Podczas drogi nikt do siebie się nie odzywał, co dla Delarmosa było trudne do zniesienia, ale uznał, że reszta drużyny jest i tak już bardzo wściekła na niego, więc może warto raz w życiu, posłuchać głosu rozsądku i po prostu się nie odzywać. Łotrzyk i tak za bardzo nie przejmował się zdaniem innych, radosne brzęczenie monet w jego sakiewce wystarczyło, żeby mieć dobry humor. Miał jednak nadzieję, że dosyć szybko dojdą w końcu do celu ich podróży, powoli zaczynały go boleć nogi, a podróżowanie w takim towarzystwie i tak nie było zbyt przyjemne.
Nagle elfka coś zauważyła. Gdy podeszli bliżej, okazało się, że jest to ledwo już widoczny, ludzki szkielet. Delamros podszedł bliżej i kucnął przy czymś, co kiedyś było książką. Gdy przeczytał tytuł, uśmiechnął się szyderczo.
- Widać niewiele mu dała ta lektura… – jego komentarz pozostał bez odpowiedzi.
Gdy wydawało się, że ta podróż nie może być jeszcze bardziej dziwna, szkielet zaczął do nich mówić. Ten głos był przerażający, Delamros przeżył już wiele w swoim życiu, ale czegoś takiego jeszcze nie słyszał. Głos ucichł i w tym samym momencie dało się słyszeć, jak łotrzyk głośno przełyka ślinę. Nie podobało mu się to ani trochę, więc bardzo mocno mu ulżyło, gdy ruszyli dalej w drogę.
W końcu udało im się dotrzeć do Orzechówki, niewielkiej wsi położonej nad jeziorem. Delamros najlepiej czuł się w dużych miastach, ale w tych warunkach nie było co narzekać. Jego uwagę zwrócił wielki orzech, który górował nad resztą budynków. Najważniejsze jednak, znajdowało się w cieniu wielkiego drzewa. Łotrzyk od razu zapomniał o gadającym szkielecie i żwawym krokiem ruszył w stronę wejścia do tawerny.
__________________ Tell Me Something, My Friend, Have You Ever Danced With the Devil in the Pale Moonlight? |