowy podryguje i warczy siłownikami, ale najwyraźniej jest bardzo ciężko uszkodzony. Jego broń leży kilka metrów dalej na trawniku, wyrwana z pancernego łapska siłą trafienia z miniguna.


 
Ketharian jest offline  
Stary 02-05-2020, 21:21   #164
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Przed domem Razora, 3 listopada 2021, 21:08

Z uniesionymi w górę rękoma doktor Abraham zamarł jak jego legendarny imiennik przed obliczem samego JHWH, kiedy drugi powietrzny pojazd zawisł nad nieprzystającą do tego dzielnicą. Lękliwie podglądający z ukrycia scenę okoliczni mieszkańcy, choć przyzwyczajeni do wymiany strzałów, bijatyk i wszelkiego rodzaju ulicznych burd, struchleli w obliczu znanej tylko z ekranów morderczej technologii, która jawiła im się inwazją obcych, albo trzecią wojną światową. Zabobonni szeptali pacierze do swych rozlicznych bogów, defetyści wpinali się do sieci, by zaczerpnąć ostatnią chwilę przyjemności, wydając wszystkie kredyty na miłość SI. Bardziej praktyczni uciekali zapewne do piwnic i schronów, byle dalej od spraw potęg dla nich nieosiągalnych.

Szczęściem dłonie Abiego znów pchane atawistycznym instynktem, powędrowały na głowę, zaciskając kaptur na uszach, a ciało ćwiczone w padach osiągnęło pozycję horyzontalną przy gruncie w ułamku sekundy, bo tytanowy anioł zagłady sypnął śmiercią eksplodujących pocisków, czyniąc przy tym hałas podobny bożym gromom. Patrzącemu spod kaptura Dickowi pozostało niewielkie pole widzenia, tylko oddalony o kilka metrów chodnik do wejścia i stojący na nim bojowy borg, który przez krótką chwilę zdawał się mężczyźnie sprzymierzeńcem, a sekundę później rozrywany ostrzałem z czarnej areodyny. Elegant z neseserem, niedawny rabuś wozu polowego Squadu z Northside mignął przed wzrokiem leżącego jak animowany upiór z horroru, w ślad za nim w światło szperacza wbiegł oszalały mężczyzna, straszy amerykański autochton, coś krzycząc, dwa przypadkowe pociski zmieniły go w krwawe szczątki.

Puls znów przyspieszył, a podświadomie łechtany zoreo-jedynkowymi informacjami umysł Dicka nie mógł zdecydować, które priorytety wybrać. Wizja przejęcia lśniącej chromowanej teczki walczyła o wszystko z rozsądkiem i zdrowym racjonalnym strachem. Widok czerwonych ochłapów pozostałych na rachitycznym bezlistnym drzewku, sprowadzał pragnienia do mrzonek, przyciśnięty jeszcze kilka sekund twarzą do ziemi Abi wysłał uporczywą wieść do kompanów.

- Arthie, Sid raport kurwa

-Vadim do wozu, odprowadź Bestię

Wszystko to było borgowi na terapię, bo chłopaki nie byli wpięci i pewnie go nie słyszeli. Kiedy powietrzny pojazd wykonywał manewr dookoła posesji, czarnoskóry odwrócił się do Smirnova.

- Vadim, działko do auta, już!!! - wykrzyczał najgłośniej jak mógł.

Zaraz nie czekając odpowiedzi zerwał się do biegu. Upiór ojca kwaszący mleko, czerwonooki demon cyberchirurgii, wszystko to było odległym snem, choć w ludzkiej rachubie czasu dzieliły je ledwie godziny, czy nawet minuty. Widząc, że Smirnov chwacko się poderwał, ale skierował wprost to ułaza, ponowił ponaglanie ku koledze.

- Vadim! łupy! Ruszaj tu dupę!- Bezpiecznym łukiem minęli uszkodzonego borga i w poślizgu po wilgotnej od kwaśnego deszczu glebie znaleźli się przy unikatowym artefakcie, gromogrzmiącym automacie. Choć chłopy jak dęby ledwo podnieśli. Drepcząc bokiem w groteskowym tańcu, powoli, wytężając wszystkie siły, przenosili ciężki zbrodniczy sprzęt do auta. W połowie Vadim upuścił. Abi się zirytował.

- Jak to niesiesz, kurwa?! Równo trzymaj, bo mi łapy wykręci!

Widząc wyskakującego przez okno boostera wyciągnął MiliArmasa i z zimnym wyrachowaniem napędzanym zemstą wypalił dwa pociski, zaraz chowając pistolet z powrotem, mając na uwadze destynacje celów korporacyjnych żołnierzy. Dwa oddechy później poczuł znajome, a skrywane przez adrenalinę kłucie w okolicach klatki piersiowej. Z kaptura kapały na nos krople brunatnego deszczu, a po twarzy spływały na podobieństwo wodotrysku krople potu, słono-kwaśnego, śmierdzącego wczorajszą imprezą i wciąż balansującym na granicy strachem. Zaczął odczuwać zimno, a dłonie znów zaczynały dygotać.

- Dajesz już blisko, za matuszku rasiju! - strzelił, bo pamiętał taki toast pijanego Smirnova.

Dick wpięty w ASa, który uaktywniał instynkty wyuczone w virtualnych grach i tłumił prawdziwe emocje, pozostawał nienaturalnie spokojny, choć żrenice połknęły tęczówki, zajmując całą ich średnicę, co nadawało twarzy medyka razem z sinym, ściągniętym adrenaliną obliczem wyraz bardziej diaboliczny niż niedoszły jego adwersarz. Widząc zmasowany atak powietrznego potwora, zamarł wysyłając raz jeszcze do Maya.

Spierdalaj jak możesz!- wciąż jednak uporczywie targał z ruskiem do auta armatę borga. Byli już na prawdę blisko, znów zakuło i tym razem on wypuścił zdobycz z rąk, tuż przed drzwiami pojazdu.

- Jeszcze nie, jeszcze chwila. - modlił się w nieznane, opierający się o boczne drzwi ułaza, Dickens. Dłonią wymacał w kieszeni strzykawkę z dopałem, ścisną ją, gotowy zaaplikować sobie zastrzyk w ułamku sekundy.

Dick wymyślił sobie, że chce wyciągnąć Sida, dlatego uda się na tyły domu, naturalnie inną stroną niż AV-ka. Jest jakiś kontakt?

3k10. Pierwszy test na przejęcie gana, dwa kolejne na strzały do boostera.

 

Ostatnio edytowane przez Nanatar : 02-05-2020 o 23:31. Powód: inna akcja
Nanatar jest offline  
Stary 03-05-2020, 06:28   #165
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
A mówili że kac jest gorszy od złamanych żeber...


Sid w końcu wyszedł, z ruin domostwa. Nieco kulał przez cięcie na udzie, jednak Nordic idealnie maskował impulsy bólowe. W końcu będąc już na podwórku pełnym cegieł z rozrzutu, spojrzał na całokształt chaosu. Widok całkowicie go zszokował. Nie tyle przez wojenną wręcz widokówkę, a przez to co spowodowało te dantejskie sceny. Ciągle w dużym szoku powoli dobierał sobie do głowy, że to nie on i jego niefortunny wystrzał w mikrofalę spowodował eksplozję. Spoczywający jak nudysta na plaży pośród ruin widział tył leżącej czarnej aerodyny. Chwilę przyglądał się jej z durną uwagą, by po chwili jego smartfon z pękniętą szybką zaczął drzeć się głosem Abe’a.

-Arhie, Sid raport kurwa!- darł się medyk.

Sidney szybko chwycił telefon i zaczął lekko krzyczeć ciągle nie mogąc rozpoznać swojego głosu, przez nadwyrężone bębenki uszne.

-ŻYJĘ! KURWA ŻYJĘ! Co tam się do diabła dz...ieje?!-
darł się May i nagle w smutku zrozumiał, że jego ciężki pistolet zgubił się w ruinach meliny. Splunął krwią z wybitego zęba, by dać kolejny wzór, na spalonej trawie podwórka.
 

Ostatnio edytowane przez Pinn : 03-05-2020 o 06:31.
Pinn jest offline  
Stary 03-05-2020, 10:38   #166
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Przed domem Razora, 3 listopada 2021, 21:08

Aerodyna przewaliła się z hukiem turbin ponad głowami taszczących monstrualną broń mężczyzn uderzając w nich strumieniem gorącego powietrza. Ociekający potem Żyła oparł się o karoserię Uaza podążając spojrzeniem za niebywale szybkim człowiekiem w garniturze. Pasażer maszyny najwyraźniej zamierzał ukryć się przed prześladowcami z drugiego pojazdu w płonącym domostwie Razora, chociaż pomysł taki zdawał się przeczyć zdrowemu rozsądkowi.

Lecz Dickens zdążył już utrwalić się w przekonaniu, że człowiek w garniturze nie był zwyczajnym przedstawicielem ludzkiego gatunku, tylko kolejnym cyborgiem - ukrytym dla odmiany pod doskonale dopasowaną warstwą RealSkinu. Płomienie mogły zniszczyć jego zewnętrzną powłokę, ale nie stanowiły większego zagrożenia dla kompozytowego pancerza.

W przeciwieństwie do pocisków wystrzeliwanych z pokładowego gatlinga aerodyny.

Los Patatos zaczęli uciekać przed płomieniami niczym ogarnięte paniką szczury, wyskakując przez drzwi i okna domostwa, wrzeszcząc przeraźliwie i strzelając na oślep. Człowiek w garniturze przemknął pomiędzy nimi znikając we wnętrzu domu, wystawiając boosterów na cel załodze maszyny.

Pojazd obrócił się bokiem do frontonu domostwa i jego pokładowe działko zaryczało ponownie ziejąc monstrualnymi płomieniami wylotowymi. Dotknięci strumieniem ognia i stali boosterzy dosłownie znikali dezintegrowani do postaci krwawej mgiełki, rozbryzgiwani po walącej się przedniej ścianie domu.

Wieprz wył i skowyczał na przemian, dygocząc na całym ciele. Nieszczęsne zwierzę nigdy wcześniej nie miało styczności z równie przerażającym spektaklem, z manifestacją tak ogromnie niszczycielskiej siły. Abraham mógł się jedynie domyślać tego, co działo się teraz w sąsiedztwie domu Razora. Northside uchodziło za bardzo niebezpieczną dzielnicę, regularnie nękaną wojnami gangów, kradzieżami i gwałtami - ale konfrontacja obracająca w perzynę metę Los Patatos prezentowała swą intensywnością i skalą zupełnie nowy poziom przemocy.

- Otwórz boczne drzwi! - krzyknął do fiksera zmieniając chwyt rąk na obudowie czternastomilimetrowego olbrzyma - Dłużej go nie utrzymam!

Ale Żyła odsunął się raptownie od przesuwnych bocznych drzwi wozu, zlany lodowatym potem nie mającym nic wspólnego z wysiłkiem włożonym w taszczenie armaty borga.

- Matko Boska, Arthur! - wrzasnął Vadim - Ja pierdolę, Dick, on nie żyje!


Przypominam, aby nadal ograniczać się do jak najkrótszych wpisów czasowo, mieszczących deklaracje z przedziału kilku, kilkunastu sekund - akcja jest bardzo dynamiczna, wiele może się w każdym momencie zmienić, szkoda byłoby potem modyfikować albo kasować dopieszczone obszerne posty!


 
Ketharian jest offline  
Stary 03-05-2020, 11:50   #167
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację


-ZNÓW TO CZUJESZ?

-OCZYWIŚCIE, ŻE TAK, POGRĄŻAM SIĘ W TYM.

-PRZYSTOPUJ SID, TRZYMAJ SIĘ CHŁODNO.

-IDĘ Z TYM KOKSEM MAŁA.

-ON. ON OSZALAŁ.

UŚMIECH PANIE, UŚMIECH PANOWIE. O CZYŻBY NAPRAWDĘ MASZ NA GĘBIE UŚMIECH?

-TAK JAK NAJBARDZIEJ.


Uliczny solo szedł z szerokim, szaleńczo wesołym uśmiechem na twarzy, odgłosy śmierci wokół niego tylko go pompowały, jak strzykawka pobierająca rozgrzaną Sprycę. Za nic robił sobie z szalejącego wokół chaosu, lecz na skraju świadomości wiedział co się działo. Nordic i trauma zaczynały wywoływać w nim cyber-psychozę. Spróbował zebrać w sobie siły i uratować życie jednak obłąkane klisze zamierały mu przed oczami wyobraźni jak sprośne porno oglądane przez małego dzieciaka. W końcu widział już UAZ’a i w tym momencie przebudził się z amoku. Podniszczona terenówka miała w sobie Abe’a, Żyłę… i martwego Lee.

-Skurwiele. Skurwiele... - powiedział do siebie.

Będąc już na wpół ogarnięty, przyjrzał się całej sytuacji. Nie zamierzał szarżować tak jak robił to zalewany adrenaliną “z odbicia” organizm Sidneya. Spróbował wybrać najodpowiedniejszą wspieraną przez instynkt ścieżkę, tak by nie rzucać się w oczy i dotrwać do wejścia do Bestii. Był pozbawiony broni oprócz noża bojowego. Tym jednak nie zrobi krzywdy, temu ninja, który skrył się w pogorzelisku. Jeśli miał umrzeć, zrobi to po swojemu.... z każdą sekundą impulsy bólu były coraz słabiej tłumione a fale noradrenaliny wyrywały się z łańcuchów.

-Tylko do Bestii, kochanie tylko do auta.- mamrotał do siebie starając się jak najbardziej z głową zwiększyć swoje szanse, cały czas monitorując otoczenie, by nie znaleźć się w polu wykrywalności każdego wrogiego sukinkota, który zleciał się tutaj nagle jak mucha do łajna.
 
Pinn jest offline  
Stary 03-05-2020, 13:16   #168
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Przed domem Razora, 3 listopada 2021, 21:09

Nieznacznie utykając i tocząc wokół siebie rozkojarzonym wzrokiem, Sidney May obiegł stojący po sąsiedzku dom nie zwracając uwagi na uciekających z niego w popłochu mieszkańców. Ciemność chłodnej nocy nad Northside rozpalona była pomarańczową łuną pożaru trawiącego siedzibę latynoskiego gangu. Ogłuszający huk wystrzałów z pokładowego działka aerodyny mieszał się ze skowytem jej pracujących na pełnych obrotach rotorów, ale pomimo tego hałasu Sid gotów był przysiąc, że słyszał gdzieś w oddali ostre policyjne klaksony.

To musiał być znajdujący się przypadkiem w okolicy radiowóz albo - co bardziej prawdopodobne - puszczone z dachu miejscowego komisariatu drony, stanowiące pierwszą linię policyjnego rekonesansu.

Nieoznakowana czarna aerodyna dosłownie rozbijała w nicość konstrukcję nośną płonącego budynku, jęzorem ognia tryskającego z luf jej działka roznosząc na strzępy budulec, elektronikę, ludzką tkankę. Z trudem odrywając od niej wzrok Sid przeniósł rozgorączkowane spojrzenie na zaparkowanego przy ulicy Uaza.

W blasku pożogi rozpoznał natychmiast zwalistą postać Abrahama wpychającego coś przez boczne drzwi do wnętrza Uaza oraz obiegającego samochód Smirnova zamierzającego wsiąść do wozu od strony pasażera.

- Jezu Chryste! - krzyknął znienacka Żyła, skamieniały w połowie kroku i wpatrzony szeroko otwartymi oczami w płonący dom Patatos.

Człowiek wyglądający na korporacyjnego urzędnika przedostał się z zawrotną szybkością na zrujnowane drugie piętro budynku i nie przerywając swego biegu wyskoczył poprzez dziurę w dachu na zewnątrz domostwa.

Jego ubranie paliło się jaskrawym ogniem, ale fakt ten wydawał się korpa w ogóle nie troskać. Dziki sus wykraczający swym zasięgiem poza możliwości normalnego człowieka pozwolił mu dotrzeć do upatrzonego wcześniej celu.

- Kurwa mać! - wrzasnął odruchowo Sid, kiedy człowiek w płonącym garniturze wylądował na przedniej szybie kokpitu aerodyny i zaczął grzmocić w nią z całej siły pięścią.
 
Ketharian jest offline  
Stary 03-05-2020, 13:30   #169
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Przed domem Razora, 3 listopada 2021, 21:08

Byli blisko, tak blisko, że wszystko co widział spod kaptura Dick to wyjątkowy, oryginalny kamuflaż na bocznych drzwiach ułaza, kiedy Vadim puścił ciężki karabin bota i zanurkował w szoferce, czarnoskóry poczuł, że zaraz pęknie z wysiłku w pół, lub gałki oczne opuszczą swe miejsce w twarzoczaszce, nie bardzo słyszał co krzyczy ruski, za to napięte do granic możliwości mięśnie brzucha wypchnęły z trzewi całą zawartość z głośnym pryknięciem. Dieta spowodowana bulimicznymi następstwami aplikacji chinolskiego chipa uratowała Abiego po raz drugi przed totalną katastrofą, nie obeszło się zapewne bez kleksa, ale nic specjalnie nie ciążyło czarnemu w gaciach, za to zdobyczny karabin coraz bardziej ciążył wyrywając ramiona z barków.

- Boczne drzwi! - zdołał wychrypieć.

Kiedy te wreszcie stanęły otworem, oparł ciężki sprzęt o nadproże bezlitośnie rysując niepowtarzalny lakier. Dopiero wtedy się wyprostował i dotarło do niego o czym mówił Smirnov, wraz z okrutnymi falami bólu, przeciążonych pleców i stłuczonej klatki piersiowej.

- Dawaj dziada na tył. Doktor się przyglądnie. - próbował przekonywać sam siebie, choć czuł ogarniającą słabość. - Gdzie jest May? Spieprzajmy stąd!

Wraz z ostrożnie umieszczonym na Abrahamowym barłogu GearHeadem, wciągnął, wciąż bez litości dla pokładu Bestii, borgowe działko. Między gromami maszynowej broni, krzykami poparzonych latynosów i wściekłymi komendami kolegi przebijały się odgłosy syren policyjnych dronów, wraz z charakterystycznymi błyskami. Podniósł głowę, zrzucił kaptur, słaby uśmiech rozciągnął usta, kiedy Dick zobaczył tuż przy drzwiach Sida.

- Zastrzelę cię jak nie będziesz odpowiadał skurwielu - wypalił z nieukrywaną ulgą. - Vadim zabieraj nas stąd.

Kiedy boczne drzwi trzasnęły, a ripperdoc właśnie nachylał się nad technikiem, nagle zalały go ciemności. Cały roztrzęsiony, bo adrenalina ustępowała nagle, jak szał ustępuje po zastrzyku serotoniny, w wątłym świetle otworzył kuferek. Kilka kolejnych ruchów poza świadomością. Zastrzyk po omacku, najpierw Arthiemu, zaraz sobie, dren, kroplówka, chlapiąca krew. -Żyj skurwielu, albo zjem cię razem z kłakami i nakarmię Wieprza. - w końcu przypadł do klatki piersiowej, do ust Lee.

Apteczka uzupełniona to Dick bez wahania zużyje co trzeba. Puls, oddech, strzał adrenaliny nie zaszkodzi, kroplówka z antybiotykiem i witaminami też.
Co mu jest? Jakie są obrażenia?
test na diagnozę jak by co. O ile prościej byłoby jak by technik miał biomonitor.

Gotowy jestem opisać dalszą akcję reanimacyjną. np. podczas drogi, jak Vadim uruchomi Bestię.

 
Nanatar jest offline  
Stary 03-05-2020, 14:51   #170
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Ulica przed domem Razora, 3 listopada 2021, 21:10

Nie zważając na miotającego się szaleńczo pitbulla Abraham przywarł do leżącego bezwładnie Arthura, zaczął mu sprawdzać puls mamrocząc coś nieustannie pod nosem.

- On żyje! - wrzasnął po krótkiej chwili Dick - Ma złamaną szczękę, połowy zębów nie ma i chyba mu się płuco zapadło, ale jeszcze żyje! Kurwa, Vadim, zabierz nas stąd!

Vadim usadowił się w zakrwawionym siedzeniu kierowcy i przekręcił kluczyk w stacyjce Uaza, ale silnik nie zagrał równym rytmem, w zamian krztusząc się i strzelając z rury wydechowej kłębami dymu. Dusząc w ustach przekleństwo fikser spróbował ponownie, depcząc jednocześnie jak oszalały pedał gazu.

Sidney stanął na nadprożu wozu od strony pasażera, walnął pięścią w metalowy dach Uazau.

- Jedź, kurwa, jedź! - wrzasnął rozwibrowanym głosem solos. Mężczyzna nie potrafił oderwać wzroku od obracającej się szaleńczo wokół swej osi aerodyny. Wciąż wiszący na jej nosie mężczyzna w spalonym garniturze wbrew wszystkiemu zdołał dzięki potężnym ciosom skruszyć pancerną szybę kokpitu i przywarł do maszyny zagłębiając rękę w poczynionym przez siebie otworze.

Sid uświadomił sobie, że pasażer pierwszej aerodyny albo zabił pilota drugiej albo przejął stery manipulując nimi w szaleńczy sposób. Pojazd zaczął raptownie tracić wysokość, zyskując w zamian na mocy ciągu i szybkości ruchu obrotowego.

Spadał pod ostrym kątem wprost na furgonetkę.

- Jedź! - zawył przeraźliwie May. Żyła przekręcił raz jeszcze kluczyk i silnik Uaza w końcu odpalił. Wóz runął do przodu wyjąc na wysokich obrotach, w ostatniej sekundzie uchodząc przed aerodyną.

W tyle rozległ się ogłuszający huk, ale Vadim nawet na sekundę nie zwolnił, pędząc środkiem ulicy w kierunku centrum miasta.



Udało się Wam odjechać z miejsca prawdziwej bitwy! Pytanie, gdzie teraz i co robicie?


 
Ketharian jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:24.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172