Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-05-2020, 13:57   #119
Brilchan
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Trochę przemyśleń na temat sytuacji Artura sporo rzeczy obgadałem z dwójką graczy i MG na grupowym chatcie, który mamy na FB, ale chciałem tu napisać na użytek PeeWee i ewentualnych czytelników naszej sesji.

Mam nadzieje że nie zabrzmię pretensjonalnie czy jak jakieś toksyczne indywiduum ale kiedy tworze postać staram się myśleć nad jej psychiką doświadczeniami życiowymi, które ją ukształtowały i staram się odgrywać zgodnie z tym. Daje wtedy postaci "miejsce w moim umyślę" i słyszę coś na kształt jej głosu, kiedy reaguje na wydarzenia w sesji. Oczywiście, jest to metafora nie słyszę dosłownie głosu postaci w swojej głowie, nie mam halucynacji audio i wiem, że jest to fikcja.

Wyprzedzając obawy, jakie można mieć do tego podejścia zaznaczam, że moją złotą zasadą jest, że bez problemowo zmieniam deklaracje bądź zachowanie postaci, jeżeli zwróci mi na to uwagę MG albo ktoś z innych graczy czy to, dlatego że jakaś akcja utrudniłaby sesje czy ktoś przy naszym wirtualnym stole czuje się z danym zachowaniem niekomfortowo. Wychodzę z założenia, że RPG to jest hobby i wspólna zabawa a nie jakaś super poważna sprawa życia i śmierci, więc prym ma tutaj wspólna przyjemność płynąca z gry.

Dla przykładu na innym forum grałem w kampanii superhero moja postać była seryjną zabójczynią bogaczy czerpiącą mistyczną moc od siły wyższej jeden z BG innego gracza idealnie się wpasowywał w profil ofiary mojej postaci. Żeby uniknąć konfliktów, o co prosił MG wymyśliłem, że bóstwo nakazało mojej postaci współprace w celu uratowania świata oraz zakazało krzywdzić członków drużyny.

W innej sesji nieco za bardzo popłynąłem w komentarzach postaci i bez problemu wycofałem wypowiedz. Po co piszę taką długą preambule? Chciałem po prostu pokazać, jaki mam sposób gry, bo dłużej znam się tylko z Pinnem a ta informacja może się przydać w przyszłości

Po poście MG, kiedy Korp biegł do ciężarówki mój pierwszy odpis wyglądał tak, że Lee wskakuje do Bestii na fotel kierowcy uruchamia pierwszy bieg i proponuje Korpowi podwózkę za kasę. Problem w tym, że to był post mnie, jako gracza, który posiadał meta wiedzę, że reszta BG jest (mniej więcej) cała i zdrowa, wiedział o cyborgu i że ów cyborg stanowi obecnie dla ekipy największe zagrożenie, że jeżeli się oddali razem z korpem to reszta paczki będzie mogła spokojnie rozszabrować resztki mieszkania i AVkę wyciągając kasę z trupów itp. itd. Już zacząłem liczyć kasę oraz cieszyć się na fajne akcje z pościgami.

Problem w tym że to była moja reakcja nie reakcja Arthura który zaczął się "buntować w mojej głowie" że tak to ujmę :P wciąż trochę żałuje tej decyzji bo mam wrażenie że akcja na sesji z pościgami byłaby fajniejsza ale skasowałem tamtego posta i wstawiłem innego.

Rozmówiłem się z Ketharianem proponując że jeżeli obecny post psuje mu jakieś plany bez problemu mogę wrócić do poprzedniej wersji bo nie znam scenariusza może pomoc Korpowi jest jego ważną częścią? Sam wiem jak ciężko jest prowadzić sesje a nasz MG sobie świetnie z tym radzi a nie chce mu utrudniać życia.

Zgodził się w drodze wyjątku żebym zostawił drugą wersje, ale na przyszłość poprosił żebym więcej czegoś takiego nie robił, że jak już deklaracja pójdzie to mam jej nie zmieniać. Ostrzegł też lojalnie, że to nie jest Warhammer i nie ma punktów przeznaczenia a akcje postaci mają swoje konsekwencje, co ja przyjąłem do wiadomości.

Teraz parę słów o punkcie widzenia Arthura. To 19 letni smark będący na spektrum autyzmu stąd jego momentami dziwne reakcje jak np. jednoczesne grożenie Korpowi/strzelanie w nogę i zapraszanie go na przejażdżkę co MG świetnie wyłapał w swoim odpisie :

- Arthur nie wiedział, że reszta BG ma się dobrze z jego punktu widzenia mogli być umierający albo ciągle walczyć. Gdyby odjechał z korpem bał się, że zostawi ich na lodzie.
- W przeszłości został zdradzony przez gang, z którym biegał, kiedy wsypali go, jako czujkę żeby uciec z łupem kradzionych części bardzo go to dotknęło i nie chciał samemu stać się takim zdrajcą.
- Nie chcę powtarzać tego, co było w postach, ale Arthur utraty Paczki boi się bardziej niż śmierci, bał się również, że Korp go wykiwa albo, że Vadim nie wybaczy mu potencjalnej utraty ukochanego samochodu. Czy jest to logiczne? Absolutnie nie! Ale Lee z syndromem Aspergera ma problem z wartościowaniem takich rzeczy szczególnie, gdy sytuacja jest stresująca.

- To 19 letni dzieciuch, który naczytał się zasad cyberpunku tz. Tych głodnych kawałków z początku podręcznika o jeździe po bandzie, itp. itd. stąd takie głupie zachowanie a potem atak kluczem zamiast wycofanie się, gdy okazało się jak bardzo okablowany jest Korp, bo poza jest wszystkim.

- Ostatnio słuchałem sporo prawie w USA a dokładniej o Castel Doctrine, która w niektórych stanach rozciąga się i na samochód i o mentalności konieczności obrony własności i prawie do uszkodzenia lub zabicia złodzieja, który chcę odebrać ci twoją własność. Czy warto ryzykować życie dla auta? Absolutnie nie, ale GearHead ma na ten temat odmienne zdanie.

- Powiedział reszcie, że prędzej da się pokroić niż ich zostawi i słowa dotrzymał po za tym jak zerkałem sobie na taoizm / konfucjanizm i przerzuciłem go przez szkiełko cyberpunku to bardzo takie zachowanie pasuje.

Rozmawiałem z Ketharian powiedział, że musi się jeszcze zastanowić co z tą sytuacją zrobić. Scenariusz nie był pomyślany na wprowadzenie kolejnej postaci. Poprosiłem go i tutaj tą prośbę powtarzam żeby niczego nie wymuszał jak się nie uda to trudno. Jeżeli da radę jakoś logicznie uratować Lee to ja z chęcią będę grał dalej, jeżeli nie? Cóż,...

Z perspektywy to trochę żałuje że nie nagiąłem nieco swoich zasad i nie zostawiłem pierwszego odpisu (tak to jest zupełnie jak na testach pierwsza odpowiedź najlepsza :P) bo byłoby to ciekawe z pościgiem itp. a drużyna pewnie by dużo zarobiła. Może w przyszłości będę bardziej elastyczny? Mój inny znajomy RPGowiec jak mu opowiedziałem o tej historii to powiedział mi, że przesadzam i cierpię na "syndrom odgrywania MiMa, co w sumie zabawne, bo nigdy nie czytałeś"

Z drugiej strony Arthur "GearHead" Lee "w mojej głowie" jest absolutnie zadowolony ze swojej decyzji i by jej nie zmienił. Przekonany, że jakby wziął i zabawił się w Crazy Taxi to by go Korp oszukał a możliwe, że i tak padłby od pościgu może nawet stracił auto i Paczkę?

Nie piszę epitafium, bo los postaci jest w tym momencie nieznany, ale jeżeli MG zadecyduje, że konsekwencją zachowania Lee będzie jego śmierć to nie mam do nikogo pretensji grało się świetnie

PS. W prawdziwym życiu korzyść grania w RPG w ten sposób że jak chodzę na warsztaty filmowe to bryluje w grupie i zawodowa aktorka oraz reżyser mnie pochwalili za wczuwanie się w postać oraz umiejętność ich tworzenia :P może to nieskromne ale z tego akurat jestem dumny i chciałem się pochwalić
 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 03-05-2020 o 14:10.
Brilchan jest offline