Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-05-2020, 00:09   #294
Zaalaos
 
Zaalaos's Avatar
 
Reputacja: 1 Zaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputację
Zadanie było z pozoru proste, ale w rzeczywistości było wręcz odwrotnie. Zoronhed stało się w zasadzie centrum władzy Czerwonych, albo przynajmniej jednym z głównych punktów przerzutowych co łączyło się z jednym - wzmożoną ochroną. Wiele się zmieniło, choć wciąż widać było gdzieniegdzie ślady przeszłości. Jak choćby budynek przez który Sol się wiele lat temu przedzierał.

Arkanianin potrząsnął głową by pozbyć się zbytecznych myśli. Musiał się skupić. Nie śpieszył się, dokładnie otaksował otoczenie, wyszukując w nim kamer, droidów ochrony i strażników, oraz budynku wyglądającego na administracyjny. To tam znajdować musiała się główna konsoleta pod którą musiał podpiąć datapad. Szybko wyłowił dwa budynki, na południowy wschód od niego, z dwoma wartownikami przy głównym wejściu, była to najszybsza, ale równocześnie najtrudniejsza droga. Jeśli narobi rabanu w pobliżu to ruszy się tylko jeden ze strażników, drugi będzie pilnować drzwi. Sol postanowił więc ruszyć na tyły budynku, w poszukiwaniu innego punktu dostępu.

Z łatwością doświadczonego łotra przemykał opustoszałymi ulicami. Tu i tam kręcili się cywile, ale nie byli legitymowani, zresztą zdawać się mogło komuś postronnemu że ochrona jest luźna. Zhar-kan widział gigantyczne dziury w polach widzenia strażników i kamer. Miał farta, Czerwoni pozwolili sobie na brak czujności.. Okna były pozamykane, i okratowane, wiedział że nimi nie wejdzie do środka nie robiąc hałasu, ale w jego umyśle zaczęła klarować się nowa ścieżka.

Ruszył dalej na północ, ku kompleksowi kilku budynków które opierały się ściana w ścianę z administracyjnymi, te budynki też były pilnowane przez Czerwonych. Natychmiast wychwycił że południowy budynek ciągnął się dalej, tworząc perfekcyjny, 90 stopniowy kąt wraz z budynkiem administracji. Sol spokojnie rozpłynął się w cieniach muru który otaczał Zoronhed i postanowił czekać. Był ciekaw jak często przechodziły tutaj patrole, zanim zacznie się piąć w górę. No i wciąż czekał na jakiekolwiek informacje od HK. Warto było dać mu nieco czasu.

Raport wciąż się nie pojawiał, Sol postanowił więc rozpocząć wspinaczkę. W tak powstałym sztucznym kominie było to banalnie proste i nie wymagało nadmiernego użytkowania mechanicznej ręki. Po niecałej minucie miał już perfekcyjny widok z dachu budynku na którym był. Rozciągało się przed nim ciche miasto, które wciąż nie podniosło się z kolan po zniszczeniach ostatniej potyczki. Nieco na północ rzuciły mu się w oczy budynki wokół których wręcz mrowiło się od Czerwonych. Z pewnością to było ich centrum dowodzenia. W tym samym momencie w komunikatorze odezwał się głos HK.

“Informacja: Obiekt Xzarra w budynku w kwadrancie F3.”

- Przyjąłem. Mam kompleks w widoku. - odparł krótko Sol i obrócił się do budynku administracji.

Z wciąż aktywnym polem maskującym zaczął spoglądać przez okna, szukając odpowiedniego do infiltracji. Na tym piętrze nie były one okratowane co zdecydowanie ułatwiało sprawę. Szybko znalazł toaletę w której w tej chwili nikogo nie było. Podszedł do okna i otaksował je w poszukiwaniu potencjalnego alarmu. Widział już że było zamknięte. Opukał jego ramę, w poszukiwaniu słabych punktów i zamka. Szybko zlokalizował ten ostatni, zwykła klamka która z pewnością była połączona z prostym metalowym zamkiem. Z schowka w pancerzu wyjął miecz świetlny, przyłożył go do framugi w miejscu w którym musiała przebiegać sztaba. Uruchomił go na ułamek sekundy, po czym zaczął nasłuchiwać. Nie wywołał żadnego alarmu, ani poruszenia.

Wślizgnął się do środka, przymknął za sobą okno i przypadł do drzwi. Nie słyszał nikogo na zewnątrz. Uchylił drzwi i widząc że na zewnątrz nikogo nie ma przeszedł na długi korytarz, z drzwiami po obydwu stronach. Na jego szczęście te były opisane “Socjalne”, “Główna Serwerownia” oraz “Kontrola lotów”. Z wnętrza dochodziły odgłosy pracy, a te ostatnie były otwarte i oczom Sola ukazało się gigantyczne pomieszczenie, które było opancerzone. Nikt z zewnątrz nie miał szans na dostanie się do wewnątrz siłą. Wewnątrz były trzy osoby.

Sol wycofał się i ruszył w kierunku serwerowni. Zatrzymał się przed drzwiami nasłuchując przez chwilę. Jego dłoń oparła się już na blasterze, a kciukiem zmienił tryb na ogłuszenie. Ten był o wiele cichszy od pocisków letalnych. Odetchnął głęboko i otworzył drzwi, gotów spacyfikować wszystko co mogło na niego czekać wewnątrz.

Ku jego zaskoczeniu i uldze nikogo nie było wewnątrz. Arkanianin zamknął za sobą drzwi i wyszukał w delikatnie szumiących kolumnach port do podpięcia datapadu.

- Jestesmy podpięci w serwerowni. - powiedział cicho do komunikatora - Czyń swoją magię.
- Ok, daj mi 5 minut - usłyszał w odpowiedzi od Emily.
Niestety już w drugiej minucie Zhar-kan usłyszał wyraźnie kroki kierujące się w jego kierunku. Natychmiast odłożył datapad ekranem w dół, sam natomiast skrył się za jedną z kolumn serwerowni. Pech jednak się musiał skumulować, ponieważ dokładnie w tym momencie niewykryte wcześniej uszkodzenie, zapewne powstałe jeszcze w czasie walki z Schurigiem, teraz dało o sobie znać. Kamuflarz jego zbroi padł.

Pomieszczenie było zbyt małe by się w nim ukryć, zareagował więc natychmiast ściągając z ramienia karabin i chwytając go w neutralny sposób tak jak trzymałby go strażnik znudzony ciągnącą się wartą i ruszył ku drzwiom, tak wybierając moment by pojawić się w nich w tym samym momencie w którym otworzy je osoba z zewnątrz.

- Kim kurwa jesteś? - sarknął natychmiast, licząc że zwyczajnie wystraszy nieznajomego.
Kontroler lotów, człowiek, przestraszył się i prawie upadł na podłogę, w ostatniej chwili podpierając się o ścianę. Nie dał się jednak speszyć.
- Ja?! Kim ty kurwa jesteś i co tu robisz?! Spierdalaj na dół, jeszcze coś popsujesz!
- Kazali mi pilnować pomieszczenia, więc pilnuję, wypierdalaj! Jak masz wonty to prosto do Xzarry z nimi! - sarknął w odpowiedzi Sol.
Kontroler odsunął, splunął na podłogę i warknął:
- Nie będę się z debilem dyskutował - odwrócił się na pięcie i wrócił do kontroli lotów.
Sol usłyszał jego słowa.
- Szefie, jakiś kretyn stoi przy serwerowni i nie daje mi wejść. Nie wiem, kto to, pierwsze widzę, z żelazną ręką i nogą.
- Idę się wysrać, zrób co tam musisz - rzucił Sol w głąb korytarza - Tylko kurwa szybko! - dodał, ale już po chwili cicho rzucił do komunikatora - Pośpiesz się, i wyczyść datapad zdalnie. Zaraz zrobi się gorąco.

Arkaniański Mandalorianin szybko zamknął się w toalecie. Nadal słyszał co się działo na zewnątrz. Przełożony kontrolera razem z nim samym wrócili na korytarz i cicho ze sobą rozmawiali. Chwilę później przełożony zawołał dowódcę ochrony z parteru. W następnym momencie po schodach można było usłyszeć tupot ciężkich buciorów.
Jednocześnie dostał krótką wiadomość od Emily. “Zrobione. Idę się spotkać z Xzarrą.”
- Podaj cel i siedź na Nilusie. - cicho rzucił w komunikator - Zaraz będziemy mieli alarm, dużo osób się zaroi przy administracji, to będzie nasze okno żeby wyciągnąć pilota którego chcesz z statku. - Sol był już na dachu budynku z którego chwilę temu się dostał do wnętrza toalety. - Jeśli nie masz innej opcji graj na zwłokę żebym był na tyle blisko by móc ciebie i HK wesprzeć.
- Ugh, mogę jeszcze dziesięć minut poczekać - westchnęła.
W wymianę zdań wtrącił się wspomniany przez Zhar-kana droid:
- Stwierdzenie: Ten arkaniański worek mięsa wraz z wymianą kończyn na mechaniczne coraz rzadziej się myli. Sugestia: Zostań moja pani na Nilusie. Informacja: Mam na celu jednego z pilotów. Dziesięć minut mi wystarczy.
- HK, wesprzeć cię, czy kierować się do ekstrakcji?
Droid nie raczył mu jednak odpowiedzieć. Być może rozpoczął swoją część planu.

[media]http://www.youtube.com/watch?v=7Pv0u7uMn-g[/media]

Arkanianin spuścił się z dachu na ulicę poniżej i zapadł w cień muru okalającego miasto. Jego pole maskujące przestało działać, ale nie oznaczało to że był bez swojego najlepszego atutu. Równocześnie usłyszał dźwięk wyważanych drzwi dobiegający z piętra. Zaraz będzie gorąco. Szybko skierował się na południe, wzdłuż muru. Nikt nie zwracał na niego uwagi. Minął długi budynek i zakręcił za nim na zachód.

Panował tutaj spokój, jeszcze nikt nie był nadmiernie pobudzony. Jeszcze. Alarm wyraźnie zabrzmiał, ponieważ patrol na południe od niego rozglądał się nieco uważniej niż było to normalne i trzymali broń w gotowości. Wyczekał na właściwy moment i przeciął główną drogę szybkim marszem. Nikt go nie zauważył, albo nie zwrócił na niego uwagi. Dotarł w ten sposób do dwóch starych budynków, między którymi biegła wąziutka alejka, tak ciasna że barczysty mężczyzna mógł czuć się klaustrofobicznie. Perfekcyjnie.


Skorzystał z tak blisko ustawionych naprzeciw siebie ścian by wspiąć się na dach budynku. Ten łączył się z kolejnymi i w ten sposób Sol dotarł do punktu widokowego z którego miał doskonały widok na kosmoport. Wokół niego rozstawiły się dwuosobowe czujki. Pięć takich zespołów było przy głównym wejściu do budynków administracji, kolejne cztery rozstawione wokół lądowiska. Arkanianin wycofał się, by przez przypadek nikomu nie wpaść w oczy i zdjął moduł maskujący z swojego pancerza. W pośpiechu zaczął go rozkręcać, licząc na to że znajdzie przyczynę usterki.
Nagle wszyscy najemnicy sięgnęli do swoich komunikatorów. Odsłuchali rozkaz, po czym każdy z nich podniósł swoją broń i wycelował w rampę Nilusa.
- Każą nam wyjść z rękami podniesionymi w górze - Sol dostał info od Rhunutka.
- HK ma cel na pokładzie?
- Informacja: Nie. Cel ogłuszony. Stanowcza sugestia: Arkanianinie, robimy dywersję, następnie szybki wypad sił z Nilusa, wycofanie się z moim celem i odlot.
- Przyjąłem, zacznij za minutę, mam doskonałą pozycję by kilku po cichu zdjąć. Rhutunk, bądźcie gotowi by w nich zacząć napierdalać jak się odwrócą. Niech moc będzie z wami.

Wszyscy celowali w rampę Nilusa, oznaczało to jedno - wszyscy byli odwróceni do Sola plecami. Błąd, duży błąd. Neofita opadł na ziemię poniżej, skoro nikt na niego nie patrzył nie musiał się kryć. Starczyło że cicho szedł. Ruszył bezpośrednio na północ, w pamięci wciąż mając informację że jeden z patroli był na południe od niego, na głównej drodze. Musiał jej więc unikać. Przypadł do ściany budynku i przemknął na północ, co perfekcyjnie doprowadziło go do dwójki najemników. Kolejne patrole, te przy głównym wejściu do administracji celowały w kierunku Nilusa, co oznaczało że mieli zawężone pola widzenia. Uruchomił zdobyczne na Schurigu tarcze, podgrzał granat i cisnął go w kierunku grupy “administracja”. Nie czekał na efekt, tylko natychmiast zaatakował wibroostrzem najbliższą mu dwójkę najemników, celując w głowy. Włożył w cios całe swoje siły, wzmocnione przez mechaniczne kończyny i rękawice z systemami repulsorowymi. Natychmiast po tym zaskakującym ataku zaczął biec na południe, by obiec budynek i pojawić się na zachodniej flance. Jeśli wszystko pójdzie dobrze najemnicy skupieni będą na miejscu eksplozji, albo Nilusie, przez co znowu przemknie niezauważony.
 
Zaalaos jest offline