06-05-2020, 19:10
|
#427 |
| Anna skłoniła się nadchodzącemu biskupowi, przerywając utrzymywanie księdza w miejscu.
- Witam ojcze. - Powiedziała uprzejmie przyglądając się Gunterowi. Czy wiedział, co może teraz dziać się w kaplicy? Nie miała co do tego wątpliwości, choć tak bardzo miała nadzieję, że uda się do niego przemówić.. Odnaleźć tego dobrego człowieka.. biskupa, która w nim musi jeszcze gdzieś tkwić.
Gunter był wyraźnie zdenerwowany.
- Cóż się dzieje? Dlaczego zakłócacie spokój zmarłych?
I wtedy rozmowę przerwał jakiś gołowąs. Z dołu dobiegały jęki.
- Gdzie teraz Inkwizytorzy rekrutują? Ten jest gładki, jakby dopiero od matczynej piersi go oderwali - Biskup zwrócił się do Anny.
- Co to za krzyki? Torturujecie kogoś? W kaplicy
Zakonnica podeszła do mężczyzny i odezwała się cicho
- Ojcze… Pan pokazał mi, że oddałeś się w ręce złego. - Niepokoiła się tym co działo się na dole… chciała pomóc… teraz jednak czuła, że Gunter nie powinien schodzić na dół.
- Wszyscy zbrojni bez wyjątku powinni opuścić kaplicę. Zajmijcie się czymś ważnym, a nie rzucacie puste oskarżenia! Co zrobiliście do tej pory? Niemal spaliliście klasztor w Mogilnie! Sprowadziliście trucicielkę do miasta! A teraz z bronią wchodzicie do grobowca w którym spoczywają wszyscy płoccy księża i kogoś tam torturujecie! Mieliście pomóc naszemu małemu miastu! Mieliście zająć się sprawą
Żak Przemysław cofnął się w kierunku wejścia i spojrzał uważnie na Biskupa. Wykonał przy tym usłużny ukłon w kierunku pleców siostry Anny ignorując zupełnie jęk mężczyzny dochodzący zza drzwi. Po chwili ukłonił się jeszcze raz ruszył do środka, ominął Jorga i odsłonił kotarę prowadzącą do katakumb.
- Niestety ojcze mamy już wiedzę, która sprawia, że to nie są to jedynie puste oskarżenia. - Anna spróbowała położyć dłoń na ramieniu Guntera. Nie miała teraz czasu na rozmowy z obcym chłopakiem wolała by biskup nie zszedł do podziemi. - Proszę… wierzę, że w głębi ojca zachował się człowiek, który złożył śluby Panu. To co wiem… wystarczy by przybyli tu moi przełożeni i jeśli to konieczne… wyrządzili wielu ludziom wiele krzywdy. Niech ojciec pozwoli zająć się nam tym.
- Siostro, proszę mnie przepuścić - Gunter był już spokojniejszy, ale nadal stanowczy. - Siostra grozi mi życiem niewinnych? Naprawdę? Chyba walka ze Złym odbiła się na waszej duszy.
- Według mojej wiedzy… nie jest ojciec niewinny. A pijąc z tej istoty skaził ojciec swą duszę. - Anna zrobiła krok w tył cały czas jednak blokując przejście do kaplicy. - Nie widzi ojciec swojego błędu?
Gunter poczerwieniał na twarzy.
- Odsuń się kobieto - w jego słowach była moc. Anna czuła, że jest to moc zła i zepsucia. Moc nie mająca nic wspólnego z Panem.
Zakonnica spróbowała ze wszystkich sił odeprzeć się mocy złego i zatrzymać Guntnera.
Biskup nagle stanął, tak jakby mokra ziemia nagle stała się częścią jego ciała. Zaklął po germańsku, a Anna była niemal pewna, że na moment jego oczy zaszły cieniem. |
| |