Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-05-2020, 03:24   #211
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Czas: 1940.IV.12; pt; popołudnie; godz. 17:15
Miejsce: Pn. Norwegia; Lofoty; Selfjord, frachtowiec “Alster”
Warunki: korytarz przy mostku, jasno, ciepło, sucho, bujanie fal na zewnątrz śnieżyca



Noémie Faucher (kpt. D.Perry); George Woods (por. M.Finney);


- Coś wysadzić? Na tym statku jest mnóstwo materiału wojennego w tym również paliwo i różnoraka amunicja. - porucznik Abbott wyraźnie zaniepokoiła ta wzmianka pani kapitan, że coś zamierzają wysadzić. Chociaż słowa porucznika Finney’a nieco go chyba uspokoiły gdy wspomniał o granatach. Niemniej ryzyko nieplanowanego zwiększenia siły eksplozji przez detonację pobliskich zapasów amunicji nie było nie do wykluczenia. Ładownia pod nimi miała przecież całe rzędy zaparkowanych i gotowych do użycia niemieckich ciężaówek. I nie stały one puste.

- Czy macie jakiegoś sapera co mógłby się tym zająć w profesjonalny sposób? - zapytał porucznik ale gdy dość szybko okazało się, że nikt z agentów nie ma doświadczenia zawodowego w używaniu materiałów wybuchowych a jedyny saper w drużynie bosmana Robinsona zginął podczas walk w ładowni to porucznik przydzielił im kogoś z załogi.

- Sytuacja na dziobie została opanowana to mogę przydzielić wam kogoś do pomocy. - rzucił tonem wyjaśnienia. A przez te ostatnie kilkadziesiąt minut rzeczywiście atmosfera na mostku zrobiła się nieco mniej nerwowa. Chociaż chyba nie opanowana do końca to po słyszalnych meldunkach dało się wyczuć, że Brytyjczycy zdobyli wyraźną przewagę nad Niemcami. Ci zostali zapędzeni w kozi róg ale chyba jeszcze nie całkiem złożyli broń.

- Ale otwierać ładownię w taką pogodę? - co do kolejnego pytania pani kapitan to oficer dowodzący tą jednostką miał znacznie większe wątpliwości. - By otworzyć lokery to potrzeba paru obeznanych z tym osób. No i kogoś do obsługi bomu. Obawiam się, że w tej chwili może być z tym kłopot. Może później gdy się sytuacja i pogoda uspokoi. - porucznik Abbot z tym akurat chyba widział więcej trudności bo oznaczałoby to oddelegowanie paru osób tak potrzebnych na dziobie. Z drugiej strony nie mówił tak zdecydowanie i nie stawiał kropki nad “i” co jakby zostawiało jeszcze jakieś pole do negocjacji. Pogoda wyraźnie się pogarszała i istniało ryzyko, że nawet jak zwolnią się już ludzie po opanowaniu buntu niemieckich jeńców to latająca łódź już odleci nie chcąc ryzykować pozostania na wodzie która mogła ją zniszczyć czy uszkodzić.


---



- Ale buja. - mruknął jeden z marynarzy obserwując podróż niewielkiej, białej łupiny. Morze było znacznie bardziej wzburzone niż gdy George pokonywał je w jedną lub drugą stronę. Porucznik Abbot przychylił się do prośby o wydzielenie części załogi do obsadzenia szalupy która miała odwieźć rannych pod wskazany adres. Skorzystał z okazji i załadował wszystkich rannych zdając sobie sprawę, że na miejscu nie mają lekarza z prawdziwego zdarzenia. Nie był pewny czy wśród Niemców jest jakiś, jak na taki tłum co tam był z różnych służb były spore szanse, że jakiś jest. No ale obecnie trudno było z nimi współpracować. Jego ludzie na wszelki wypadek zamknięli nawet tą niemiecką obsadę kuchni która dotąd robiła posiłki. No chyba, że kapitan Perry miała ochotę spróbować swoich sił jako negocjator w tej sprawie to mógł udostępnić system pokładowej rozgłośni.

A dość wysokiego pokładu niemieckiego frachtowca szalupa bujająca się na falach jak korek wydawała się dość mizerna. Stalowo szare fale miotały nią jak korkiem właśnie. Ale kilku wioślarzy walczyło z naporem fal aby dowieść swój ładunek na miejsce. Z tego co mówiono na mostku był ostatni moment by przedostać się na inne jednostki nim pogoda uniemożliwi i odizoluje jednostki od siebie. Wówczas jedynie aldis i krótkofalowa łączność będzie pomostem między statkami cumującymi w tej zatoczce wśród fiordów.

Na pokładzie szalupy dość mocno bujało. Resztki fal przelewały się przez pokład a poza czterema marynarzami jacy napierali na wiosła reszta ławeczek była obsadzona przez rannych. Brytyjczycy skorzystali z ostatniej okazji by wysłać transport z rannymi. Był więc poważnie ranny bosman Robinson i przenicowana przez granat blondynka. Jedyny cywil i Niemka w tej załodze leżała wzdłuż ławki jako najpoważniej poturbowana przez konstrukty i granaty. Poza nimi było kilkunastu rannych podczas walk pod pokładem. Nawet dwóch poważnie rannych niemieckich marynarzy. Wszyscy oni bujali się w tej łupinie zostawiając za sobą wysoką burtę frachtowca.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline