Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-05-2020, 23:17   #348
Nanatar
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Wieczór 23 Brauzeit 2518 KI, grobowiec magistra Arforla

Warkliwe swary rozdzierające spokój ludzi na szczycie wieży odkładały się w eterze mętnym drżeniem, zaśmierdziało rozpadem. Badająca ciężki kamienny sarkofag adepta zmarszczyła odruchowo nos. Splecione wiatry, szarpane nekromanckim dharem czekały tylko chwili nieuwagi, by wyrwać się z jej woli. Dziewczyna nie mogła pojąć dlaczego wszyscy tak łatwo dają się uwieść mocy rozpadu, woni zgnilizny, fałszywej nucie oskarżeń. Nie rzuciła się do okienek ze wszystkimi, bo powoli podnosiła się z klęczek, jak zmęczona oralną usługą obozowa ciura.

W reakcji na błyskawiczny, a niespodziewany mord na woskowanym Sigmarycie, wyprostowała ciało jak strunę. Nie czekając na reakcję kogokolwiek cofnęła się pośpiesznie, na powrót pieszczona wewnętrznym ogniem, byle dalej od areny sporu, byle na wpół rozpłynąć się w jakimś cieniu. Pragnęłaby wtedy być mistrzem, który opatrzył zaklęciami wieżę, uciec w niewidzialność.

Nie potrafiła racjonalnie ocenić uczynku Hansa Hansa, nawet przecież na moment nie polubiła zasuszonego kapłana, w myślach obarczała go winą za przekleństwo wioski, niemalże zrównując z Panem Wron. Ale nigdy nie przekonała się o jego prawdziwej winie, mógł być przecież tylko wstrętnym staruchem, jakich świat nosi całe legiony. Myślała, że coś przeoczyła, nie mogła wszak pojąć co. - Co? Co kierowało Hansem? - tłukło się jej w głowie. Zaczęła się go bać. I był to strach większy i gorszy od przerażenia nieumarłą armią. Strach przed niezrozumiałym, nieobejmowalnym myślą. Strach przed każdą nocą przeszłą i przyszłą w towarzystwie osiłka, którego tak bardzo lubiła, a pojęła właśnie, zupełnie nie rozumiała.

Szepcząc modlitwy do Shallya, nieśmiało na powrót splotła eter, będąc gotową użyć magii, choć nie chciała biedna dziewczyna zajmować żadnej ze stron Morrytów, czy Czarodziejki przeciw sobie, wrogowie wszak stali u podnóża wieży, a raczej wróg jeden pod setkami potwornych masek ukryty.

Rzut na splatanie wiatrów.

 
Nanatar jest offline