Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-05-2020, 21:47   #345
Ketharian
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Wieczór 23 Brauzeit 2518 KI, grobowiec magistra Arforla

- Powinnością każdego Śniącego jest powstrzymanie praktykantów nekromancji - odpowiedział z dziwnym błyskiem w oczach Leto - Nie musisz tego przypominać, mieczniku. Ciekawi mnie jedynie to, co użytecznego możemy znaleźć w sarkofagu maga zmarłego trzysta lat temu. Przegniłe szaty? Zardzewiały oręż? Obrócone w proch księgi? Wybacz mi napastliwy ton tych pytań, pani, ale nie potrafię się wyzbyć przeświadczenia, że przyprowadziłaś nas tutaj mając w głowie jakiś plan, który okazał się porażką.

- Wykształcono mnie w przekonaniu, że człowiek winien mieć na podorędziu kilka planów - odparła Katerina spoglądając na Leto z wyrazem lekkiej wyższości - Owszem, pokładałam ogromne nadzieje w odnalezieniu tego miejsca, co zresztą mi się udało. I jak sądzę, tylko dzięki mnie przejrzeliśmy iluzję skrywającą miejsce pochówku. Już to winno sprawić, byś poniechał swego nieporzebnego sarkazmu. I owszem, liczyłam na to, że w mauzoleum znajdę coś, co naprowadzi nas na klucz do zagadki zwycięstwa Arforla. Ochronne zaklęcia Magii Cienia użyte w splocie iluzji ewidentnie świadczą o tym, że w pochówku czcigodnego magistra brał udział czarodziej tego kolegium. Jeśli nawet nie wcześniej Arforl, to on, ów anonimowy mag, mógł pozostawić nam jakieś wskazówki. Lecz tego nie uczynił, nad czym szczerze ubolewam.

Katerina Lautermann oderwała spojrzenie od Śniącego, przeniosła je na sarkofag.

- Być może są tutaj jakieś zmyślne schowki, ale nie wyczuwam emanacji magii mogącej zdradzać ich położenie - oznajmiła czarodziejka - Czas zatem sięgnąć po drugi plan, ten pozostawiony na wypadek absolutnej konieczności.

Karl Peter zauważył jak Leto tężeje i odsłania zęby w grymasie właściwym dla człowieka, który właśnie utwierdził się w swoich podejrzeniach. Jego towarzysze chyba również pojęli, o czym Lautermann mówili, bo sami zesztywieli wbijając wzrok w czarodziejkę.

- Duchowa esencja Arforla odcisnęła się silnie na tym miejscu, wyczuwam ją bardzo wyraźnie - oznajmiła Katerina udając przy tym całkiem zgrabnie, że nie zauważa spojrzeń morrytów - Zważywszy na charakter miejsca pochówku oraz naturę magistra Ametystowego Kolegium, jestem przeświadczony o tym, że zdołam porozumieć się z jego duszą.

Wsparty na swoim sękatym kosturze Valdemar stęknął głośno, obejrzał się na magiczkę szeroko otwartymi oczami jakby nie pojmował do końca sensu jej słów. W przeciwieństwie do morrytów.

- To bluźnierstwo! - sarknął jeden z czarnych; człowiek, który w Herrendorfie omal nie skrzyżował mieczy z Niersem pod wpływem pomówień miejscowych - To zakazana praktyka!

- To nekromancja - oznajmił z pozornym opanowaniem Leto, ale coś w jego głosie, w oczach oraz w ledwie zauważalnym drżeniu dłoni uświadomiło Karlowi Peterowi ogrom wzbudzenia wyznawcy Boga Umarłych - Mogłem się tego spodziewać. Po prawdzie, tego się właśnie spodziewałem. Sen zesłany przez Morra nie był ułudą. Pojedynek na śmierć i życie pomiędzy mną, a nekromantą w ametystowych barwach.

Atmosfera na szczycie wieży, już wcześniej napięta i pełna ledwie trzymanych na wodzy emocji, teraz w ułamku chwili sięgnęła zenitu. Leto i jego ludzie unieśli wyżej klingi mieczy, zaszachowani natychmiast przez dzierżących własny oręż Niersa i Hansa Hansa. Kryształ na lasce czarodziejki zaczął się tlić złowróżbnym filletowym blaskiem.

- Nie pozwolę ci tego uczynić - wycedził przez zęby Leto, dzieląc swoją uwagę pomiędzy Katerinę i Niersa, odpinając i ciskając na kamienną podłogę długi płaszcz, który w walce mógł mu tylko zawadzać - Czyniąc to przekroczysz ostatnią linię. To akt świętokradztwa, niewybaczalny. Cofnij się, póki jeszcze możesz.

- Zabij.

Wypowiedziane starczym głosem słowo zawisło w powietrzu, tak wszystkich zaskakując swym brzmieniem, że zgromadzeni na szczycie wieży ludzie potrzebowali chwili, by pojąć, kto je wypowiedział.

Wciąż wsparty na kosturze Valdemar podniósł swą pomarszczoną dłoń i wycelował wykręcony reumatyzmem palec w pierś Śniącego.

- W imię Młotodzierżcy, zabij go, pani - wycharczał niedołężny starzec - Tylko Ametystowa Magia może uratować Herrendorf. Jestem u progu zguby i tylko ty możesz mnie ocalić, pani.

Dwaj czarni ruszyli w stronę kapłana, ale zszokowany słowami duchownego Leto zatrzymał ich ostrym ruchem ręki.

- Troski ci rozum odjęły, starcze! - warknął Śniący - Bredzisz od rzeczy, przeto wybaczam ci tę zbrodniczą zuchwałość! Lepiej ci chyba było w Herrendorfie pozostać, choć byś miał muru bronić przed nieumarłymi.

- Herrendorf zdawa się być bezpieczny - zza pleców skłóconych ze sobą rozmówców padły znienacka dziwnie brzmiące słowa Franza Mauera. Brodaty przewodnik cofnął się od jednego z wykuszy ciągnąc za sobą dziwnie struchlałą i białą niczym śnieg Saxę Valdis - Nic osadzie dzisiejszej nocy nie grozi… bo oni są tutaj.

Młodziutka służka, wciąż ściskająca palcami ramię trapera, spojrzała w pytające oczy Felixa i wskazała głową na otwór w ścianie wieży.

- Są tutaj… chyba wszyscy... - wyszeptała ledwie słyszalnie.
 
Ketharian jest offline