Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-05-2020, 17:30   #76
Lord Melkor
 
Lord Melkor's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputację


Marduk nie miał dobrego dnia, czuł się rozgoryczony po reakcji Vegety na jego powrót. Nie uważał przecież wcale by poszło mu aż tak źle...zabezpieczyli bazę, wrócili z danymi, a na trop tej Sayianki może jeszcze wpadną. W każdym razie pewnie czekało go kilka dni bezczynności….planował się napić, może nawet poderwać jakąś dziewczynę? Może odezwie się do Zayi, ostatnio ich relacje stały się chłodniejsze odkąd prosił ją o przekazywanie informacji z dworu Colda…
Widok dwóch żołnierzy o dziwnym stanie stroju przerwał jego rozmyślania. Czemu nie przebrali się po powrocie z misji? Raczej nie jego sprawa...ale właściwie co miał lepszego do roboty.

-Cześć, jestem Marduk, może wolicie usiąść wygodnie przy stoliku? Zapraszam do mojego.- spytał się siedzącej przy barze dwójki.
Mężczyźni spojrzeli na saiyanina niezbyt przyjaznymi spojrzeniami.
- Nie, tu nam dobrze - odpowiedział niższy z nich.
- Prawdziwy facet pije przy barze - dodał wyższy. - Przy stolikach siada się tylko z panienką.
- Ale jeśli chcesz możesz dołączyć do nas tutaj - zaproponował niższy.
-Czemu nie…. właśnie wróciłem z trudnej misji, wy pewnie podobnie, więc chętnie się z wami napiję.
- Taa? I czym się tam zajmowałeś - spytał niższy.
--Nie mogę zdradzić szczegółów, ale między innymi rozprawiliśmy się z bandą paskudnych piratów..- Odparł Saiyanin, wiedząc że musi ważyć słowa.
- Doprawdy? Jak bardzo paskudnych? Paskudnych jak załoga “Hery” albo klan Sluga czy też raczej paskudnych jak najwredniejszy dziesięciolatek w piaskownicy? - spytał kpiąco niższy, na co wyższy wybuchnął tubalnym śmiechem.
Marduk w pierwszym odruchu zmierzył rozmówców zimnym spojrzeniem, po czym wzruszył ramionami i pociągnął łyk piwa, rozluźniając się.
-No, raczej jak pierwsza opcja, to byli twardzi dranie i korzystali z całkiem zaawansowanych maszyn....ponadto sama planeta była gigantyczną dżunglą pełną form życia które mogły cię zjeść... - Saiyanin starał się by jego opowieść nie mijała się zbytnio z prawdą, nie uważał się za dobrego kłamcę.
- Heranie nie potrzebuję żadnych maszyn by być najgroźniejszą piracką załogą w galaktyce. Z tego co mówisz, wydaje mi się, że ci twoi nie byli nawet w połowie tak groźni. Ale gratuluję zwycięstwa. Każdy walczy ze swoim. Wielki z wielkim, a mały z małym - wziął łyk z trzymanej w dłoni szklanki.
-Może Heranie wydają się tylko tacy groźni, bo rozpowszechniają o sobie historie….mieliście z nimi do czynienia?- odparł buńczucznie Marduk.
- A ty miałeś? - spytał wyższy osobnik groźnym tonem.
- No ja akurat nie, dlatego się pytam, skoro wyglądacie na ekspertów…-Saiyanin stwierdził, że nie da sobie w kaszę dmuchać.
- Skoro wyglądamy to się słuchaj, zamiast się mądrzyć, żołnierzyku - tym razem głos zabrał niższy.
Marduk zacisnął pięść, tamci dwaj go prowokowali ale nie było sensu wdawać się w bójki w barach…..byłoby to poniżej jego godności i skończyłoby się tylko kłopotami.
-To sprawdźmy czy coś potraficie poza gadaniem...założę się że pokonam dowolnego z was w siłowaniu się na rękę..
Obaj obcy popatrzyli tylko na siebie, a potem zgodnie wybuchnęli śmiechem.
- I co to niby udowodni? - spytał niższy. - Słuchaj, jeśli zamierzasz marnować nasz czas to wracaj do swojego stolika. Przyszliśmy się tutaj napić, pogadać, pośmiać się. Przynajmniej w tym ostatnim trochę pomogłeś.
Marduk wziął głęboki oddech, przypominając sobie techniki uspokajające których poznał trenując pośród mnichów. -Dobra, szczęśliwie jestem opanowany jak na Saiyanina, możemy się jeszcze napić i pogadać.
- Skoro stawiasz - niższy uśmiechnął się paskudnie. - Jeszcze raz to samo dla mnie o kolegi - zwrócił się do barmana. - Na koszt tego gościa - wskazał Marduka.
- A niech wam będzie, mogę kolejkę postawić, co by nie powiedzieć Imperium Colda dobrze płaci… - jego wzrok powędrował na ich będące w opłakanym stanie mundury.
- Może wam, saiyanom - mruknął niższy.
- A może zależy od potrzeb? Takie małpiszony pewnie nie mają na co wydawać. W końcu interesuję je tylko mordobicie - dodał wyższy.
- Może, ale na przyszłość pomyśl dwa razy nim otworzysz usta - upomniał towarzysza niższy, choć jego głos był bardziej lekceważący niż gniewny.
Marduk wzruszył ramionami, starając się zignorować obraźliwe słowa żołnierza. Powinien być ponad to.
-No płaci, bo docenia jakimi urodzonymi wojownikami jesteśmy…. poza tym służymy pod Księciem Vegetą, który dba o swoich….a wy pod kim??
- Korpus specjalny. Lepiej nie wiedzieć za dużo - odparł niższy.
-A to pewnie widzieliście w akcji elitę Frieza Forced, Zarbona, Dodorię, Ginyu?-Spytał się Marduk z ciekawością, choć tak naprawdę zastanawiał się czy ci dwaj czegoś nie ukrywają.
- Nie jesteśmy aż tak specjalni - wyznał niższy. - Nie otrzymujemy rozkazów bezpośrednio od Lorda Friezy. Na to jesteśmy za malutcy.
-Może z czasem awansujecie, kto wie?-Marduk kontynuował, próbując nieco pociągnąć rozmówców za język.
Dzień mijał całkiem przyjemnie, jeśli nie liczyć kąśliwych uwag wyższego z dwójki nieznajomych, rzucanych raz na jakiś czas pod adresem saiyanina. Jeden drink zamienił się w dwa, potem w trzy i tak dalej. Obaj żołnierze mieli już mocno w czubie, co nie uszło uwadze Marduka, chociaż jemu również zaczęło się już kręcić w głowie.
=Robi się późno, jutro macie zadania czy jeszcze trochę wolnego?- spytał Marduk, stwierdzając że musi spowolnić z piciem.
- To nie twój interes, kolego - powiedział niższy po czym czknął.
-Jak macie czas to może jeszcze kolejka albo dwie? - Saiyanin wzruszył nonszalancko ramionami.
- Są rzeczy, których porządny wojak sobie nie odmawia - stwierdził tubalnym głosem wyższy.
Niższy pokręcił tylko głową, spoglądając na swojego kolegę, po czym dodał:
- Niech będzie.
Marduk starał się pić mniej niż tamci dwaj, licząc że pijani zdradzą czy faktycznie nie są tym za kogo się podają
-Mieliście kiedyś do czynienia z Sayainami? Nie jest nas zbyt wielu.
- Raz - rzucił beznamiętnym głosem wyższy. - Gość miał niezły cios, za to strasznie głupią fryzurę.
- Czemu pytasz? - spytał niższy, najwyraźniej bardziej przytomny od kolegi.
-Szukam informacji o moim ludzie, wielu z nas po zniszczeniu planety Vegeta rozproszyło się po świecie. Ja sam wiele lat spędziłem na planecie Assarii, znajdującej się na obrzeżach Imperium i zamieszkanej przez ludzi-koty.- odpowiedział Saiyanin, chcąc wciągnąć rozmówców w dalszą konwersację.
- Wszystko to o kant… - wypowiedź wyższego przerwało czknięcie - potłuc. Jakby mnie kto pytał…
- Ale nikt cię nie pyta - tym razem przerwał mu towarzysz. - Masz pecha, młody. Ten nasz od lat gryzie glebę. Podobno ze swoimi pomagierami zaatakował więzienie na Nutts. Wiadomo, że to samobójstwo.
-Ciekawe, mówiliście że z nim walczyliście tak?- Spytał się Saiyanin z błyskiem w oku.
- Nic takiego nie mówiliśmy - odparł niższy. - Koleś był wariatem.
-Mówiliście, że miał niezły ciosy.
- Co nie znaczy, że częstował nim właśnie nas.
-A czyli walczyliście u jego boku? To nawet lepiej że nie był waszym przeciwnikiem…
- Czasami sam się zastanawiam czy lepiej walczyć po stronie wariata czy przeciw niemu? Jedno jest pewne, żadna opcja nie jest przyjemna.
-Ha, chyba lepiej mieć takiego po swojej stronie tak długo jak wie kogo bić….z nami Saiyanami nie jest wcale tak źle póki nie zmieniamy się w gigantyczne małpy.. tego pewnie nie widzieliście?-Wyszczerzył się Marduk, twardo zamawiając kolejną kolejkę.
- Wypiłeś jednego drinka za dużo - stwierdził wyższy.
-Tak twierdzisz, nie wypiłem więcej niż ty...

Dalsza rozmowa nie była szczególnie interesująca. Rozmówcy Marduka sprawiali wrażenie obeznanych z organizacją i sposobem działania Frieza Force, mieli też na sobie właściwe mundury, z tym tylko że były one w opłakanym stanie... no i była w nich jakaś dzikość, trochę jak w Saiyanach. Byli też w ostrożni w wyrażaniu opinii o ważnych osobach z Frieza Force i Imperium Colda. W końcu zrobiło się późno i odlecieli na północ. Mieli skanery, więc śledzenie ich nie wydawało się mieć sensu. Marduk czuł się już nieco zmęczony, więc stwierdził że sam uda się do bazy. W końcu nigdy nie wiadomo co przyniesie kolejny dzień.
 

Ostatnio edytowane przez Lord Melkor : 04-05-2020 o 17:35.
Lord Melkor jest offline