Szli ścieżką w milczeniu w odpowiednich odstępach. Droga wiła się w dół, a pogoda dopisywała jak nigdy. Brzaskiem, gdy wyruszali to było chłodno, a teraz iście wiosna. Słońce ogrzewało jej włosy, które aż mieniły się jasnym kolorem. Widziała małe miasto na końcu drogi, a Azuth jeden wiedział ile czasu im jeszcze zajmie dotarcie na miejsce. Spotkanie w karczmie zupełnie nowych osób i ras jednocześnie doprowadziło ją aż tu, gdzie miała dostarczyć list za pokaźną ilość sztuk złota. Mniej więcej w połowie drogi niezawodny wzrok elfa coś dostrzegł.
-Patrzcie coś tam jest! - zawołała do mężczyzn wskazując kierunek lewą ręką. Podeszli we wskazanym przez elfkę kierunku. Między drzewami pod dużym głazem znajdował się szkielet człowieka, a tak się przynajmniej wydawało Milenie. Jednak kościec elfów czy krasnoludów bardzo się różni niż to co zobaczyli. Trzymał za miecz, a obok niego leżała jakaś książka. Była bardzo zniszczona, że długoucha dziewczyna nie odważyła się jej tknąć. Jedyne co z całą pewnością mogła odczytać to tytuł. Korespondencyjny kurs dla bohaterów - przeczytała w myślach ruszając brwiami w wymownym geście obecnej sytuacji. Nim mieli ruszać w dalszą podróż coś usłyszeli jakby ktoś w lesie wyrównywał trawę, a potem usłyszeli głos wydobywający się ze szkieletu. Ciarki przeszły dziewczynie po plecach. Za cztery dni w czasie wiosennego przesilenia miała nastąpić zagłada. Nie mogła zostać tu ani chwili dłużej, pozostawiła więc męska część widowni i poszła w te pędy naprzód aż się kurzyło. Reszta poszła na nią. Po zdecydowanym przyspieszeniu dotarli na miejsce przed godziną ósmą rano. Napis na tabliczce oznaczał, że są w maleńkiej mieścinie noszącą nazwę Orzechówka, urocze. Liczba mieszkańców była tak mała, że nawet połowę Surthay by nie wypełnili. Klimaty były niemal jak w rodzinnych stronach. Orzechówka znajdowała się nad rzeką. Milena czuła się niemal jak u siebie. Jedno rzucało się w oczy to ogromny orzech, skąd pochodziła nazwa miasteczka, a pod nim znajdował się dobrze znany im budynek o nazwie Tawerna. Tam więc się udali by złapać trochę oddechu po tym co usłyszeli i zobaczyli zarazem. On tu jest. Czas nagli. Do przesilenia zostały cztery dni…… Zagłada - powtórzyła w myślach to co rzekł im kościotrup.
__________________ I am a Gamer. Not, because i don't have a life. But because i choose to have Many.
Discord: Adi#1036 |